Musiałam przyjechać na kilka dni do rodzinnego Białegostoku więc wstrzymałam na ten czas dietę cateringową. Ryzykowałam i bałam się, że wiadomo, jak to w domu, będę jadła jeszcze więcej niż zwykle przed dietą. Muszę jednak przyznać, że jestem z siebie dumna, bo mimo że wszyscy zajadali się na rodzinnym obiedzie kiełbasą i ciastami, ja sięgałam po te lżejsze opcje. I bardzo kontrolowałam ich ilość. Nie mogłam powstrzymać się od zjedzenia świeżo wypieczonej przez moją kuzynkę bułeczki cynamonowej, w końcu cały dom pachniał, ale potraktowałam ją jako jeden z posiłków i wyszło mi to całkiem na dobre. Nie czułam się pokrzywdzona, a waga i tak pokazała niewielki, ale spadek :) Założyłam sobie, że do świąt zrzucę 5 kg, ale coś czuję, że pójdę nieco dalej :) Jest dobrze :)
A no i wreszcie mój motylek się realnie przemieścił! :D