wczoraj:
noc po grillu u teścia była masakryczna, czułam że mam ściśnięty żołądek, nawet zwróciłam co nieco i poczułam się lepiej ale 0 2 dostałam takiego skurczu że nie poradziłam sobie z nim i obudziłam miśka... klęczałam na ziemi i zwijałam się z bólu... dał mi leki przeciwbólowe i mocno przytulił po czym przestało powoli bolec, zasnęłam może koło 3:30
- filiżanka kawy z mlekiem 0,5%
- cola zero
- lampka wina
- woda
- zupa mleczna z lanymi kluchami na gęsto i smak dzieciństwa
- ziemniaki, pałka z kuraka (pieczona) + młoda kapucha - gotowana bez zasmażki
- ciemna bułka ze smarowaniem + jajecznica z cebulką i wędliną
- orzeszki
-kijki (2 razy) łącznie 13 km
dzisiaj:
- kawa z mlekiem 0,5%
- woda
- cola zero
- lampka wina
- naleśniki z serem i owocami z puszki
- pierś z kuraka w cieście, ziemniaczek dla smaka, ryż + pomidor, ogórek, korniszon, papryka, cebulka czerwona, majonez, jogurt
- ciemna bułka ze smarowaniem, ser żółty, pomidor
- orzeszki + śliwka
- babka piaskowa + czekolada
rower - prawie 32 km i musze powiedzieć że dawno nie byłam w takiej formie - nawet nie poczułam (np. w nogach czy płucach) tej trasy
.
jutro po weekendowe ważenie...