Jaka beka XD przedobrzyłam i zapomniałam jeść 2 kromek na śniadanie, jadłam jedną, nie zjadałam kanapki na kolację, no i zeszło mi zamiast kilograma, to aż 2,5 ....
Przedobrzone xD
Teraz dostałam bezwzględny nakaz jedzenia większych śniadań i picia dalej prawie 3 litrów płynów...
O tyle fajnie, że zeszła mi prawie sama woda i będę mniej opuchnięta. Z drugiej zaś strony mimo chodzenia bezustannie z buta na uczelnię i różnych przedziwnych ćwiczeń siłowych tkanka tłuszczowa nie spada w tak piękny sposób... i jak żyć
xD
Jakie ja cuda nie widy robiłam.... Sauny, ciepłe bandaże na cellulit, cardio, siłowe, przysiady, wiosła... Ja bym tą ilością ćwiczeń i wyczynów obdarowała dwie średnio aktywne osoby i cóż.... Jak mi tłuszcz nie znika?
Ale pomiary obwodów mówią znowu co innego, bo tak:
talia - 4 cm
brzuch - 4 cm
biodra -1,5 cm
Czyżby to woda? Bo według tej dziwnej wagi u pani dietetyk tkanki tłuszczowej ubyło mi może jakaś setna procenta... Wody co prawda mam nadmiaru jakieś 10 kg <było 14,9 kg>, więc żeby nie było też się z tego cieszę, ale kurde... boję się wodnego jojo. Piję te suplementy i wodę, ale i tak jest obawa. Za dużo jednak tej energii włożyłam i za dużo kasy, żeby mi zostało tyle kg, co miałam.
Zastanawiam się, czy jeśli ćwiczę,to czy spadek masy ciała to spalanie biednych mięśni, czy jednak woda i trochę tłuszczu...
Doradźcie mi i powiedzcie, czy jest tragedia, czy po prostu panikuje? :D