Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem z reguły pogodną osobą... staram się dużo śmiać i biorę życie za rogi :) Stawiam sobie sobie cele, które pragnę osiągnąć i do nich uparcie dążę... czasem małymi kroczkami ale staram się nie poddawać :) Uwielbiam czytać! Każdą wolną chwilę spędzam z książką w ręku... czytam jak wariatka :)... Co mnie skłoniło do odchudzania?? Zdrowie i samopoczucie... Kiedy jestem szczuplejsza, lepiej się czuję... bardziej się sobie podobam i czuję się lżejsza... poza tym miło jest usłyszeć od innych, że pomimo "podeszłego wieku lat 37" (jak to mówią znajomi) wyglądam jeszcze "znośnie" ;)

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 7934
Komentarzy: 26
Założony: 22 kwietnia 2013
Ostatni wpis: 28 maja 2013

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
AcmeJoan

kobieta, 48 lat, Chodzież

168 cm, 61.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

25 kwietnia 2013 , Skomentuj

O kurcze :D wykonałam dzisiejszy trening przygotowany przez vitalię a potem jeszcze pół godzinki wycisku z Mel B. :) Jestem mokra jak świnia hehe dawno się już tak nie spociłam. Przez te ćwiczenia zapomniałam o kolacji. Mel B pomogła mi zagłuszyć wyrzuty sumienia, ponieważ lekko zgrzeszyłam przekąską popołudniową i zjadłam trochę więcej niż miałam wyznaczone w jadłospisie vitalii..

25 kwietnia 2013 , Komentarze (3)

Cholera... jestem głodna. Właśnie wypiłam dodatkową szklankę wody z cytryną, żeby zabić głód... ale chyba nie działa...może kawa podziała co???

Pierwszy dzień vitalijkowej diety i czuję się dziwnie... pewnie muszę się przyzwyczaić do mniej kalorycznego jedzenia... Dam radę???  a może zastosować jakiś zamulacz w formie suplementu co?? Taki wspieracz, który oszukałby organizm, że niby zjadłam więcej tych kalorii?? Muszę się nad tym zastanowić... A może ktoś ma już wypróbowany jakiś suplement, który naprawdę działa?? jakieś rady? Z góry dziękuję :)

Dzisiaj mam dzień treningu i jakoś na razie nie mam chęci się do niego zabrać. Może zdołam się przemóc po południu, kiedy odbiorę malucha z przedszkola...

Nie mogę się już doczekać obiadu - dziś żurek na połowie ziemniaka i 3 plasterkach białej oraz jabłko... ha! Najem się tym?

Dobra... odsuwam myśl o głodzie i zabieram się dalej do pracy.

25 kwietnia 2013 , Komentarze (1)

Dziś zaczynam dietę ułożoną przez vitalię... Jadłospis na dziś super :) mniam :) Śniadanko syte i lekkie :) Sok pomidorowy, 3 łyżki musli owocowego, jogurt naturalny  i 2 marchewy :) Dobre i syte. Najadłam sie po uszy .


24 kwietnia 2013 , Komentarze (4)

Dzień jak co dzień? Cholera obudziłam się nawet w dobrym humorze i z dobrym nastawieniem do diety i do mojego postanowienia by zmniejszyć rozmiar... Rano oczywiście bieg, żeby na czas dzieciaki odstawić do szkoły i przedszkola. Dziś najpierw przedszkole a potem szkoła bo syn zaczyna lekcje o 9tej. Dziś dni otwarte ale skoro nie będę mogła na nich być (odwiedzam po południu chora teściową w szpitalu), poszłam do wychowawczyni rano... i cały dobry humor szlag jasny trafił!!
Syn jest leniwy i nie chce się uczyć... grozi mu odsiadka z kilku przedmiotów... cholera jaki to wstyd słyszeć tyle złych rzeczy o swoim dziecku... Ale cóż... Wychowawczyni przecież wie, że robię wszystko co możliwe by zachęcić małego drania do nauki, wie, że dziecko z 6tej klasy odrabia lekcje z reguły z mamusią... ale cholera ile można?!
Jak dzisiaj usłyszałam, że jutro ma poprawiać  czy też zaliczać jakiś sprawdzian z matematyki a ja o tym nic nie wiem - to mi z uszu niebieski dym poleciał! Oczywiście dowiedziałam się od syna dlaczego nic nie powiedział! "Bo jak Ci bym powiedział, to nie miałbym nic wolnego czasu". Cholera a co ja?! Jakiś poganiacz niewolników?! Owszem... chcę by pozaliczał wszystko pozytywnie... poświęcam mu czas... siedzę z nim... tłumaczę jak krowie na rowie... młodszego synka wysyłam do zabawy lub przed telewizor albo jak kukułka podrzucam komuś innemu! A taki mi jeszcze powie, że jest zazdrosny o młodszego brata!!! No cholera mnie wzięła! O co jest zazdrosny?! O to, że 5ciolatek jest przeze mnie zaniedbywany?! O to, że uciszam małego na wszelkie sposoby, by nie przeszkadzał starszemu w nauce?!
Co jeszcze mogę zrobić? Syn mówi korki z maty... ale to nie takie proste... nikt nie chce się podjąć nauki mojego leniwego syna! Nawet teściowej znajoma, matematyczka i dyrektorka jednej z okolicznych szkół podstawowych, powiedziała, że jedna godzina w tygodniu to mało... co najmniej 3... godzina to 50 zł... w miesiącu wyjdzie 600 zł na same korki z maty... ale... TA PANI SIĘ NIE PODEJMIE NAUKI MOJEGO SYNA BO ON NIE CHCE SIĘ UCZYĆ I TO BĘDZIE STRATA KASY!!!!
Z tym podejściem widzę jedno wyjście... powtórzy 6 klasę! Wstyd jak cholera ale co?! Mam się zabić z tego powodu? Albo jego zabić?

Ufff... wygadałam się.

Przy takim życiu, ciężko trzymać mi regularność posiłków i trzymać się diety ale staram się. Co na śniadanko zjadłam? Sałatkę z wędzonej makreli i kwaszonego ogórka oraz kromkę chleba żytniego razowego. Najadłam się.
Teraz biorę się do pracy

23 kwietnia 2013 , Komentarze (1)

No to dzień minął :) w intensywnym biegu choć bez ćwiczeń, które sobie obiecałam.
Trochę pracy zawodowej... potem jazda ze zwierzolami do weterynarza na szczepienia... potem szybko obiad... (nie było czasu by sobie coś lekkiego na obiadek przygotować ehh)... potem chodu po malucha do przedszkola... a do wieczora praca w ogrodzie (najprzyjemniejsza część dnia)...
Jestem zmęczona a na dodatek chyba załapałam "szoka tlenowego".
Co dzisiaj zjadłam?
Śniadanie opisałam
II śniadanie - reszta z I śniadania.
Obiad taki jak reszta rodziny ale mniejsza porcja niż zwykle: garstka ziemniaków, gulasz wołowy i kopiec surówki z marchwi, jabłka i pora.
Na przekąskę nie było czasu
Kolacja: kanapka z razowego chleba z ciętym żytem, plasterek sera żółtego oraz pomidor

Teraz siadam do dalszej pracy zawodowej... to jest właśnie minus pracy w domu... jak nie zrobisz w dzień (normalnie 8 godzin bym siedziała w biurze i klepała rachunki w kompa), to musisz to zrobić w nocy kiedy reszta śpi... i szczęście, że dzieciaki już śpią - przynajmniej mam spokój :)

Ciekawe czy jutro uda mi się choć na 10 minut odpalić płytkę z Cindy Crawford ... hmm... 10 minut intensywnej katorgi dla ciała :). Bardzo długo nie ćwiczyłam więc potem będzie mnie bolało dosłownie wszystko :)

23 kwietnia 2013 , Komentarze (2)

Drugi dzień z vitalią zaczęty :) Czuję się świetnie.. Wstałam pełna energii i chęci na zmianę swojego życia. Oczywiście, jak wiele kobiet w naszym kraju, najpierw musiałam się zająć dzieciakami - obudzić, ubrać i poodwozić do szkoły i przedszkola. Ale, o dziwo, wstałam na tyle wcześniej, że miałam chwilę dla siebie na spokojny makijaż i uczesanie moich długich kłaczysków :)... nie denerwowało mnie nawet marudzenie dzieciaków, że nie chcą wstać :) wypędziłam ich z wyrek ze śpiewem na ustach i z uśmiechem... patrzyły jak na furiatkę .
Dobra... dzieci odstawione... to jazda na zakupy... Biedronka wita!
Na liście mam składniki na zdrowe i lekkie żarełko dla mamusi a co!? Po powrocie do domku śniadanko.

Mniam... pyszny twarożek z kiełbaską i kiełkami... zapchałam się totalnie! A co ważniejsze - totalnie lekko i zdrowo! Mało tego - nie dałam rady zjeść wszystkiego, więc została odrobinka na II śniadanko..


Przepis opublikowałam dla zainteresowanych.
Zrywam się dalej do pracy (pracuję w domu) i życzę wszystkim miłego dnia :)

22 kwietnia 2013 , Skomentuj

No to zaczynam odchudzanie... po raz drugi w swoim życiu. Mąż się ze mnie nabija, że chyba zwariowałam bo przecież nie jestem gruba... Ale ja im wszystkim pokażę! Mój cel to zgubić 6 kg. A co?! Przecież w wieku 37 lat też można ważyć 55 kg, prawda? Chcę być lekka i zwiewna... chcę móc zaśpiewać "motylem jestem" haha .
Chcę wyglądać super, czuć się super oraz być długo zdrowa (do końca życia i o jeden dzień dłużej).
Jak wspomniałam, mąż się ze mnie nabija... wg niego nie jestem gruba, wyglądam dobrze.. jak coś mi się we mnie nie podoba, to mam przejść się ulicą i popatrzeć na kobiety w moim wieku i na nastolatki wyglądające jak morsy, potem spojrzeć w lustro i się uśmiechnąć :) Ale ja nie chcę tak! I nie będę go słuchać! Chcę się czuć dobrze! A przy 61 kg nie czuję się dobrze! Zabronił mi katować się i głodzić... zabronił wrócić do wagi sprzed 8 lat, kiedy  mnie poznał... bo ważyłam wtedy 48 kg i bał się mnie dotknąć coby nie zgnieść.


© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.