Informacje podstawowe
Płeć | Kobieta |
Wiek | 33 lat |
Miejscowość | Białystok |
Wzrost | 169 cm |
Masa ciała | 101.50 kg |
Cel | 65.00 kg |
BMI | 35.54 |
Stan cywilny | |
Wykształcenie | Wyższe |
Aktywność zawodowa | Powiem później |
Dzieci | Powiem później |
Opis użytkownika
Jestem ładna, wesoła i czuję się lubiana, ale ostatnio samej siebie w lustrze nie rozpoznaję i zaczynam się sama izolować od ludzi. Tracę chęć do bycia wesołą. Zakopałam się gdzieś pod warstwą tłuszczu i jest mi strasznie przykro, czas z tym skończyć.
Przy 111 kg czuję już jaki wpływ waga ma na moje zdrowie. Nadciśnienie, podwyższone tętno, często się pocę, męczę, jestem non stop senna, mam bóle głowy, bolą mnie kolana. Nie mogę uwierzyć, że się do tego doprowadziłam. Dość tego. To jest ten rok. 2 września 2017, czyli za 9,5 miesiąca będę świadkową na ślubie kuzynki. Będę stać "na świeczniku" razem z parą młodą. Do tej pory będę zdrowa, sprawna, zgrabna i piękna. Założyłam sobie, że w sumie chcę zejść do 65 kg przy wzroście 169cm czyli muszę zrzucić 46(!) kg. Do września chcę dojść chociaż do 70kg.
Sukcesy i porażki w odchudzaniu
Tyję właściwie odkąd pamiętam. Zawsze byłam kulką, zawsze sobie obiecałam, że do jakiegoś etapu na pewno już schudnę. A to do gimnazjum, czy do liceum, bo nowa szkoła, a to do studniówki, do wesele siostry, do wyjazdu na Erasmusa itd. Niestety sukcesywnie przybierałam. Dwa razy udało mi się w ciągu życia schudnąć po 6 kilo (raz na diecie dukana, raz nie jedząc kolacji) i na tym się kończyło. Niedługo znów nabierałam. Cały czas się oszukuję, że i tak jestem gruba, więc na mnie kilku kilogramów różnicy tak nie widać, mogę się obżerać, to bez różnicy.
Nie cierpię liczyć kalorii i przygotowywać posiłków na następny dzień. Jak już robię, to najchętniej od razu bym je zjadła. Gdy tylko lekko się złamię próbując utrzymać dietę, idzie lawinowo. Jak u alkoholika. Jeśli poczuję smak ukochanych słodyczy, to koniec ze mną.