hej mordki moje :)
dzisiaj w końcu jest ten dzień, w którym ogarnęłam tyłek i powiedziałam DOSYĆ! ILEŻ MOŻNA JEŚĆ?! menu dzisiaj mrymraśne po prostu.
śniadanie 9.30 : płatki owsiane z jogurtem
2 śniadanie 12.00 : 2 wafle ryżowe z dżemem wiśniowym i nektarynka
obiad 14.30 : ziemniaki + mięso + buraki
podwieczorek 16.30 : lód
kolacja 18.00 : serek wiejski z pomidorem i kanapka
rano przyszła @. i dobrze. chociaż na rozpoczęcie roku nie będzie tak jak co roku jest. tak mnie brzuch bolał. wzięłam nospe i nurofen. nie przeszło. wkurzyłam się bo tak mnie bolało, że aż skręcało. poszłam do barku i niecały kieliszek nalewki :D jak ręką odjął :D może zbytnio nie jest to mądre ale na prawde nie wiedziałam co zrobić, żeby przeszło.
byłam dzisiaj rowerkiem w poszukiwaniu wagi. buahah. byłam chyba w 4 sklepach i nic. bede musiała chyba zamówić na allegro jakąś. dzisiaj sie zważyłam na mojej i 72.5kg. i tak pewnie zostanie bo po każdej @ zostaje mi z kg.
chciałam też przebić ucho koło chrząstki bo mam coś takiego narazie nie ma 10 kg nie ma kolczyka :P
pasowałoby coś dzisiaj poćwiczyć. nie ćw 3 dni. nie mam pomysłów co ćwiczyć. jakbyście miały chwilke czasu i dały w komentarzu jakiś link do yt z fajnymi ćwiczeniami to byłabym wdzięczna. . chodakowska mnie znudziła. i tak bym dzisiaj rady nie dała zrobić. dzięki z góry :)
szkoła coraz bliżej.
smutno mi jakoś. tęsknie za mama, w domu nie najlepiej, kazdy ma jakies pretensje o cos. brakuje mi kogoś z kim mogłabym pogadac, wyzalić się.oczywiscie mam was jednak to nie jest to samo. nie mam co liczyć na kol, jak nawet nie potrafia zobaczyc, że sie zmieniłam. nie chodzi tu tez o wyglad. po prostu patrze teraz inaczej na rozne sprawy. nie jestem jak przedtem oh ah eh. podchodze z dystansem. trudno. nie u wszystkich musi być różowo.
kończe z moimi wywodami. jutro do sh. ostatni raz na wakacjach. trzeba za jakimiś bluzkami sie rozgladnac bo wszystkie taakie szerokie. masakra.
zobacze co tam u was słychać. ;)