Jak nie myślec o dziecku??...
Wszyscy mówią: nie myśl, nie chciej to się uda... Tylko jak ja mam nie myślec i nie chciec, kiedy bardzo tego pragnę...
Moje życie kręci się od okresu do okresu...Dostanę, czy nie...
Wczoraj byłam u koleżanki, która urodziła 30. września. Ma takiego cudnego synka.
Starali się o niego rok. Tyle, że ona zawsze miała problemy z miesiączkami. U mnie zawsze wszystko jak w zegarku, a nie może się udac jak na razie...
A najbardziej rozbrajają mnie teksty, że dzieciaka to przecież tak łatwo zrobic... Tylko mówią to Ci, którzy jeszcze nie mają, albo Ci którzy wpadli...
A może z wiekiem coraz trudniej... Moje koleżanki, które starały się mając mniej niż 25 lat, pozachodziły niemal od razu w ciążę.
Chciałabym przestac o tym myślec....
Jak to zrobic??
Czy ja kiedyś znajdę trochę czasu??
Aktualnie nie zawiele mam go nawet dla siebie...
W sobotę było malowanko mojego starego pokoju u rodziców. Namachałam się, bo malowałam sama. I nadźwigałam się mebli, bo robiłam to z tatą. Mąż niestety pracował...
Ale za to trochę zrzuciłam pewnie.;)
Zaczęłam aktywniej uczestniczyc w hobby mojego męża.:) Jeżdżę z nim na halówkę i siedząc na trybunach macham nogą, jakbym to ja miała kopnąc piłkę.;)
Na mecze w klubie się nie wyrabiam.:( Tym razem byłam na ostatnich 20 minutach, gdy Sebastian zszedł już z boiska. Nic prawie nie rozumiem z tego sportu, ale podoba mi się coraz bardziej. Potrafi byc emocjonujący, gdy na boisku biega ktoś bliski.:)
Może uda nam się byc na Euro 2012... O ile Polska podoła z organizacją.;)
Co do starań.... Staramy się dalej. Teraz się zobaczy, czy do trzech razy sztuka....
Pozdrawiam Was gorąco.:*
Nie ma zdjęc...
A to dlatego,że mam je w domu na płycie, a komputer nadal jest u rodziców.
Z racji tego, że jestem strasznie roztargniona, ciągle o płycie zapominam...
Obiecuję poprawę.:)
Powrót do pracy objwił się niespodzianką w postaci prowadzenia zmiany. A myślałam, że wreszcie będę miała spokój i mniej stresów.
Mam nadzieję, że to tylko na dwa tygdnie jak obiecują...
Odezwę się w tygodniu...Obiecuję. Pozdrawiam Was wszystkie ciepluteńko...:*
Jojo...
Cóż. Bardzo sobie pozwalałam na urlopie i to teraz widac. Dopiero wczoraj w przymierzalni dotarło do mnie jak bardzo przytyłam...
Boję się wejśc na wagę, ale zrobę to w niedzielę. Staram się ograniczac...Powiedzmy, że robię maluśkie postępy.
Może powrót do pracy mi pomoże w tym.
Mamusią nadal nie będę.:( Kolejny cykl i nic. Na dodatek skraca mi się cały cykl. Zwykle nowy zaczynał się w 28 dniu, poprzedni zaczął się w 26, a aktualny w 24...:( Mam nadzieję, że to wszystko z winy ślubu i wyjazdu. Zawsze wszystko było jak w zegarku, a teraz...:( Buuu...:(
Ale nie załamuję się.
Tylko muszę zrobic z sobą porządek....
Wyjechałam i wróciłam...
Podróż poślubna była fantastyczna, mimo kiepskiej pogody. Opiszę wszystko może w poniedziałek, jak będę miała chwilkę.
Pogoda na ślubie się rozpogodziła i mieliśmy słoneczko...:)
Eh... było wogóle super przez ostatnie dwa tygodnie....
Za tydzień okaże się, czy będziemy miec "pamiątkę" z wyjazdu.;)
Cierpliwości dziewczynki... Będą i zdjęcia i opowieśc.;)
Całuję gorąco.
PANI M. ;)
To już dzisiaj.
A co tam. Stresu jeszcze nie mam. Już jestem uczesana i umalowana. Wyglądam fajowo. Czyli jestok, skoro podobam się sama sobie.:)
Mam tylko nadzieję, że jeszcze się rozpogodzi.
Dziękuję Wam bardzo za wszystkie życzenia.:)
:) Do soboty dwa dni...
Taaak za dwa dni, o tej porze będę już zwarta i gotowa.;)
Wszystko już pokupowane. Dzisiaj zrobiłam sobie paznokietki. Wyszły bardzo ładne. Trochę się o nie boję i muszę się przyzwyczaic, bo czuję się, jakby mi się coś do paznokci przykleiło.;)
Mam nawet już wisiorek.:) A po wysypce nie zostało śladu-prawie. Wczoraj zniknął ostatni widoczny czop z migdała. Może gdzieś jest jeszcze jakiś schowany, ale tak to nie widac.
Całe szczęście. Jeszcze jem antybiotyk, ale od jutra zrobię przerwę, żeby chociaż wypic szampana.:)
Jakoś się jeszcze nie stresuję. Może jutro zacznę. Nie dociera do mojej świadomości to, że od soboty będę nie panną M. tylko panią M. Nawet inicjały mi się nie zmienią.;)
Dziękuję Wam bardzo za wszystkie dobre słoba i wspieranie w chorobie.
Następny raz będę miała dostęp do internetu w sobotę, ale wątpię, żebym miała czas na pisanie.
A we wtorek wyjeżdżamy. Wkleję kilka zdjęc po powrocie.
Życzę Wam wszystkiego najcudowniejszego.
Trzymajcie za mnie kciuki w sobotę. ;)
Żeby było ciekawiej...
Dostałam jakiejśc okropnej wysypki. Wyglądam jakbym miała różyczkę i absolutnie wszystko mnie swędzi...
Czemu takie rzeczy dzieją mi się tuż przed ślubem?? Fatum jakieś??
I tak wyjdę za Sebastiana.;) Chocby mnie mieli na wózku dowozic... Tfu tfu...;)
Angina ropna z przewlekłym zapaleniem węzłów
chłonnych.
Oto co mi jest. Z racji tego, że istniało prawdopodobieństwo, że mogę byc w ciąży, dostałam słabszy antybiotyk. I nic... Minął tydzień a mi nic nie przechodzi.
Siedzę na L4. I przeciągnie mi się jeszcze na przyszły tydzień. Potem pójdę na 3 dni do pracy i urlop... Głupio wyszło. Boję się, że pomyślą, że specjalnie tak zrobiłam.
Ja bym poszła do pracy, ale jak nie wyzdrowieję do ślubu?? Co będzie z urlopikiem??
A Sebastian mnie z resztą nie puszcza do pracy...
Testy robiłam już dwa. Minął tydzień od owulacji i wyszedł negatywny. Cóż...albo fasolka nie zasiana, albo test nic nie pokazuje jeszcze. I co ja mam zrobic?? Ryzykowac z mocniejszym antybiotykiem?? :(
Jestem w kropce....:(
Chora...:(
Nie wiem, czy to świnka, czy angina ropna... Nie kaszlę, prawie nie mam kataru, a na obu migdałach mam ropę inapuchłam za uchem z prawej strony...:(
I jak tu się starac o fasolkę....
Jutro idę do lekarza. Obym szybko wyzdrowiała...:(