Zostałam wywołana komentarzem Ani i oto kilka słów ode mnie na temat tego co tam z grubsza się dzieje.
Po powrocie do pracy i przy dwójce dzieci w domu brakuje mi czasu, żeby tu zaglądać. Tak po prostu…Po powrocie z macierzyńskiego zmieniłam dział co wiąże się z większą ilością pracy i już nie mam takich możliwości na pisanie przy biurku pracowniczym 😊 I tak dobrze, że mogę wyjść, bo mój Mąż już ponad rok pracuje zdalnie. Po powrocie do domu poświęcamy czas dzieciom, a jak pójdą spać to ogarniamy z Mężem obowiązki domowe i „nasze” przyjemności (np. czytanie, netflix…). I tak się to moje życie jakoś kręci.
Dzieci w porządku. Olek chętnie chodzi do żłobka (nawet po 3 tygodniowej przerwie) i bardzo dużo mówi – bez porównania z siostrą, kiedy była w jego wieku. Ma mega apetyt i niebezpieczne pomysły…. Ostatnio przenieśliśmy go na zwykłe łóżko i trochę lepiej zaczął w nocy sypiać, więc mam coraz więcej nocy przespanych w całości 😊 Michalina chodzi do zerówki, a ostatnio skończyła się rekrutacja do I klasy, więc od września zacznie się prawdziwa nauka 😊 Kiedy to zleciało…..
A oto moje szkraby
Dietetycznie słabo…. Ostatnio miałam już mega kryzys psychiczny… Cały czas się bujam z wagą 65-66kg i za nic nie potrafię tego zbić… Sprawę utrudnia fakt, że od września nie ćwiczę praktycznie w ogóle. Wszystko to zasługa zapalenia gęsiej stopki jeszcze sprzed czasów drugiej ciąży, która nie została właściwie zdiagnozowana… potem w ciąży mówili, że to ścięgna, więzadła i jest to związane z działaniem progesteronu, że to wszystko się rozluźnia. Kiedy po ponad dwóch latach zaczęło się robić coraz gorzej znowu zaczęłam chodzić po ortopedach, a ostatecznie wylądowałam u fizjoterapeuty i od września się rehabilituję. Z tym kolanem jest różnie, generalnie nie mogę kucnąć w ogóle… ostatnio doszły objawy wskazujące na chondromalację rzepki. Więc na razie w odstawce ćwiczenia i moje ukochane buty na obcasie…. Wiem, że spadek wagi na pewno by pomógł całej sprawie, bo zawsze te kolana będą miały mniej do dźwigania (ortopeda też to zasugerował). Tym sposobem klamka zapadła i w sobotę zaczynam dietę Vitalii. Kupiłam ją po raz pierwszy…zobaczymy. Widziałam posiłki u niektórych dziewczyn w pamiętnikach i wyglądają całkiem ok. Mąż obiecał mnie spierać. Będę zachwycona i usatysfakcjonowana jak zejdę do 60 kg.
Na dzisiaj tyle. Postaram się coś chociaż raz na tydzień skrobnąć.