Tak - przytyłam 4 kilogramy w ciągu tygodnia.
Tak - jadłam wszystko bez ograniczeń.
Tak - to przez to, że schudłam tak szybko.
I co z tego? I tak jestem jakieś 2 kilogramy lżejsza niż na początku. Dostałam okres, więc zaraz sama z siebie będę lżejsza o kolejne 2 kilogramy (mam tak co miesiąc) zostają 2 kilogramy, które bezsprzecznie nadrobiłam ale to kwestia kilku dni.
Mam zamiar walczyć do końca i podczas tej studniówki, która i tak pewnie nie będzie idealna, choć ja będę się tak czuć. A będę się tak czuć nie wtedy, kiedy będę możliwie najszczuplejsza ale wtedy - gdy będę wiedziała, że dałam z siebie wszystko.
Kilogramy, które przygarnęłam absolutnie mnie nie osłabiły, zabrały mi tylko czas. Cały czas walczę z tygodniowym pac manem trwającym do dnia, kiedy dostanę okres, ale zawsze kiedy już go dostanę dostaję też zastrzyk motywacji, żeby stracić to, co podczas tego tygodnia nazbierałam.
Do studniówki 3 tygodnie i 3 dni. Będzie pięknie. I to nie jest życzenie, tylko cel do zrealizowania.
naaatasha
14 grudnia 2015, 21:54Trzymam kciuki! :)