Witam wszystkich na Vitalii! ;)
Po raz kolejny zaczęłam swoją walkę i O DZIWO, wyszło zupełnie inaczej niż wcześniej (a podejść było mnóstwo). Zacznę może od początku. ;)
Od zawsze byłam pulchniutką dziewczyną, do tego jeszcze zamkniętą w sobie. Zajadałam stres i w sumie niezbyt lubiłam towarzystwo innych ludzi, bo jak wiadomo, byłam gruba i odstawałam od reszty.
Gdy parę lat temu zaczął mi przeszkadzać mój wygląd, łapałam się różnych bezsensownych i szybkich sposobów na utratę wagi... Byłam młoda i głupia, cóż poradzić :D ale jednak, udało mi się (bez większych starań w sumie, organizm sam się zmobilizował) i schudłam z 86,5 na 76. Ta waga skakała +/- 3 kg, ale efektu jojo nie było. I tak z tymi 76 kg żyłam sobie kolejne... 2, 3 lata. Oczywiście w między czasie były diety cud, które doprowadzały do płaczu i rozdrażnienia, bo w kółko chodziłam głodna i nie miałam na nic siły.
Ale do rzeczy. W końcu pod koniec kwietnia, koleżanka namówiła mnie na siłownie. Byłam dość sceptycznie nastawiona, bo wciąż jestem dość zamknięta i obawiałam się reakcji na siłowni innych ludzi. Teraz już wiem, że to głupota, no ale mniejsza z tym.
Postanowiłam, że spróbuję. Zmierzyłam się i uparłam się, że zmienię sposób żywienia.
1. Wyrzuciłam MAJONEZY, KECZUPY, INNE SOSY, mączne czy śmietanowe , od których byłam lekko uzależniona.
2. Wyrzuciłam białe pieczywo, biały makaron, białą mąkę, zastąpiłam pełnoziarnistym chlebkiem, mąką orkiszową, makaronem razowym, kaszą jaglaną i jęczmienną.
3. Nie piję słodkich napojów, za to mnóstwo wody i czystka (najlepsze ziółko pod słońcem ;P)
4.Jem mnóstwo warzyw, owoców, nabiału.
5. O wiele mniej smażę, chociaż zdarza się, ale jeśli już smażę, to na znikomej ilości tłuszczu i bez panierki!
6. Przez pierwsze 3 tygodnie piłam młody jęczmień na czczo, żeby trochę oczyścić organizm z toksyn.
Co do siłowni, to mój brat polecił mi, żebym robiła ćwiczenia obwodowe, bo on schudł dzięki nim 30kg. No cóż przekonał mnie i powiem szczerze, nie żałuję. Sama układam sobie zestawy ćwiczeń, na tyle bezpieczne, by nie dopuścić do żadnej kontuzji. A że wybieram między ćwiczeniami, to nigdy zestawy mnie nie nudzą. Na początku chodziłam z koleżanką, która w ogóle nie potrzebowała siłowni, figura idealna, no ale poszła ze względu na mnie. Jestem jej wdzięczna, mimo że była jedynie 3 razy i potem odpuściła, ale gdyby nie ona w ogóle nie odważyłabym się pójść ;D
Przez dziwacznie rozłożone zajęcia na uczelni czasami nie mam jak iść, ale zazwyczaj chodzę 3x w tygodniu na siłowe (pn, śr, pt) i w sobotę na same aeroby. Zauważyłam już, że organizm powoli przyzwyczaja się do intensywnego treningu i chce więcej.
I tak przez miesiąc wyglądała moja walka: (R- różnica w porównaniu do zeszłego tygodnia ; RC- różnica w porównaniu do wagi początkowej)
Nie liczę kalorii, nie spisuje tego co jem i może to jest błąd. Pod koniec miesiąca zauważyłam, że a tutaj wpadnie ciasteczko, tu za dużo alkoholu na domówce, tu mentosy późnym wieczorem :O .
Nie chciałabym zaprzepaścić tego, co przez ten miesiąc udało mi się osiągnąć, dlatego też przyszłam do Was kochane po wsparcie ;)
Dzięki pamiętnikowi będę w stanie kontrolować ilość tego, co jem. A Wasze postępy będą dodatkową motywacją !
Tak więc do dzieła dziewczyny! ;)