Witam Was pourlopowo kobietki .
Nie było mnie długo w pamiętniku, ale przy obecnym trybie pracy i z rodzicami w domu nie dałam rady pisać - nie wyrabiałam się czasowo.
Wagowo katastrofa - po powrocie z Madery (tydzień temu) ważyłam 106,6kg, dzisiaj 105,5kg. Tak więc, zamiast chudnąć to jeszcze przytyłam. Myślę, że przyczyną było zbyt mało wycieczek pieszych, ale tutaj ograniczał nas mój ojciec - po dwóch godzinach (bardzo wolnego) chodzenia po prostu "wysiadał" na resztę dnia. Masakra. Ma dopiero 65 lat i nie jest chory, jest po prostu kompletnie zastany, bo od piętnastu lat nic nie robi, tylko bezmyślnie gapi się w telewizor przez calutki dzień. Cóż, nikogo nie da się na siłę uszczęśliwić. Dobrze, że moja Mama ma całkiem inne podejście do życia.
Madera jest przepiękna, jedzenie tam jest wyśmienite, a ludzie w większości bardzo mili. Po raz pierwszy w czasie wakacji zwróciłam uwagę na ubiór kobiet i powiem Wam, że mieszkanki Madery ubierają się super, byłam pod wrażeniem. Ogólnie wakacje nam się bardzo podobały, ale czujemy niedosyt. Raczej tam wrócimy, żeby tam pochodzić po szlakach, bo naprawdę warto. Jedna tylko nauczka - już nigdy nie wynajmę tam samochodu - prowadzenie tam auta to masakra. Główna autostrada jest super łatwa, ale wszędzie trzeba dojechać bardzo stromymi i bardzo wąskimi drogami lokalnymi, a nawigacja satelitarna wyczynia tam cuda (np. mówi ci, żebyś skręciła w prawo, a tam schody zamiast drogi ). Na następny raz postawimy na transport publiczny (dobry) i taksówki (niezbyt wygórowane cenowo).
A teraz to, co tygryski lubią najbardziej, czyli kilka fotek:
Miłego wieczorka i weekendu moje piękne . Magda