Ostatni wpis był ponad miesiąc
temu. W pamiętniku nic nie pisałam, bo nie było co wpisywać. Od czasu do czasu
zagadnęłam w Grupie lub skomentowałam czyjś wpis.
Podsumowanie kwietnia = 0. Nic
przez cały miesiąc nie przeszłam. Dlaczego? Nie miałam siły. Co dzień zakładałam,
że się zmobilizuje i ruszę w teren. Ale nic z tych rzeczy. Po pracy wracałam
tak padnięta, że tylko myślałam o położeniu się spać.
Maj rozpoczęłam z przytupem, ale
znowu mam ten sam stan co w kwietniu. A ponadto wpadłam w płaczko-depresję. Paskudna
sprawa. Mam wykonać badania na alergię i muszę przed nimi być czysta, więc
musiałam odstawić tabsy anty, no i zaczęło się. Rozdygotanie wewnętrzne. Za chwilę
siła do przenoszenia gór, a potem stan, że tylko płakać się chce. Do tego
kiepski sen i uderzenia gorąca. Tak, tak. No, cóż metryka wskazuje, że jestem w
okresie przedmenopauzalnym, więc się zaczyna. A tabsy anty to tak pięknie
regulowały. Nic z tych spraw mnie nie dopadało. Nie spodziewałam się, że mogę
tak tęsknić za chwilą, gdy będę mogła znowu je brać.
Dlatego to już dla mnie ostatni
moment na uregulowanie wagi. Jej obniżenie jest konieczne, bo Hashimoto z
menopauzą, która nadciąga łącznie tak mi obniżą metabolizm, że niebawem odchudzenie
się może być niemożliwe.