Cześć dziewczyny :)
Długo nie pisałam, miesiąc temu źle się poczułam przez tydzień...
Od dźwigania w pracy i może przesadziłam, lubię pracować i lubię dużo dźwigać.
Niedługo urlop i pójdę do lekarza na badanie na wszelki wypadek.
Teraz czuję się bardzo dobrze i to najważniejsze:)
Po świętach przytyłam 3 kg :P
Od dzisiaj zaczęłam dietę.... BEZ KOLACJI!
Kiedyś 10 lat temu schudłam dość sporo bez kolacji, da się żyć naprawdę :)
Kiedyś jadłam na śniadanie kanapki czy jogurty czy owoce, na obiad obojętnie np frytki, czy tosty z serem czy zupa czy naleśniki na słodko lub na słono, czy jajecznica z chlebem, itd i bez kolacji, woda i kawa, schudłam sporo.
Raz w tygodniu w każdą niedziela zjadłam wafelki czy marsa czy ciasto czy chipsy.
Nie piszcie np że " to bardzo głupi pomysł, taki sposób nie jest zdrowy, spowolnia metabolizm i prowadzi jo-jo.... itd"
Może i głupi, ale działa :) To moja decyzja i moja sprawa.
Waga dzisiejsza:
66.7kg
FotoMenu:
Śniadanie:
- bułka pełnoziarnista
- margaryna obniżająca cholesterol
- szynka drobiowa
- pomidor, rzodkiewka, rukola
Obiad:
- pierś z kurczaka, z serem i pietruszką
- ziemniaki
- koperek
Napoje:
- Woda niegazowana,
- Woda niegazowana z cytryną
- Kawa z mlekiem i słodzik
- Cappuccino
- Pokrzywa
68 - [67] - 66 - 65 - 64 - 63 - 62 - 61 - 60 - 59 - 58 - 57 - 56