Hej Kochane :)
Minął weekend, moje kochanie pojechało i z wielkim smutkiem się "żegnaliśmy". Jednak po tym weekendzie On dał mi motywacje. Wspiera mnie strasznie za co jestem mu wdzięczna. Powiem Wam, że pomimo spadku wagi i tego, że czuję się ze sobą coraz lepiej to jednak ta galaretowatość mnie trochę przytłacza. Do końca diety zostało 17 kg, czyli jakieś 4/5 miesięcy. Przez ten czas chcę intensywnie ćwiczyć po to by się pozbyć tej galarety, a zastąpić ją mięśniami :). Wiem, że dużo pracy przede mną ale osiągnę cel. Do końca kwietnia tak jak pisałam będę ćwiczyła w domu ale od maja powrót na fitness i siłownie, ponownie tak wiem :D, i tak będę działała.
Dzisiaj poszłam do C&A i chyba jutro tam ponownie zawitam, a tylko po to żeby przymierzyć spodnie i sprawdzić jaki mam rozmiar bo tak chwilowo to nie wiem :D. Wiem, że bluzki, bluzy ogólnie górę mogę spokojnie nosić L ewentualnie M w zależności od fasonu i czy chcę żeby to było luźniejsze czy przylegające. Wiadomo dopóki jest galareta to wolę nosić luźne rzeczy :D. Co do dołu to nie wiem no bo jak wiecie uda i łydki to mój problem na zawsze :D.
Dzisiaj już trzeba było wrócić do rzeczywistości i właśnie siedzę w pracy na nocnej zmianie i mam nadzieję, że to będzie spokojna noc :).
Życzę Wam udanego tygodnia i do usłyszenia w czwartek po ważeniu :*