Dzisiaj jest 1 dzień mojego wyzwania i jak to z początkami bywa motywacja jest na dość wysokim poziomie W związku z tym, że w moim mieście podrożały bilety komunikacji miejskiej (żeby chociaż te autobusy jeździły punktualnie ) a kilka dni temu skończył mi się miesięczny postanowiłam walczyć z systemem i na uczelnie chadzać piechotą albo jeździć rowerem. Na dziś plan był taki że w jedną stronę piechotką (to jakieś 45/50 minut) a z powrotem rowerem miejskim. Ten plan nie wypalił bo zaspałam więc pojechałam w obie strony rowerem. Najważniejsze, że odpuściłam autobus .
Diety, (którą mam od dietetyczki) w całości się dzisiaj trzymałam
Wieczorkiem wzięłam się za Killera Chodakowskiej. Ostatnio jak zaczynałam ćwiczyć po 10 minutach wypluwałam płuca, więc teraz założyłam że jak wytrzymam 15 minut to i tak będzie dobrze. Niestety po 12 minutach zadzwonił mój rozpraszacz i oświadczył, że zaraz przyjedzie. No cóż dzisiaj już do ćwiczeń nie powróciłam
Podsumowując: uważam, że chociaż nie udało mi się wypruć flaków z Chodakowską to ten dzień mogę zaliczyć do udanych.
Dodatkowym wyzwaniem jakie chce zrealizować w tym miesiącu jest: rzucenie palenia