Melduję że chłop nadal żyje jakoś nie byłam w stanie dać mu nauczki. Za bardzo tęskniłam chyba , wolałam wykorzystać cały weekend w inny sposób
Ogólnie weekend szybko zleciał... To takie niesprawiedliwe, w tygodniu dni ciągną się jak flaki z olejem... weekend zapierdziela jak szalony...
W sobotę grillowaliśmy, chłop uczył mojego młodego gry w piłkę czyli aktywnie, niedziela spędzona nad jeziorem... Było cudownie. Nawet mój mało romantyczny chłop stwierdził że był to wspaniały weekend...
Spotykam się z nim kilka miesięcy, póki co z żadnej ze stron nie padły słowa KOCHAM CIĘ... chociaż ostatnio mój A baaardzo często mi powtarza że jestem dla niego : NAPRAWDĘ BARDZO WAŻNA
oraz że NIENAWIDZI DNIA GDY ON MUSI WRACAĆ DO SIEBIE i takie tam...
wczoraj jadąc samochodem złapał mnie za rękę i ni z stąd ni zowąd wypalił NAJWAŻNIEJSZE ŻE MAMY SIEBIE i pocałował mnie w rękę... gdybym stała to nogi by się pode mną ugięły. Jak już pisałam nie należy on do słodko-pierdzących więc takie zachowanie to już COŚ...
Także na razie dobrze jest tak jak jest. Oboje jesteśmy po jakiś przejściach w poprzednich związkach i mimo że naprawdę zależy nam na sobie to chyba trudno nam się tak otworzyć i wyłożyć kawę na ławę... Tzn. oboje wolimy pokazać niż powiedzieć