Wczoraj przyjechaliśmy do Białki, mieliśmy nadzieję, że uda nam się jeszcze przed spotkaniami wyskoczyć na stok, niestety tak lało, że nasze plany poszły w las...i w sumie odpoczywaliśmy w pokoju. Dopiero późnym popoludniem zaczęła się powitalna impreza i balowaliśmy do 1:30. Wpadło kilka lampek wina białego, ale jedzeniowo było bardzo grzecznie.
Niestety skracamy wyjazd i wyjeżdżamy jutro o 5 rano, Trochę się wszystko skomplikowało, bo mój ojciec trafił w piątek do szpitala, a że mamy razem firmę, to ja muszę jutro już być aby wszystkiego dopilnować. Dodatkowo wczoraj rano siostra M. urodziła synka (tak bardzo żałuję, że już wczoraj mnie tanm nie było), więc siła wyższa wracamy wcześniej.
Śniadanie zjedzone jeszcze w pokoju w Zakopanem:
II śniadanie już w hotelu w Białce
Taką oto kawkę mój M. zaserwował mi do pokoju + banana jeszcze zjadłam
Obiad:
- placki z sosem kurkowym (zjadłam 1,5 placka i tylko trochę sosu)
Kolacja 17-1:30
- kilka lampek wina
- 4 moskole
- trochę szynki na ciepło + 1 ziemniak
- 1 oscypek
- kawałek biszkoptu z galaretką
Jutro już wracamy i znów będzie grzeczniej jedzeniowo i ćwiczenia przede wszytskim powrócą :)