Dość! Nie będę już płakać,przejmować się i lamentować. Nie mam zamiaru walczyć z wiatrakami. Znowu wchodził na tą przeklętą stronę. Ale już się tym nie przejmuję. Wycie i wyzywanie nic nie da i tak będzie wchodził. Wiem że mnie kocha i nie zdradza to najważniejsze. Wszyscy faceci są tacy sami. Moi dwaj koledzy po ślubie wydawałoby się że mega szczęśliwi w związkach też łażą po czatach. Trudno. Będzie co ma być. Nie mam zamiaru tracić dni na płacz i zastanawianie się czy wchodził czy nie. Nie będę traciła czasu na robienie rentgenów. Już nie!
To jest mój czas! Ja jestem najważniejsza! Ja i moje dzieci. Nie będę więcej płakać.
Pora wyjść do ludzi. Koniec siedzenia w czterech ścianach i marnowania czasu na bezsensowne rzeczy.
Moja reakcja była inna niż dotychczas. Bolało ale już nie tak. Ciekawe... bo kocham wciąż tak samo.
Może ostatnie dwa dni, dwie rozmowy sprawiły,że podchodzę do tego inaczej. Może to książka "Mężczyźni kochają zołzy" tak na mnie wpłynęła. Może...
Czuję smutek i żal. Nadal nie rozumiem. Nadal moje serce krzyczy z bólu ale jakoś tak inaczej, ciszej...
Łzy próbują lecieć ale im nie pozwalam.
Pojawiła się też myśl że sobie poradzę choćby nie wiem co!
Wiem że On mnie kocha. Przeszliśmy razem wiele. Wiem że nikogo nie ma. Wiem bo moja intuicja zawsze się sprawdza. Wiem jak zachowuje się facet który zdradza. Mój na razie zachowuje się jak facet prześladowany przez zazdrosną żonę.
Kiedyś powiedziałam,że czasami chciałabym się odkochać, Kochać mniej.
Miłego dnia!