Dzień trzeci oficjalnie rozpoczęty. Wczesna pobudka i orbitrek już się grzeje (jestem wdzięczna, że jest chociaż jakakolwiek aktywność, którą jestem wstanie bez większych oporów uprawiać). Do tego tradycyjnie kolejny odcinek Extreme Make Over.
Jedyna myśl, która mnie przeraża to Święta...cały stół w majonezie, babkach i kiełbaskach...rodzina zachęcająca "zjedz kochanie, przecież święta są raz w roku, to jest dietetyczne, po co się odchudzasz" . To będzie test dla mojej silnej woli. Niektórzy twierdzą, że warto odpuścić dla lepszego samopoczucia psychicznego. To taki wyjątkowy dzień. Wychodzę z założenia, że tak sobie odpuszczam całe życie. Pokusy będą zawsze - jedne święta, drugie, urodziny, imieniny, tłusty czwartek...a dupa rośnie ;-) Chce się nauczyć dokonywać zdrowych wyborów, zmienić tak swoje nawyki, żeby śmieciowe żarcie przestało być atrakcyjne. Żebym na widok ciasteczka nie trzęsła się jak opętana.
Wierze, że ze Świątecznych propozycji można wybrać zdrową alternatywę, np schab w galarecie, sałatę, chudą szynkę. Trzeba się ogarnąć, nie chcę żeby ten jeden dzień popsuł mi cały plan odchudzania. Niestety wiem, że jak popłynę w święta to moja motywacja spadnie...zresztą kto ma prawdziwe problemy ze zrzuceniem kg wie o czym mowa.