Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Do odchudzenia skłoniła mnie chęć bycia piękną ;) . Jak większość, chciałabym móc pokazać się na plaży nie tylko nie wstydząc się swojego ciała, ale i będąc z niego dumną.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 13865
Komentarzy: 294
Założony: 4 stycznia 2013
Ostatni wpis: 18 stycznia 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Hera.

kobieta, 28 lat, Poznań

161 cm, 65.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Ważyć poniżej 60 kg na studniówce :D

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

18 stycznia 2016 , Komentarze (7)

Co mam na myśli?  Przeszłam na weganizm. Dokładnie w sobotę 9.01 a więc ponad tydzień już za mną. 
Wzięłam po prostu udział w wydarzeniu na facebook'u "W 2016 roku będę weganem przez 30 dni" ale w moich prywatnych życiowych celach jest punkt o tym, że chcę przeżyć tak co najmniej pół roku, więc pewnie to też od razu zrealizuję. Czy kiedykolwiek zrezygnuję z weganizmu? Nie wiem. Nie sądzę. Miód będę jeść, bo czemu by nie, chcę wspierać pszczelarzy, bo bez pszczół nie czeka nas na tej planecie nic dobrego. Nie widzę powodu, żeby tego nie jeść, nawet jeśli to "wymiociny pszczoły". Ale ten miesiąc a może i pół roku wytrzymam bez niego, żeby zrealizować to postanowienie na 100%.

Wrażenia?

Nawet jak zjem dużo to nie czuję się taka 'ociężała'.
Nie bywam taka 'napompowana', może mam jakąś nietolerancję laktozy, albo innego coś o czym nie wiedziałam? 
Cały czas coś jem a czuję, że schudłam. Weszłam dzisiaj na wagę i pokazała 65,2 kg czyli jakiś kilogram mniej niż na pasku mimo, że jem chyba nawet więcej niż zwykle w tym słodycze i frytki z Mc Donald's (bo są kupony XD)
Jadłam najpyszniejsze ciasto, jakie kiedykolwiek udało mi się upiec. Dzisiaj albo jutro pójdę po banany i upiekę jeszcze jedno, podobne :D

Moje otoczenie oczywiście zdążyło mnie poinformować, że wypadną mi zęby, umrę, a praktyki stosowane w hodowli zwierząt rzeźnych, których się naoglądałam, nie są stosowane od dawna. Wszystkie te informacje przekazały im jaskółki albo jakieś inne ptaszki, których nie mogą konkretnie nazwać, gdy pytam z czystej ciekawości o źródło tych informacji. Cóż. Jeśli ktoś jeszcze chce mi powiedzieć, jak bardzo bez sensu jest to co robię, nie krępujcie się, ale nie sądzę, żeby było coś w tym temacie, czego jeszcze nie słyszałam :)

Całej reszcie życzę dużo motywacji w osiąganiu waszych celów, pewnie teraz będę rzadziej tu zaglądać, nie mam już takiego ciśnienia na chudnięcie na siłę, choć nie obrażę się jak coś tam przy okazji stracę, a wszystko wskazuje na to, że tak będzie. 
Miłego dnia! ;)

28 grudnia 2015 , Komentarze (27)

Od świąt cały czas jem. Pół biedy, gdyby tylko to, co "świąteczne" ale dzisiaj nawet w Mc Donaldzie byłam... I tak sobie myślę, że w sumie może faktycznie nie powinnam starać się schudnąć za wszelką cenę, raczej nauczyć się jeść zdrowo i traktować jedzenie normalnie. Tyle, że ja chyba nie wiem, co to znaczy - od dziecka jem dla przyjemności, zdrowych rzeczy kiedyś w ogóle nie lubiłam, może z wyjątkiem niektórych owoców i kiszonych ogórków i jedzenie wspominam raczej jako traumatyczne doświadczenie - wszyscy mi je wmuszali a ostatecznie i tak dostawałam to co chciałam - danonki, czekolady, lody, ciasteczka... długo by wymieniać, ale przynajmniej fast foodów wtedy nie lubiłam, chipsów za bardzo też nie jadłam i byłam taka normalna, tylko z wystającym brzuchem, ale u mnie w rodzinie wszystkie kobiety tak mają, sama nie wiem czemu.
Mi to przeszkadzało od dziecka i dlatego doprowadziłam się do tego dziwnego stanu, co chwilę przeskakując z diety na dietę. jedynym okresem kiedy jedzenie w ogóle nie było dla mnie ważne, to kiedy miałam chłopaka w wieku 14 lat, ale wtedy jadłam tak mało, że po zakończeniu tego 5-cio miesiącznego "związku" w ciągu roku przytyłam chyba z 10 kg, kolejne 10 do teraz. 5 z tego już schudłam. Fajnie by było pozbyć się jeszcze tych 15, choć i 10 by wystarczyło. Ale sama już nie wiem jaka jest najlepsza droga. Chciałabym schudnąć do tej studniówki chociaż z 5 kilogramów ale prawie tak samo bardzo chcę jeść :/ A może i bardziej.  
Nie potrafię znaleźć sobie sukienki, w której wyglądałabym jak człowiek a zresztą wstawię zdjęcia, to same ocenicie :)
Ale nie o to chciałam pytać - myślicie, że powinnam się spiąć i schudnąć chociaż te kilka kilogramów do studniówki a później zacząć jeść tak, żeby chudnąć a jednocześnie nie cierpieć za bardzo (czyli od czasu do czasu wyskoczyć ze znajomymi na pizzę, piwo czy lody), czy raczej już teraz zabrać się za dietę na której byłam już kiedyś i chudłam na niej około tego 1 kg tygodniowo? a zresztą, o co ja pytam, skoro wiem, że na tej diecie to ja wytrzymam może z miesiąc i to jak dobrze pójdzie.
To co, myślicie, że spiąć się na te 11(?) dni chociaż na tyle, żeby mój brzuch nie wszedł na tą studniówkę przede mną i żeby mieć maksymalnie 2 brody, nie 3 albo 4 a później zacząć po prostu jeść jak człowiek i tak, żeby sobie schudnąć tak... przy okazji? :)

a to te zdjęcia:

23 grudnia 2015 , Skomentuj

"Nie przytyłaś w tydzień, więc nie schudniesz w tydzień" - ale 4 kilogramy przytyłam w kilka dni, więc dlatego mogę je zrzucić, tak? :D
Waga pokazuje mi jakieś 64,4 (albo 64,2 - nie pamietam) kilograma. Samej nie chce mi się wierzyć, więc po prostu napiszę wam co jadłam wczoraj:
-2 szklanki "multiwitaminy" o smaku pomarańczowym (takie tabletki musujące ;))
-łyk mleka - zamierzałam wypić całą szklankę, nawet myślałam, że wypiłam
- duża pomarańcza
- makrela w pomidorach
- 2 ogórki kiszone
- serek danio waniliowy
- chyba z 15 pierniczków które wczoraj piekłam. może 10.

Wchodziłam na wagę z myślą "oby nie było więcej niż wczoraj" a tu taka niespodzianka, nawet nie wiem jak to się stało, ale wiem, że gdyby nie to co ujrzałam, bardzo łatwo mogłabym się poddać, a tak? święta tak naprawdę są idealnym czasem na south beach - przynajmniej na moją wersję, w której nieoficjalnie dozwolone jest więcej produktów, więc np. rybę po grecku zjem bez wyrzutów sumienia, barszcz z uszkami też, tylko nie będę przesadzać z uszkami ;) Poza tym bez problemu mogę jeść groch i indyka, którego moja mama zrobi na resztę świąt, chodź jest z morelami. 

Zaraz zabiorę się za ćwiczenia żeby jakoś wyglądać :) zastanawiałam się dlaczego muszę schudnąć i największym powodem jest to, że gdyby jakimś cudem udało mi się z chłopakiem o którym pisałam parę postów temu (a naprawdę musiałby to być cud, bo im 'bliżej' jesteśmy tym bardziej oboje udajemy, że jesteśmy sobie obojętni. albo ja jemu jestem, ale mam powody, żeby sądzić, że jest inaczej - nie waażne.) to nie wyobrażam sobie, że on miałby dotknąć mojego brzucha. Chyba zapadłabym się pod ziemię. Nie wspomę o tym, gdyby miał go zobaczyć. Dlatego nie będę szczęśliwa, dopóki nie schudnę. Wiem, że oficjalnie nie tędy droga - że ważniejsze jest żeby zaakceptować siebie. Ale ja siebie akceptuję, mi osobiście ten brzuch nie przeszkadza. Dopóki nie muszę go komuś pokazywać :P

22 grudnia 2015 , Komentarze (15)

Na wadze rano ujrzałam dokładnie 65,2 kg <3 Standardowo - tak, wiem, że to woda i bardziej niż zwykle pusty żołądek, ale i tak mi się podoba :) Dzisiaj miałam wigilię klasową i jadłam pomarańczę, ale i tak przypuszczam, że nie zaszkodzi mi to za bardzo a nawet jeśli... Nie popadajmy w paranoję ;) Zwłaszcza, że otaczały mnie same ciasta, ciasteczka... Straszna jest dieta w czasie świąt ale kiedy nie jest? ;) 
Czas osiągnąć cel i zrobię wszystko, żeby tak się stało.

21 grudnia 2015 , Komentarze (5)

Jeśli mam schudnąć do studniówki, to south beach jest moją ostatnią deską ratunku.
Nie chciałam już stosować tej diety (ani podobnych) ale tylko tak mogę w miarę zdrowo schudnąć dużo do tej studniówki. 

Ostatnio kiedy byłam na SB schudłam... bo ja wiem? 5- 6 kg w 2 tygodnie? Jakoś tak. A przestrzegałam jej tak połowicznie. I fazę można podobno przedłużyć do 3 tygodni więc ja przedłużę ją do dnia studniówki, czyli będzie trwała 19 dni. Mogę na tym całkiem dużo schudnąć i wyglądać na tej studniówce powalająco, zwłaszcza, że nikt nie będzie mnie widział podczas przerwy świątecznej. A święta? Cóż, będę jeść ryby ;)

Właśnie czytałam o efektach innych i ktoś pisze, że trzymając się ściśle tej diety schudł 10 kg w 3 tygodnie, a że ja mam tendencje do szybkiego chudnięcia i niestety też do tycia to może też dam radę coś koło tego? 

Od dzisiaj zaczęłam też pić rano szklankę wody z miodem i cytryną, podobno ma to zbawienny wpływ na organizm, tylko trochę gryzie się z south beach. Ale co tam, myślę, że nie powinno bardzo przeszkadzać a podobno od tego nie ma się już ochoty na słodycze (choć u mnie takie sposoby nie do końca działają)

Właśnie weszłam na wagę i w sumie nie jest aż tak źle jak myślałam - 66,4 kg.. A ważyłam już jakieś 63,5 i to było zaledwie 2 tygodnie temu. No ale z drugiej strony gdyby udało mi się schudnąć powiedzmy 8 kilogramów do 8 stycznia to ważyłabym 58,4 kg czyli cel zostałby osiągnięty :) właściwie wystarczyło by nawet 7 kg :)

Okej. Pozostaje tylko schudnąć ;) Chyba zrobię sobie jakąś jajecznicę

19 grudnia 2015 , Komentarze (4)

Od rana siedzę i szukam jedzenia. Czytałam wczoraj, że najlepiej słuchać swojego organizmu i zamiast być na dietach jeść wtedy, kiedy jesteśmy głodni i to, czego akurat potrzebuje nasz organizm, bo to on najlepiej wie, czego akurat nam trzeba a nie jakiś dietetyk. no i okej. chciałam się tego trzymać ale w ogóle nie byłam głodna a tak mi się nudziło... więc zjadłam "tylko 1 rafaello" - 3 razy. i teraz chodzę i szukam jedzenia mimo, że przed chwilą jadłam kanapki i wcale nie jestem głodna. zajęłabym się czymś, ale czym...? Jak sobie z tym radzicie w takie leniwe dni?

18 grudnia 2015 , Komentarze (6)

Wiem, że będąc na diecie zapomina się jak to było, kiedy się na niej nie było, a że ja nawet nie chcę myśleć od ilu dni czy raczej już tygodni, wpieprzam wszystko co wpadnie mi w ręce, to mogę się z wami podzielić moimi spostrzeżeniami, może komuś pomogą, ale ja liczę, że pomogą przede wszystkim mnie samej:

- jestem najedzona, powiem więcej - jestem przejedzona i wcale nie czuję się szczęśliwa
- im więcej jem tym... więcej jem - po 3 miskach makaronu czas na kisiel...
- brakuje mi tego poczucia, że coś zmieniam, że robię coś ze swoim życiem i w ogóle
- brzuch znowu jest najwyraźniejszym elementem mojego wyglądu
- czuję się słabsza i warta mniej, niż kiedy trzymam się diety
- mam ochotę na wszystko, w każdej ilości
- CHCĘ PRZESTAĆ JEŚĆ

18 grudnia 2015 , Komentarze (9)

Tak, wiem, ten tytuł razi w oczy nawet mnie, ale tak właśnie się czuję.

Mój "wymarzony partner na studniówkę" tańczy na niej z naszą koleżanką z klasy (z którą prawie nie rozmawia...). Niby ona idzie z kimś innym no ale.. Ale. Trochę mi się już wszystkiego odechciało i nawet pisać o tym mi się nie chce, ale ktoś tu napisał, że kiedy przestajemy tu pisać, to przestajemy najczęściej też działać. Poza tym, może czekam, aż ktoś napisze, że "to przecież nic nie znaczy, że on będzie z nią tańczyć" albo jeszcze lepiej, że mogę jeszcze coś z tym zrobić. Nawet nie wiem jak to się stało, choć prawdopodobnie to była jej inicjatywa (ale to tylko domysły).

A zresztą. To nie jest jakieś forum dla rozżalonych nastolatek ze złamanym sercem. Poza tym mi już nie ma co łamać, więc nie mam nic do stracenia. Oprócz kilogramów, dobrze mi idzie - wpierdoliłam 3 miski makaronu z sosem pomidorowym a wczoraj czekoladę, pączka, łazanki i sama już nie wiem co jeszcze. A na studniówkę najwyżej pójdę w worku na śmieci. A co ;(

14 grudnia 2015 , Komentarze (1)

Tak - przytyłam 4 kilogramy w ciągu tygodnia.
Tak - jadłam wszystko bez ograniczeń.
Tak - to przez to, że schudłam tak szybko.

I co z tego? I tak jestem jakieś 2 kilogramy lżejsza niż na początku. Dostałam okres, więc zaraz sama z siebie będę lżejsza o kolejne 2 kilogramy (mam tak co miesiąc) zostają 2 kilogramy, które bezsprzecznie nadrobiłam ale to kwestia kilku dni. 

Mam zamiar walczyć do końca i podczas tej studniówki, która i tak pewnie nie będzie idealna, choć ja będę się tak czuć. A będę się tak czuć nie wtedy, kiedy będę możliwie najszczuplejsza ale wtedy - gdy będę wiedziała, że dałam z siebie wszystko. 

Kilogramy, które przygarnęłam absolutnie mnie nie osłabiły, zabrały mi tylko czas. Cały czas walczę z tygodniowym pac manem trwającym do dnia, kiedy dostanę okres, ale zawsze kiedy już go dostanę dostaję też zastrzyk motywacji, żeby stracić to, co podczas tego tygodnia nazbierałam. 

Do studniówki 3 tygodnie i 3 dni. Będzie pięknie. I to nie jest życzenie, tylko cel do zrealizowania. 

10 grudnia 2015 , Komentarze (2)

Miałam nie tknąć mikołaja z czekolady, zamiast tego wpieprzyłam wszystko, co wpadło mi w rękę. 

Na wadze zamiast 64 kg widzę 66 i znowu nie potrafię się ogarnąć.

Ale dam radę, bo chcę, bo muszę i wiele razy udowodniłam samej sobie, że potrafię. Niestety teraz zamiast informacji, jest to pobożne życzenie, bo już pisząc to, myślę co by tu zjeść. 

Po raz kolejny nie wiem, jak ze sobą rozmawiać. Właściwie, przecież wcale nie muszę jeść. Tylko z jakiegoś dziwnego powodu, wydaje mi się, że tylko to może dać mi szczęście. Złudne i chwilowe, owszem. Ale to i tak jedyny rodzaj szczęścia jaki mi się przydarza, od dawna.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.