Dzisiaj rano pierwsze co po porannej toalecie to skok na wagę. I prosze bardzo kolejny spadek- ponad kilogram :) Cieszę się bardzo. Mój taki docelowy termin kiedy chciałabym już wyglądać jak bogini to maj. Chyba na początku pamiętnika pisałam że moja starsza siostra wychodzi w maju za mąż no i to będzie jedna z niewielu okazji kiedy cała rodzina spotka się razem w jednym miejscu co się rzadko zdarza od jakiś 10 lat odkąd się rodzinka porozjeżdżała po całym świecie. A ja nie ukrywam chce zeby kazdy zauwazyl zmiany i mnie chwalił a co! Jestem pazerna na komplementy i sie tego nie wstydze
Już ostatnio usłyszałam że chce zrobić przykrość siostrze i wyglądać lepiej od niej. o.O Masakra! Ja jej nie bronię zacząć o siebie dbać i się odchudzić do wesela. Ale też nie mam zamiaru nic ze sobą nie robić albo co gorsza tyć na umór byle być brzydsza i grubsza od niej i żeby jej nie było przykro. M A S A K R A! Mówię wam rodzinka psycholi...
Ale wracając do tego wesela to bardzo mnie to motywuje bo nie chce po raz kolejny patrzec na siebie nagraną na płycie i spalać się ze wstydu że ja tak wyglądam jak
maciora jakaś, przy każdym ruchu wszystkie fałdy tłuszczu skaczą i żyją własnym życiem. DOSC TEGO! NIGDY WIĘCEJ!
Muszę mieć stałą motywacje bo to jedyny bodziec który sprawia że ide dalej i trzymam sie zasad racjonalnego zywienia i regularnych ćwiczeń.
Na tym weselu ma być kuzynka mojego przyszłego szwagra która jest Miss jednego z polskich miast. Ja jak Miss może i wyglądać nie będę ale mam tyle czasu że spokojnie mogę o to powalczyć by wyglądać zgrabnie i estetycznie prawda?
Nie chcę się znowu czuć najbrzydsza i najgrubsza dlatego BIORE ŻYCIE W SWOJE RĘCE! I walczę. Głupotą by było nie zacząć teraz. Na co czekać? Na kwiecień a może w ogole na maj, i wtedy w miesiąc czy dwa tygodnie modlić się o utrate prawie 30 kg. Nie dziękuję. Wolę mieć kontrole nad swoimi kilogramami niż czekać na cud!
Ach ja się tak żale ostatnio mam wrażenie, ale taka jest prawda ze to jeden z silniejszych bodźców dzięki którym zaczełam się odchudzać. Kiedy pomyslałam o tym że kupię sobie przepiękną sukienkę w rozmiarze 38 i będę w niej super wyglądać to aż się uśmiechnełam do swoich myśli. Zapragnełam by stało się to osiągalne i zaczełam pracować nad sobą. Drugi bodziec to pijące ubrania i on tez byl wazny bo od zawsze kiedy ubrania zaczynaja byc za male ja sie ograniczam i wracam do starej wagi nigdy nie kupuje nowych bo gdybym kupila to bym tyła bardziej ja juz tak mam ze za male ciuchy spod których wylewa sie tłuszcz działają na mnie jak kubeł zimnej wody.
Dzisiaj była 6h z Callan i super uczucie gdy zrobiłam cwiczenia na pośladki i biodra bez mrugnięcia okiem. Te leciutkie machanie nogami już nie robi na mnie wrażenia siedze prosto nie wieszam się na biurku ;) Ale chyba odpuszczę sobie ćwiczenia na miednicę. Dla mnie bezsens totalny a do tego mam całe kolana w siniakach i skóre wzdłuż piszczeli. Mam bardzo wrażliwe ciało i wylewy krwi robią mi się przy praktycznie każdym mocniejszym nacisku. Jstem taka niezdarna ze te cwiczenia na miednicę słabo mi wychodzą.
Już niedługo stuknie 10h a mój chłopak wczoraj gdy robiłam ćwiczenia na nogi te a'la baletnica krzyknął 'O cholera jakie ty masz mięsnie w łydkach" nie zrobiło mi się wcale miło miło ;( a dzisiaj cały dzien gapiłam sie na nie i nie wiem czy to dobrze ze widać tak bardzo mięsień jak stoje na palcach czy źle?