tydzień 6ty dzień 1szy
UWAGA! Dziś było cotygodniowe ważenie i -2kg od poprzedniego poniedziałku! Sama jestem zaskoczona, bo tak liczyłam na 87,2, a tu 86,8
Tydzień temu było tylko -0,5kg, ale był to też pierwszy dzień @
Aż mi się lepiej ćwiczyło. Mówiłam już, że nie lubię i nie polubię pompek?
Nawet mimo to, że coraz lepiej mi wychodzą i mam więcej siły, ale ich nie cierpię, za to uwielbiam hantelki. Dziś całkiem nieźle mi się ćwiczyło rippera, najgorzej mi się go robi w piątki, bo wtedy jest trening na nogi a ripper też daje popalić udom.
Zauważyłam, że masując się mam tendencje do skracania czasu, po prostu zaczyna mnie to nudzić i przechodzę do następnego odcinka do masowania, więc zaczęłam wykorzystywać aplikację w telefonie, a mianowicie trenera interwałowego i nastawiłam go na 3 i pół minuty i zmieniam miejsce masowania dopiero jak zapiszczy w między czasie sobie coś czytając albo oglądając. Na każde udo robię 7 minut, a brzuch 14. nie zapominam też o ramionach.
Nie mogę się doczekać wiosny, żeby ruszyć tyłek w plener, jakieś niedzielne wędrówki, pobiegać. Nie znoszę zimna.
Ps. Jak ładnie wygląda już mój pasek :) Ale to 70hg, to nie jest końcowy cel, oj nie, dałam taki żeby się nie przerażać, moim marzeniem jest 60 i zaczynam w to wierzyć.
tydzień 5ty dzień 7my
Wczoraj miałam imprezę karnawałową. Wcześniej rano zrobiłam trening kenpo, czyli dokopałam wszystkim w pobliżu ;)
Impreza
była udana i to bardzo. towarzysko super, zresztą był sprawdzony zestaw
ludzi. I powiem wam, że byli ludzie, którzy nie wiedzą co robię od 5
tygodni i trzy osoby całkiem niezależnie powiedziały mi, że schudłam i
co robię.
HURA! Widać już z zewnątrz zmiany a nie tylko w mojej głowie!
I
udało mi się trzymać w ryzach przy stole, wypiłam kilka drinków,
zjadłam trochę sałatek, ryby wędzonej (świeżo wędzona sielawa, mniam),
ale wszystko w rozsądnych ilościach i wysokokaloryczne potrawy ominięte.
Ogólnie sukces.
A rano postawiłam na stole te wszystkie smakołyki i
przy gościach wcinałam owsiankę i to ze smakiem, bo nie chciało mi się
nic z tych rzeczy, a wcale nie miałam takiego postanowienia, mój
organizm żądał owsianki i już.
Niedziela spędzona leniwie, jak zwykle
nie miałam kiedy ćwiczyć, ale przyjechał synek i z nim też trzeba było
trochę czasu spędzić.
Na obiad zrobiłam lekkie leczo z piersią, na drugie śniadanie był smoothie, a na kolację sielawa i kawałek schabu pieczonego.
Nawet w czasie imprezy piłam wodę.
Ale
to, że znajomi zauważyli zmiany to dodaje skrzydeł! I teraz jest
większa mobilizacja, bo będzie wstyd jak znów zaprzepaszczę to.
tydzień 5ty dzień 5ty
Znów wcześniej wstałam żeby ćwiczyć, dziś trening trwał godzinę i 20 minut, najpierw była godzinka na nogi i ramiona, potem brzuch.
Aż lepiej mi się potem pracowało. Muszę już nosić pasek do spodni, hura!
Dziś na obiad zrobiłam rybę duszoną na patelni (zepter ułatwia dietetyczne gotowanie), do tego bakłażan pieczony w plastrach i sałatka pomidory z kukurydzą zalane jogurtem.
A na kolację zjadłam 2 jajka z powyższą sałatką co została z obiadu.
Zbliża się okres rozliczeń podatkowych i tak się zastanawiamy komu przekazać 1% i damy go fundacji Anny Dymnej, bo ona robi wiele dobrego i jest taką osobą której mogę zaufać, pełną ciepła i chęci niesienia pomocy innym.
tłusty czwartek
Tłusty czwartek to chyba dziś najpopularniejszy tytuł ;)
Ja się nie dałam i nie zjadłam pączka ani nic innego.
A miałam pokusy, bo nieplanowanie zrobiła się u mnie impreza, robiąc improwizowaną kolację zrobiłam m.in. michę serka wiejskiego z papryką w kostkę i sobie tego nałożyłam na talerz, do tego pomidor. Inni jedli wędliny, ser, a mi nawet nie było przykro, chyba pozmieniało się w mojej głowie. No i na stole stała micha pączków i nie kusiła.
Alko też nie piłam, udzieliła mi się atmosfera imprezy i miałam humor jakbym była na rauszu.
Mama mi wieczorem zadała pytanie "ty naprawdę nie zjadłaś ani jednego pączka? a słyszałaś, że trzeba zjeść żeby się dobrze wiodło?"
Nosz k..a czy moje szczęście zależy od zjedzenia kilkuset kalorii? Kto to wymyślił? Na pewno jakiś grubas żeby zabić wyrzuty sumienia, bo co jak zjem 10 pączków to będę szczęśliwsza od tego co zjadł jednego? I takie rzeczy mówią w telewizji!!!
tydzień 5ty dzień 4ty
Jak dobrze wstać skoro świt...
Dziś wstałam o 6.10, dla mnie to normalnie środek nocy, ale jakbym tego nie zrobiła, to nie miałabym kiedy ćwiczyć, a dziś była joga, która trwa 1,5 godziny. A tak jest po 9tej, a ja jem owsiankę, rano zjadłam wafel z kurczakiem, jestem po treningu, mam kilka rzeczy zrobionych w domu i zaraz idę pracować, a teraz jednocześnie suszę włosy. A i tak się czuję, że jest strasznie późno ;)
Ćwiczeń w pozycji świecy nadal boję się wykonywać, mam wrażenie, że skręcę sobie kark. I paru innych rzeczy ciężko mi wykonać, ale widzę ogromną różnicę z tym co robiłam na jodze w pierwszym tygodniu.
Ps. stanęłam na wagę i spodobało mi się to co zobaczyłam, ale na razie sza, oficjalne ważenie w poniedziałki.
w każdym wieku można
Pokażcie to babciom, w każdym wieku można.
http://www.dailymail.co.uk/femail/article-2253785/How-grandmother-72-stand-chair-lost-115lbs-set-world-record-longest-abdominal-plank.html
tydzień 5ty dzień 3ci
Obiadek się gotuje. Dziś makaron razowy, udka duszone z pieczarkami i szpinak doprawiony czosnkiem i fetą.
Dziś był fajny trening, bo hantelki. Lubię wyciskać i muszę sobie kupić cięższe. Na koniec były brzuszki i coraz dokładniej mi wychodzą z czego bardzo się cieszę.
Dziś radochę mi zrobiły dwie dziewczyny od Ewel, mam dzięki wam niezły humor dziś.
Dziś rano obejrzałam sobie dokładnie swojego przyjaciela i z radością stwierdzam, że znacznie zmalał, jeszcze jest go sporo, ale znacznie płytszy, czyli to co robię daje efekty. I wcale nie będę za nim płakać jak mnie opuśći. Bye bye cellulite. I myślę, że to w dużej mierze zasługa ćwiczeń, bo masować zaczęłam się niedawno. Do masaży używam oliwki ziaja reduktor cellulitu, czasem smaruję się też ziają żelem rozgrzewającym z takiej czerwonej butelce z pompką. Ponoć eveline ma fajne smarowidła.
Zanim dodałam wpis to zdążyłam zjeść obiad, był pyszny. Teraz siedzę i czekam na klienta popijając yerbę.
tydzień 5ty dzień 2gi cd
Dziś na trzecie? śniadanie, tak trzecie, bo rano był wafel ryżowy i troszkę gotowanego kurczaka z rosołku, po treningu owsianka, a koło 13 trzecie śniadanie ;), czyli smothie z pół banana, pół jabłka i jednego kiwi.
Obiad to bób, kalafior na parze (bez żadnego polewania masełkiem czy czymkolwiek), pierś kurczaka duszona z podsmażonymi na oliwie pieczarkami (zapomniałam, że mam je zrobić na oleju kokosowym :( )
A kolacja to galareta z kurczaka bez skóry, mała filiżanka, do tego warzywa papryka, ogórki konserwowe, pomidor, bez chleba.
Zauważyłam, że mniejsze porcje zaspokajają mój głód, czyli żołądek się obkurcza i bardzo się z tego cieszę. No i bluzki przez które było widać oponki są znacznie luźniejsze.
Warto się męczyć, teraz widzę, że trzeba było dawno, ale nie będę żałować, bo nie zawrócę czasu, a to uczucie teraz takiej wewnętrznej radości jest dużo lepsze od czekolady.
A ciastka leżą od soboty na stole i nie kuszą mnie wcale, kiedyś bym je momentalnie schrupała, a teraz nie zwracam na nie uwagi, nawet ich nie schowałam. Zauważyłam, że przy mnie mąż też rzadziej sięga po nie, jedno dziennie.
tydzień 5ty dzień 2gi
Zrobiłam kolejny trening. Dziś było plyo, tętno w pewnym momencie sobie zmierzyłam ciśnieniomierzem i było 132... niezłe cardio, ale czuję się po nim super.
A teraz moje przemyślenia i wnioski ;)
Większości z nas się nie chce ćwiczyć, bo tym co się chce to ich tu nie ma, one siedzą na forach fitnessowych, albo o ciuchach, bo wszystkie na nich dobrze leżą.
I tak sobie pomyślałam, co nam siedzi w głowach, "nie mam czasu, jestem zmęczona" itd
czy jak jesteśmy codziennie zmęczone to czy np. odpuszczamy sobie pranie, prasowanie, mycie się? Nie, bo byśmy się z tym źle czuły i wstydziły tego, że jesteśmy nieświeże, to dlaczego inaczej traktujemy ruch? Czy dobrze się czujemy z tym, że nam się wylewa, ciuchy ciężko kupić, a jak już to nie takie o jakich marzymy? Czy się nie wstydzimy jak inni na nas patrzą i myślą "czemu ona ze sobą nic nie zrobi?"
A wystarczy systematycznie chociaż trzy razy w tygodniu poświęcić godzinkę i wiele się zmieni, trzeba podejść do tego jak do mycia zębów, zmywania, wyniesienia śmieci.
Ja tak staram się sobie wytłumaczyć. Gdzieś przeczytałam, że otyłość (wyłączając choroby)to jest skrajne lenistwo i zaniedbanie i to prawda, przynajmniej w moim przypadku i trzeba sobie to powiedzieć w twarz i się ogarnąć.
Dla mnie jednym z impulsów, że można była dziewczyna, którą spotkałam przed świętami, jak ją zobaczyłam to przeżyłam szok. Ona całe życie była otyła, jako dziecko miała duża nadwagę, jako nastolatka co najmniej kilkanaście kilogramów za dużo, zawsze była kontrastem dla "normalnego" brata . A teraz? Walczyła ponad rok, nie znam szczegółów jej walki, ale mówi, że ma minus 40kg, dziewczyny jaka z niej laska....
Mówi, że przeżywa szał zakupów ciuchowych, bo wszystko na nią pasuje i nosi obcisłe ciuchy i świetnie wygląda.
I tak sobie pomyślałam "idiotko, jak zrobiła to dziewczyna, która była od dziecka gruba, to ty tym bardziej dasz radę" Ja jak wychodziłam za mąż ważyłam 55kg, po porodzie zeszło mi samo do 60 i to jest mój cel i marzenie, a marzenia są po to żeby je realizować.
UFFF, ale się rozpisałam.
Ps. Nie mówcie dzieciom żeby się nie wierciły i usiadły spokojnie, bo nam mamy tak mówiły i teraz siedzimy i mamy problem ruszyć tyłki. Lepiej zachęcać je do ruchu i starać się pokazać różne jego oblicza.
masaż
Obejrzałam dziś "sekrety chirurgii" na tvn i postanowiłam jeszcze więcej szczotkować i masować mój brzuch, bo nie chcę zbierać kasy na wycinanie skóry, są ciekawsze rzeczy, zwłaszcza w mniejszym rozmiarze....
Tak więc rozebrałam się i na stojąco szczotkując się a zaraz zacznę masaż nowym masażerkiem czytam sobie stronki w necie, oczywiście zgłębiam wiedzę teoretyczną o diecie i treningu, teraz jestem w trakcie czytania od dechy do dechy wpisów na stronie:
http://www.musculator.pl/
nazwa strony i wygląd najpierw mnie zniechęciły, ale ponieważ polecono mi ją, zaczęłam się wgłębiać i teraz polecam sobie poczytać.
Wracam do masażu.