Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Studentka o napiętym grafiku :) Jednak staram się zorganizować czas na regularne posiłki oraz ćwiczenia.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 6793
Komentarzy: 85
Założony: 13 lipca 2013
Ostatni wpis: 16 września 2013

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Karolina159

kobieta, 33 lat, Szczecin

183 cm, 67.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

24 sierpnia 2013 , Komentarze (6)

Dzień drugi aktywności fizycznej. Dziś zajęłam się pośladkami oraz brzuchem:
- rozgrzewka z Jillian Michaels



- brzuch z Agnieszką (już wcześniej robiłam jej ćwiczenia, ale muszę przyznać, że z ostatnim ćwiczeniem zawsze mam problem - nie potrafię utrzymać równowagi...)




- pośladki z Mel B





Polecam Wam jej stronę na YT. Jest pozytywna, motywująca i warto zajrzeć na jej kącik porad, filmiki w których pokazuje jak przyrządza niektóre ze swoich posiłków. Jeśli szukacie inspiracji warto tam zajrzeć :)

Czytałyście pewnie nie raz, że na początku diety warto zrobić kilka rzeczy dla utrzymania swojej motywacji na wysokim poziomie przez najdłuższy czas poprzez np. przyklejenie na lodówce chwytliwych zdań motywacyjnych, zdjęć siebie 'teraz', zdjęć wymarzonej sylwetki itd. Ja chciałam spróbować wypisać na kartce listę, dzięki której w chwilach załamania przypomni mi dlaczego podjęłam walkę o lepsze ciało. Piszę ją tu dla "przyszłej mnie" oraz dla Was z nadzieją, że być może komuś ona pomoże, zmotywuje. Oto ona :)

1. Bikini season is coming! (mamy już końcówkę sierpnia, co nie znaczy, nie nie jest warto dalej walczyć)
2. Będziesz wyglądać lepiej -> będziesz czuć się lepiej -> będziesz bardziej pewna siebie -> będziesz szczęśliwsza
3. Będziesz mogła ubiegać się o pracę na wybiegu -> niezależność finansowa (na dzień dzisiejszy ten punkt stoi pod znakiem zapytania, ale gdy już osiągnę swój cel dlaczego by nie spróbować? Byłam na wybiegu ważąc 70 kg, więc mając 62 kg mam większe szanse)
4. Wykorzystaj to, że jesteś młoda!
5. Pamiętaj, że to TY sprawujesz kontrolę!
6. Zaznaj uczucia dumy z własnego osiągnięcia, z całej pracy jaką w ten efekt włożyłaś.

Fotomenu z dnia dzisiejszego:

Śniadanie: Kefir z porzeczkami (200g) + zielona herbata z cytryną


Przekąska I: Marchew z cynamonem


Obiad: Ryż curry z mieszanką chińską

Przekąska II: Maślanka z cynamonem


Kolacja: Sałatka ze szpinaku i sera feta + 4 kromki pieczywa chrupkiego z papryką słodką + czerwona herbata

"I have unfinished business to do here" - Ja

23 sierpnia 2013 , Komentarze (4)

Ostatnie 4 tygodnie były sinusoidą. Zauważyłam, że jeżeli nie trzymam się skrupulatnie mojego planu żywieniowego, nie zapisuje swoich spostrzeżeń i uwag - nie tracę w centymetrach.
Przez większość czasu myślałam, że dieta zrobi za mnie wszystko. Mimo, że nie jest łatwo utrzymać zdrową dietę, postanowiłam, że nie będę czekała do 64-65 kg na podjęcie ćwiczeń, tylko zacznę teraz.
Dzisiejsza aktywność:
 - Mel B rozgrzewka 5 min (nie jestem zadowolona - nie rozgrzałam się po tym zbyt dobrze)
 - Mel B cardio 15 min (po Mt. Climbing serce waliło mi niemiłosiernie, ale zrobiłam wszystkie ćwiczenia)

Wiem, że dla większości z Was to nie jest dużo. Moja kondycja jest na bardzo niskim poziomie. Nie potrafię biec przez więcej niż 15 minut, nie potrafię podciągnąć się ani zrobić jednej porządnej pompki. Chcę ćwiczyć codziennie, każdego dnia inną partię ciała. Plan jest, aby każdą część ciała ćwiczyć co najmniej 3 razy w tygodniu + cardio też 3 razy/tydz. Dodatkowo dużo spacerować. Chcę wykorzystać czas, że nie mam jeszcze zajęć na uczelni i CHCĘ zrobić dla siebie coś dobrego, a w procesie... może kogoś zainspirować?
Moja motywacja na dzień dzisiejszy (w skali 1-10) wynosi 10. I mam zamiar to wykorzystać na swoją korzyść.

Poniżej fotomenu z dzisiejszego dnia. Na przekąskę I - grejpfrut (200g), na przekąskę II - kiwi (120g)

Śniadanie: Jogurt z jagodami i musli + herbata zielona ze startym imbirem i cytryną


Obiad: Kasza gryczana z warzywami oraz sok pomidorowy


Kolacja: Szpinak z łososiem i serem feta + herbata zielona (ta kawa obok nie była moja ;))


"Success is usually the culmination of controling failure" - Sylvester Stallone

21 sierpnia 2013 , Komentarze (3)

      Pewnie wiele z Was powtarzało to sobie w głowie kilka razy. Ja również :) Tym dniem był dzień wczorajszy.

      Ostatnio nie trzymałam się diety tak jak powinnam. Jak wspomniałam we wcześniejszych wpisach mam słabość m.in. do świeżego pieczywa. Wczoraj mój tata kupił bochenek świeżutkiego chleba pełnoziarnistego z różnymi zdrowymi i pysznymi ziarnami w cieście. I w przeciągu całego dnia zjadłam go całego? Po kromce, po kawałku, nikt inny go nie jadł, więc tak po niego sięgałam. Trochę się teraz z tego śmieję, jakbym spojrzała na to ze strony obserwatora.

      Tak czy inaczej reakcja mojej rodziny natomiast wyzwoliła we mnie to co lubię najbardziej. Pojawiły się przewidywalne teksty z ich strony typu: ?przecież Ty jesteś na diecie; no i co z tą Twoją dietą; Haha, wiedzieliśmy, że tak będzie? itp., itd. Nic nie motywuje bardziej niż zdanie wypowiadane szyderczo, dodatkowo naśmiewając się z Ciebie prosto w twarz: ?Wiedziałem, że nie dasz rady?. To jest chyba najlepszy pozytywny kop jakiego mogę dostać. Zapewne niektóre osoby podzielą moje zdanie :) To sprowadziło mnie na ziemię, przypomniało czego chciałam na początku odchudzania.

      Wcześniej w tym tygodniu zastanawiałam się nad pytaniem: ?Dlaczego ja to właściwie robię??. Miną 2 miesiące, skończę dietę i co dalej? Znając siebie - zadowolona z efektu zaprzestanę robienia większości rzeczy, które skutkowały do tej pory, bo ?teraz mogę?. Odchudzanie na tym nie polega. Odchudzanie według mnie polega na zmianie w psychice, w sposobie myślenia o odżywianiu i o pracy nad sobą ? nie tylko w aspekcie fizycznym, ale i psychicznym. To nie jest okres od-do. Podczas odchudzania powinny zmienić się w nas nawyki, których już po osiągnięciu wymarzonego efektu nie zmienimy na poprzednie. W moim przypadku obawiam się, że poświęcę czas na dietę na okres 2 miesięcy, a potem.. No właśnie. Wciąż nie dostałam olśnienia na to pytanie i nie odpowiedziałam sobie jeszcze tak jak bym chciała, ale wiem, że chcę schudnąć na razie do 62 kg. Powoli, ale do przodu.

      Chciałam podziękować jeszcze za każdy jeden komentarz i wiadomość. Dziękuję, że czytacie moje różne przemyślenia, wspieracie w chwilach zwątpienia i cieszycie się gdy centymetry lecą w dół :)!










15 sierpnia 2013 , Komentarze (1)

Dziś czuję się trochę lepiej, nie wiem co we mnie wstąpiło przez ostatnie kilka dni...
Jutro zważę się i zrobię pomiary, żeby zobaczyć na czym stoję.

Planuję też zacząć ćwiczyć, aby przyspieszyć spalanie z poszczególnych partii ciała. Obmyślę sobie plan działania na najbliższy tydzień i postaram się podjąć się tego co sobie postanowię.
Nie lubię ćwiczyć, ale będzie warto.

Dziś praktycznie nic nie zjadłam. Spałam i rozmyślałam na przemian. Rano miałam zapał, żeby załatwić tyle rzeczy, po czym dowiedziałam się, że jest święto i mój zapał zgasł.

15 sierpnia 2013 , Komentarze (1)

Trudno jest przyznać się do porażki, szczególnie przed samym sobą. Głównie dlatego, ponieważ każda kolejna porażka nie będzie nas kosztowała tak samo dużego wysiłku emocjonalnego jak za pierwszym razem.

Stało się nieuniknione. W przeciągu ostatniego tygodnia przyjechali moi znajomi na warsztaty wokalne do mojego miasta. Na początku nie miałam problemów z utrzymaniem diety, ale w sobotę wyszliśmy na pizzę. Ja byłam już po swojej kolacji, więc w ogóle nie miałam ochoty na dodatkowe jedzenia.

            Nie lubię jeść swoich posiłków wśród ludzi. Za każdym razem słyszę: „Ty się odchudzasz? Z czego?...”. Denerwuje mnie to, ponieważ fakt, że jem zdrowo jest „dziwnie” odbierany i każdy patrzy mi się na talerz. Lepiej jest przecież zastąpić główny posiłek jakimś gównem z knajpy na rogu ulicy, bo jest to bardziej pospolite, ergo, mniej niespotykane.

            Nie przeciągając długo dałam namówić się na pizzę, żeby uniknąć zbędnych dyskusji na temat mojej wagi oraz diety, którą powinnam lub nie powinnam mieć. Problem w tym, że smakując coś na co miałam ochotę od dłuższego czasu niemożliwe jest dla mnie poprzestać na jednym kawałku, więc następnego dnia… zamówiłam całą pizzę na bardzo grubym cieście o średnicy 26 cm i zjadłam ją całą… Do końca dnia nie czułam nic innego jak straszliwy, fizyczny ból żołądka. Dosłownie nie mogłam podnieść się z krzesła, kręciło mi się w głowie. Dawno nie czułam się tak źle. Następnego dnia chcąc odpokutować dzień poprzedni, jadłam bardzo oszczędnie. Praktycznie same warzywa w odpowiednich odstępach czasowych.

            Jednak we wtorek wszyscy znajomi mieli porozjeżdżać się do domów, więc nie można było odmówić im KFC czy lodów, bo głupio było zachowywać się jak zadufana dama, która je tylko chude mięso z sałatą, więc myśląc o tym, że i tak zobaczę ich dopiero za rok poszłam na to. I od tego czasu nie mogę przestać… Jest mi źle. Chociażby dzisiaj zaczęłam dobrze, ale dzień skończyłam na tostach z serem. Jutro już planuję kupić sobie lody. To jakieś szaleństwo. Nie mogę ogarnąć swojego życia do rozsądnego stopnia jak miało to miejsce jeszcze niedawno.

            Na dzień dzisiejszy jestem emocjonalnym wrakiem i lada dzień pewnie wrócę do swojej początkującej wagi. Nie chodzi tylko o to, że boję się przytyć kilka kilogramów. Różne, wydawałoby się zapomniane już problemy postanowiły, że uderzą ponownie, w tym samym momencie, ze zdwojoną siłą i nie jest łatwo. Można by pomyśleć, że dieta to jest jedna z tych nielicznych rzeczy w moim życiu, nad którymi mogłabym mieć kontrolę, ale tak nie jest. Jestem w rozsypce i nie ma nikogo, kto mógłby mi pomóc. Jestem zdana sama na siebie.

13 sierpnia 2013 , Komentarze (2)





Program dotyczący nowości naukowych z zakresu dietetyki. Pisałam już o nim kilka wpisów temu. Są tu zawarte bardzo przydatne informacje, które z łatwością można wdrążyć w nasz dotychczasowy styl życia.


10 sierpnia 2013 , Komentarze (8)

Czy nie uwielbiacie tego uczucia, gdy pracowałyście ciężko tygodniami, na swoje stopniowe sukcesy, aby w końcu wejść któregoś ranka na wagę, wziąć do ręki centymetr i zobaczyć mniejszą wagę i mniej centymetrów w talii? A następnie pochwalić się tym sukcesem z innymi i zmotywować ich jeszcze bardziej do dalszego działania? Wspaniałe uczucie :)

Zdziwiło mnie tylko, że nie mam żadnego spadku w brzuchu i biodrach, ale gdy patrzę w lustro, widzę zmianę - brzuch jest bardziej płaski. Niedługo też wrzucę porównawcze zdjęcia.
67 kg, 85-70-96











"Believe in yourself! Have faith in your abilities! Without a humble but reasonable confidence in your own powers you cannot be successful or happy."
- Norman Vincent Peale

9 sierpnia 2013 , Komentarze (2)

Jutro nareszcie wejdę na wagę i zrobię pomiary - nie mogę się doczekać, bo nawet znajomi widzą u mnie zmianę (nie wspominając im o żadnej diecie). Od 10-ciu dni trzymałam się restrykcyjnie każdego punktu w diecie i o dziwo, nie przyszło mi to z wielkim trudem z czego bardzo się cieszę. Przyzwyczaiłam się do ostatnich posiłków o 18.00/19.00 i czuję się dobrze, bez żadnych zachcianek :)

Muszę teraz dużo poczytać o stabilizacji diety. Nigdy nie było takiej potrzeby, bo nie doszłam nigdy do wyznaczonego celu, ale wiem, że teraz będzie inaczej - to tylko kwestia czasu :)









6 sierpnia 2013 , Komentarze (2)

Jutro zakończę pierwsze 28 dni diety 3D Chilli, ale zważę się i pomierzę dopiero 10-ego, bo wtedy minie równy miesiąc od stosowania diety. Jestem z niej bardzo zadowolona i czuję się dobrze. Jeśli chcecie się czegoś dowiedzieć o tej diecie z mojego punktu widzenia to pytajcie śmiało ;) Na pewno będę ją kontynuować przez następne 28 dni. Później należy zrobić przerwę, zgodnie z zaleceniami twórców diety, aby organizm odpoczął od używanych gam przypraw. Mój najbliższy plan jest taki: gdy dojdę do 65-66 kg zacznę ćwiczyć mięśnie brzucha i ramion. A z kolei we wrześniu chciałabym zaskoczyc wszystkich moją nową figurą. Chciałabym kupić sobie w końcu obcisłe czarne spodnie i nie czuć się w nich niekomfowo. Dam radę ;)

5 sierpnia 2013 , Skomentuj

W Szczecinie odbywają się właśnie The Tall Ship Races. Koncerty noc w noc, a przez to, żeby dietę utrzymać o odpowiednich porach budzę się przed 8 i chodzę niewyspana. Dodatkowo dzisiaj zaczęły się warsztaty chóralne, które zostaną zwieńczone dużym koncertem w Katedrze w Szczecinie jakby ktoś chciał się pojawić :)
Z dietą nie było problemów przez ostatni czas. Jutro przyjeżdżają znajomi z Niemiec i Francji na wspomniane warsztaty. Zważę się rano, tak dla kontroli. Mam nadzieje, że choć kilo spadło w dół.

Kaloryczność na dziś:
243 + 201 + 279 + 190 + 254 = 1167 kcal



© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.