Rozpoczęłam swą przygodę przez nieudane diety,dietę dąbrowskiej, ale była tam także dieta na której naprawdę udało mi się zrzucić 25kilo. Początkowo moja radość była nieopisana, lecz z czasem niestety zaczęło się to trochę zmieniać. Ktoś może powiedzieć: " jak to? Ile bym dała, żeby tak schudnąć."Uwierzcie zawsze to byłam tą co ogląda metamorfozy, ale nic nie robi , żeby ruszyć dupsko i pójść na siłownię. Ale wracając do tego mojego odchudzania. Początek był naprawdę dobry. Przestałam serio żreć co chwilę nauczyłam i polubiłam jeść warzywa i wszystko było super. Mijał czas i zaczęłam się w to wciągać. Nagle zaczęłam w większości jedzenia widzieć problem. Wieprzowina- za tłusta, wafle ryżowe- nie zdrowe, batoniki jakieś musli- za dużo cukru. I tak powoli zaczęło się to przeobrażać w obsesję. A teraz siłownia... Potrafiłam chodzić na siłkę prawie codziennie i robić kardio przez 1,5-2 h jednego dnia ( nie mówię, że zawsze). Później zaczęłam olewać sprawę odchudzania. Myślałam, że już po odchudzanku i będę piękna, chuda i powabna. No jasne że tak. Głupia. Tak teraz się skończyło, że ani nie chce mi się jeść zdrowo, ani nie chce mi się chodzić na siłkę. Błagam pomóżcie.... Jak nigdy nie miałam problemu z nadmiernym jedzeniem słodyczy to teraz strasznie mi się chce. Ja nie wiem jak znaleść motywacje. I chciałam was ostrzec przed moimi doświadczeniami, ale coż człowiek uczy się na błędach jak to mówią.
Pozdrawiam :)