Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Monika123kg

kobieta, 41 lat,

170 cm, 106.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

16 lutego 2015 , Komentarze (50)

Na początek zacznę od dobrej wiadomości - babcia dziś została przeniesiona na normalną salę , wraca do zdrowia :) - w imieniu babci dziękują za życzenia :)


Dziś 6 dzień nowego - lepsze życia.

Postanowiłam dziś się zważyć - będę to robić w każdy poniedziałek . Nie ważne co będzie się działo - okres czy trzęsienie ziemi :P - chcę robić to systematycznie.

Tralalalalalal oto wynik :D



MINUS - 0,7


Chyba nie jest tak źle ? Ja w każdym razie jestem zadowolona , biorąc pod uwagę że w ciągu 2-3 dni dostanę okres i strasznie nagromadziłam wody . Czuję się jak balon. Już nie mogę się doczekać kolejnego ważenia :D


Wiecie co ? Jeszcze nie tak dawno taki wynik by mnie wkurzył - delikatnie pisząc . Kiedyś popełniłam strasznie dużo błędów przy ważeniu .Pierwszy najważniejszy jest taki że ważyłam się po kilka razy dziennie - OBŁĘD ! , a drugi zawsze po ważeniu się dołowałam " Dlaczego schudłam 1 kg ?! Przecież powinnam 1,5 kg " .... Żadna cyfra mnie nie zadowalała , zamiast się cieszyć z tego co osiągałam - pożerałam smutki . Błędne koło . Dobrze że rozum został przywrócony.


Dziś kolejna porcja zdrowych zakupów.



Nawet nie wiedziałam że można kupić chleb na sztuki - na wagę :D Dla mnie to świetne rozwiązanie ! Tym bardziej że ciemne pieczywo lubię tylko ja . Więc kupiłam 2 kromki orkiszowego i 2 kromki razowca ziarnami.


Pierwszy weekend i pierwsze związane z tym pokusy przetrwałam :D

Było łatwiej bo miałam przy sobie męża - wielkie wsparcia dla mnie .Niestety dziś już wyjeżdża :( .... Ale kiedy wróci przynajmniej będę "szczuplejsza" - wagowo , bo wizualnie będzie jeszcze trzeba długo poczekać.


Pochwalę się prezentami jakie dostałam od męża i synka z okazji Walentego .




A ja dałam łakocie + zabrałam ich do kina




Dziś mój jadłospis wygląda tak :

śniadanie - 2 kromki chleba orkiszowego z szynką , 1 jajko na twardo , szklanka kefiru

II śniadanie - duże jabłko , garść orzechów

obiad - udko pieczone bez skóry , ziemniaki i buraczki

podwieczorek - chodzi za mną kisiel domowej roboty - więc chyba może być , jak myślicie ? Oczywiście będzie bez dodatku cukru.

kolacja - omlet z 2-3 jaj i sałatka ala grecka ( zamiast fety dam twaróg i zrezygnuję z oliwek).


Ruch - 2,5 godzinny spacer - ALE to było tak - 30 minut marsz ( tak szybki , na ile dałam radę ) , 30 minut spacerku i tak przez te 2,5 godziny . Mogłabym dłużej , ale strasznie wieje i nie chciałam opuścić żadnego posiłku .


Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze - rady , porady , sugestie :)







13 lutego 2015 , Komentarze (16)

Dzisiejszy dzień zaczął się koszmarnie :(

Moja ukochana babcia trafiła do szpitala . W poniedziałek nie mogła oddychać , czuła silny ból w klatce i ciocia zawiozła ją do szpitala . Od razu trafiła na salę z ciężkimi przypadkami . Leży tam już kilka dni,a ja o tym dowiedziałam się dopiero dziś . Fajnie ! Jestem bardzo wkurzona a raczej jest we mnie wiele żalu że dopiero teraz się o tym dowiedziałam . Tym bardziej że to nie pierwszy raz kiedy babcia jest w szpitalu a ja dowiaduję się po kilku dniach :/ A tłumaczenie "Nie chciałam Ciebie martwić " po prostu nie przemawia do mnie.A co by było gdybym nie zdążyła zobaczyć babci ? Bo z babcią było naprawdę nieciekawie. Poszłam więc do babci - widać że cierpi , ale trzymała się dzielnie. Babulka nawet powiedziała "Misia , widać że schudłaś " Ojjjjj , tak :P Wyglądam tak samo jak ostatnio mnie widziała :D . Miałam babci nie mówić że się odchudzam ( Postanowiłam że na razie mój sekret wyjawię tylko mężowi ) , ale wiedziałam że ucieszy ją fakt że coś ze sobą robię . Powiedziałam - babcia zadowolona :D Chcę by była ze mnie dumna :D


Siedząc przy babci łóżku stwierdziłam że nie mogę dopuścić do tego by być taka jak ona. To wspomniała kobieta,mądra,kochana,ma w sobie mnóstwo dobroci i miłości.Ja bym mogła o niej godzinami rozmawiać . Ale jest wielkie ALE - jest bardzo otyła . Nie wiem ile waży - ale dużo , a przy tym bardzo chora - serce,ciśnienie , cukrzyca, osteoporoza , przepuklina brzuszna, problemy z jelitami itd ..... większość tych chorób to przez otyłość.

Dobrze że się w porę obudziłam i wyszłam z letargu.To i tak cud że przy takiej wadze ciśnienie,cukier,morfologię, serce itd - wszystkie badania mam wzorcowe. Zmarnowałam piękne lata młodości , teraz mam 31 lat i jeszcze tyle pięknego życia do wykorzystania których nie mogę stracić :) Więc walczę !


Wczorajszy dzień zaliczam do bardzo udanych .

Tłusty czwartek okazał się zdrowych czwartkiem :D Nie skusiłam się na żadnego pączka , faworka . Kupiłam tylko jednego - dla dziecka by po prostu nie kusiło . Skłamałabym gdybym powiedziała ze nie miałam ochoty - miałam ! Ale wiedziałam że jestem na tym etapie drogi, gdzie jeden by nie wystarczył i nie potrafiłabym powiedzieć w odpowiednim momencie STOP.


Moje dzisiejszy dzień był bardzo zabiegany . Skupiłam się by posiłki były wygodne do zjedzenia poza domem. Wyglądało to tak ( może być ? )

śniadanie - owsianka ( 1,5 szklanki mleka 2 % z 1/2 szklanki płatków owsianych - lubię tylko gęste owsianki oraz garść borówek )

II śniadanie - 2 kromki chleba orkiszowego z sałatą i szynką oraz małe jabłko

obiad - 200 g pieczonego łososia , 150 g pieczonych batatów oraz sporo surówki z kiszonej kapusty.

podwieczorek - kisiel domowej roboty - coś chodziło za mną słodkiego :D

kolacja - 1 kromka chleba ziarnami , 2 jaja na twardo , pomidor.


Zakupiłam dziś pojemniki na żywność z Biedronki.Polecam :D Są naprawdę pojemne ! Idealne na każde wyjście ...czy też tylko do użytku domowego :)



Teraz jestem bardzo podekscytowana :D Do domu zawita mąż :D Niestety ze względu na męża pracę widujemy się tylko 8-10 dni w miesiącu :( Jeszcze nie wie że się odchudzam :D Wiem że przy jego wsparciu mogę odnieść sukces.Jest pod tym względem kochany - dopinguje,pociesza,wspiera,doradza,często przyłącza się do mnie by było mi lżej , nie prowokuje z jedzeniem ...I tak można wymieniać :)


A jutro zamierzam się czuć jak nastolatka :P








12 lutego 2015 , Komentarze (32)

Wczoraj daliście mi solidną dawkę wiedzy.Pomału zaczynam "tą bajkę" rozumieć.Na początek wprowadziłam parę poprawek do jedzenia . Oto ono :

śniadanie - kajzerka z masłem,szynką i 1 pomidor - tego zmienić nie mogłam , bo już dawno byłam po śniadaniu :D

II śniadanie - jogurt naturalny z 3 łyżkami musli i pomarańcza - mieszanka musli była moje roboty, składała się z 1 łyżki płatków owsianych górskich , 1 łyżka otrąb , pół łyżki suszonej żurawiny i pół łyżki dyni.

Obiad - zakupiłam makaron razowy , zjadłam kubek ugotowanego makaronu z 1 jedną piersią kurczaka ( 250 g ) i pół brokuła .

Podwieczorek - obawiałam się że z niego zrezygnuję przez lekarza.Ale stwierdziłam , że macie rację - będę potem głodna i mogę rzucić się jedzenie ! . Przyszło mnie olśnienie - patrzę do zamrażalnika a tam mrożona dynia . Zrobiłam więc sobie zupę krem , wlałam do kubka termicznego i zabrałam ze sobą :) Jestem dumna ze swojego pomysłu :D

Kolacja - troszkę ją podrasowałam , zjadłam pół wędzonej makreli oraz mix sałat które polałam sosem koperkowym zrobionym na bazie jogurtu greckiego.


Wieczorem czyli gdzieś ok godziny 23 złapał mnie głód . Moim zdaniem będę musiała jeść kolację później , skoro chodzę spać zazwyczaj ok 24-1 .


Dziś jest naprawdę cudowny dzień ! WIOSNA - wiosnę czuję :D Wiem,wiem pogoda zdradliwa , ale z tej radości wybrałam się na długi spacer - 3 godzinny maszerowania to chyba dobry wynik jak na początek.

Wiem,wiem ,wiem pewnie na siłowni bym miała większy wycisk. Ale jest po prostu ALE , to już nie kwestia mojego lenistwa , braku czasu - bo tak naprawdę jak się chcę to on będzie czy braku kasy ..... Po prostu się wstydzę . I teraz co ? Jesteście pewnie zdziwione :) ? Tak ! wstydzę się pójść na siłownię . Ja wiem że pewnie są tam różne osoby - mniejsze / większe , że nikt nie będzie na mnie patrzał i komentował, że trener pomoże ...Niby to wszystko wiem. A jednak w mojej głowie nałożyła się blokada .


Myślę że chyba fajnie jest w życiu , kiedy robi się co się kocha. Ja np. kocham rower . Parę lat temu ( już miałam sporą nadwagę ) potrafiłam jeździć z kuzynem i po 30-40 km dziennie . Potem rower poszedł do lamusa - z lenistwa ? , z wstydu ? ? , z uwag "po połamiesz koła" ? . Cholera wie ? ! W każdym razie coś było powodem . W maju 2014 mój mąż zorganizował piknik, stwierdziliśmy że .... bierzemy rowery :D I od tamtego momentu zaczęłam jeździć minimum 4/5 razy w tygodniu a latem to i przez cały tydzień . Może to nie były zawrotny dystans,ale specjalnie wybierałam sobie ciężkie trasy by troszkę się zmęczyć . I ta miłość do roweru trwała do końca października / początek listopada - dokładnie nawet nie pamiętam . Od tamtej pory z roweru przeszłam na spacery i marsze . Zazwyczaj poświęcam na to 2- 3 godzinny , 4-6 razy w tygodniu . Mój plan na chwilę obecną jest taki żeby na wiosnę powrócić do roweru oraz chciałabym powrócić do swojej miłości jakim jest pływanie.Mam nadzieję że w tym roku "plaża będzie moja " :D :P


Doszłam do wniosku że człowiek całe życie się uczy :D

Nigdy nie miałam pojęcia co to jest CPM czy PPM , no dobra czytałam na forum te skróty ( że też do głowy mi nie przyszło by poczytać o tym w google :D ) , ale wstydziłam się dziewczyn zapytać :D

2-3 Vitalijki mnie uświadomiły jakie to jest ważne przy procesie odchudzania - dziękuję Wam i przepraszam że byłam tak ciemną masą ( musiały mi wytłumaczyć jak dziecku bo nic nie rozumiałam :D:D:D ). I wyszło mi tak :

PPM - 2007 kcal

CPM - 2818 kcal


Mój plan na dziś to :

śniadanie - 2 kromki chleba razowego , 200 g twarogu , pęczek rzodkiewki

II śniadanie - kefir i winogron ( taka mała kiść )

obiad - 250 g piersi z indyka z grilla , szklanka ryżu dzikiego i 1 średnia cukinia grillowana ziołami.

podwieczorek - papryka, seler naciowy , rzodkiewki - tak do pochrupania z jogurtowym dipem

kolacja - omlet z 3 jaj z pomidorem oraz sałatka mix sałat z vinegretem.


Dziś lepiej to wygląda ?


Po obiedzie znów wybiorę się na saper , taki godzinny . A przy okazji zajrzę do biedronki . Mają dziś byś tam ponoć fajne pojemniki na sałatkę,jogurt czy pojemnik box .


Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze , wsparcie , rady i wskazówki :)






11 lutego 2015 , Komentarze (41)

Wczorajszy dzień zaliczam do przełomowych w moim życiu. Jak nigdy wstałam z przekonaniem że "zaczynam dziś " , "uda się " . Tak - 10 luty to idealny dzień na rozpoczęcie odchudzania i na wielkie zmiany ( mam że takowe nastaną ) . Jeszcze nie tak dawno robiłam wszystko by opóźnić proces odchudzania - " Od jutra" , "Od poniedziałku " , " Od Nowego Roku " , "Od wiosny " itd - znacie to , co nie ?


Chciałabym mądrze podejść do tematu.Za sobą mam wiele "diet" - kopenhaska, kapuściana , dukana , warzywno - owocową , cabrigde , owsiankową , głodówkę i wiele,wiele innych.


Całą noc nie mogłam zasnąć taka byłam podekscytowana .

Stresowałam się dziś wejść na Vitalię . Nie wiem - myślę że bałam się ataków . Wiem jak wyglądam , teoretycznie jestem uodporniona na śmiechy - chichy , ale praktycznie - to boli . I doznałam SZOKU ! Odwiedziło mnie 540 osób , wiele z Was zostawiło komentarz i wiadomość prywatną ( na każda odpowiem) . Po raz pierwszy ryczałam ze szczęścia.To niesamowite jak obcy ludzie , którzy mnie nie znają dali mi taką wiarę,siłę .Bardzo Wam dziękuję. Każdemu z osobna . Na pewno skorzystam z każdej pomocy jaką będziecie chcieli mi dać , bo ja wiem że muszę walczyć , bo ja już nie chcę tak żyć,ja już tak nie potrafię .


Bardzo przywiązuje się do ludzi - do takich dobrych dusz . Dlatego też nie chcę tylko brać .Ale od siebie też chcę coś dać . Możecie liczyć na mnie - będę również Was wspierać , komentować , dopingować , jeśli będę miała jakąś dobrą radę/wiedzę / wskazówkę - podzielę się nią.


Byłam dziś na zakupach . Mimo że moje życie to ciągłe odchudzanie , to i tak jestem w tym zielona.

Obejrzyjcie i dajcie jakieś rady i uwagi .




1.Owoce - nie wiem które są "bezpieczniejsze " , wybrałam winogron . Pewnie źle ... oraz granat i pomarańcze.

2.Warzywa - pieczarki,papryka,szczypior,rzodkiewka.

3.Makaron chiński - sojowy.

4.Makaron chiński - gryczany

5.Chlebek nan

6.Mąka kukurydziana - nawet nie wiem dlaczego ją kupiłam :P

7.Soczewica - Pierwszy raz będę miała z nią styczność :D

8.Ryż jaśminowy

9.Kuskus

10.Jogurt grecki

11.Twaróg i twarożek

12.Piersi z kurczaka

13.Krewetki

14.Dorsz

15.Sos sojowy - może zamiast soli ?


Sprawdźcie mój jadłospis :

śniadanie - bułka kajzerka z masłem , szynką oraz 1 pomidor .

II śniadanie - jogurt naturalny z 3 łyżkami muslli oraz pomarańcza

obiad - planuję zjeść makaron z brokułami i kurczakiem.

podwieczorek - nie wiem czy będę miała czas go zjeść, gdyż idę z dzieckiem na bilans.

kolacja - planuję 2 kromki chleba z pastą z makreli - domowa robota .


I jak ?


Jutro tłusty czwartek .

Nie wiem czy się boję czy nie. Najrozsądniej byłoby niczego nie kupować. Ale naprawdę nie jest to łatwe jak się ma rodzinę . To że mama / żona na diecie nie znaczy że syn i mąż również mają na niej być.

Mąż odpada - nie ma go w domu przez najbliższe dni , a najwyżej młodemu kupię jednego :) ....A ja ucieknę do pokoju , by nie czuć tego zapachu :D






10 lutego 2015 , Komentarze (66)

Każdego dnia mówię sobie ZACZNĘ DZIŚ ! Ale dzień mija , mijają tygodnie,miesiące i ja stoję w miejscu.Dziś obudziłam się z letargu . Po paru miesiącach niewiadomej postanowiłam przywitać się z wagą - 123,6 kg . Wiedziałam że będzie "grubo" bo i na tyle się czuję :/


Moja historia jest jak jedna z wielu - wiele diet , parę wyrzeczeń , zgubione kilogramy i potem jo-jo. Nie zawsze byłam gruba, zaczęłam tyć w okresie dojrzewania. Żałuje nie raz że nie słuchałam matki " dziecko nie jedź tyle bo będziesz płakać " . Wtedy myślałam że wbija mi szpilę,dziś wiem że była to dobra rada . Miałam wiele prób , takie najpoważniejsze , przy których myślałam że naprawdę pokonam swoją nadwagę / otyłość była jak się zakochałam . Chciałam schudnąć - dla siebie,dla niego . Ważyłam wtedy już 92 kg  , schudłam do 85 kg . A potem ? Się poddałam , może dlatego że jemu podobałam się taka jaka jestem ( chodź wiem że to kosmicznie brzmi ) , ale kochał i akceptował . Drugie podejście miałam kiedy szykowałam się do ślubu. Zamiast schudnąć ....przytyłam do 88 kg . A potem ? Waga ciągle rosła.

Kiedy zaszłam w ciąże ważyłam znów 92 kg ( głupia byłam że przed planowaniem ciąży nie schudłam ! ) .W dniu porodu ważyłam już 117 kg . To było straszne . Po wypisie ze szpitala i przestrzeganiu diety wagę przez dłuższy czas utrzymywałam - 107 kg. I tak przez kilka lat.

A potem bęc - żeni się brat męża i JA , JA NAJGRUBSZA Z CAŁEJ rodziny ! To była moja motywacja - schudnąć i wyglądać pięknie. Miałam na to kilka miesięcy i udało się - osiągnęłam wagę 94 kg . Po ślubie schudłam jeszcze do 90 kg . A potem lato,grille , wakacje i ... ciągle żarcie,żarcie,żarcie a ja głupia ciągle mówiłam "Przytyłam tylko 2 kg - to nic " ...I nim się obejrzałam już ważyłam 113 kg. Załamało mnie to na kolejne lata . Wiedziałam że za każdym razem jak startuje z "dietą" to moja waga jest coraz większa . 


Miałam depresję ( nie byłam u lekarza,nie leczyłam się ) ,tak uważam.Dlaczego ? Był okres w moim życiu że po prostu nie wychodziłam z domu lub robiłam to bardzo niechętnie. Cieszę się że w tamtym okresie miałam przy sobie męża i dziecko.To oni mnie wyciągnęli z tego bagna.


Więc ważę 123,6 kg .Straszne.

Ale ja chcę żyć .Chcę cieszyć się życiem.Chcę być NORMALNA .

Tak wiele przez moją otyłość straciłam - jak wcześniej wspomniałam wstydziłam się wyjść z domu , wiele znajomości przez to ucierpiało . A najbardziej mnie boli że tyle pięknych chwil mi uciekło które mogłam spędzić z dzieckiem i mężem , chociażby plaża - przecież ja tak zawsze kochałam pływać.


Pomóżcie mi ! 

Ja wiem że sukces to dieta i ruch.

Dajcie mi wiarę,nadzieje , rady,kopniaki....

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.