No dobra, pierwszy dzień prawie za mną. Nie powinno się tak robić ale zważyłam sie przed chwilą i bylo 88,1 na wadze. Jakos mnie to nie przeraziło ale od teraz będę ważyć się tylko w czwartki.
Bilans dnia jest taki, że udało mi się póki co zjeść 3 posiłki z zaplanowanych 4. Śniadanie, obiad i przekąska. Kolacja nadal zostaje do zjedzenia i chyba ją zjem ok 1 w nocy przed ściąganiem mleka laktatorem.
Niby jeden dzień ale juz czuję, że metabolizm sie podkręcił. Czuję też sytość do tego stopnia, ze niemożliwym wydaje mi się chudnąć. No nic. Idąc zgodnie z planem vitalii udało mi się schudnąć juz nie raz wiec i tym razem jestem pełna nadziei. Niby w listopadzie mam mieć swoje upragnione 63 kg. Byloby super bo mniej wiecej wtedy powinnam wrocic do pracy po macierzyńskim.
Za jakiś czas chciałabym włączyć jakies treningi. Czuję sie okropnie zardzewiala. Bolą mnie plecy i kolana w rzepkach. Powolny rozklad organizmu po 40 sie zaczął.