Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Interesuję się fotografią, rysunkiem, starymi motocyklami i starymi samochodami, spadochroniarstwem, medycyną oraz muzyką rockową. Ogólnie jestem wesołą dziewczyną, ale moja nadwaga trochę mi tą wesołość odbiera, obniża poczucie własnej wartości i zmniejsza pewność siebie. Mimo całego wsparcia rodziny, chłopaka i przyjaciół każdy dodatkowy kilogram wpędza mnie w coraz głębszy dołek.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 8003
Komentarzy: 79
Założony: 3 stycznia 2013
Ostatni wpis: 8 lipca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Buka06

kobieta, 31 lat, Tarnów

160 cm, 72.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

7 stycznia 2013 , Skomentuj

Dobry wieczór wszystkim!

Wytrwałam dzisiaj na zajęciach a nawet zdałam matematykę. Pozostała moja największa zmora – chemia...

Internat zafundował mi na śniadanie coś bardzo smacznego, ale coś czego raczej powinnam unikać. Zjadłam dwie kanapki z kremem czekoladowym. Niestety chleb faktycznie był tylko pszenny. Na drugie śniadanie miałam jabłko. Wpadł niestety dodatkowy, mały bo mały ale jednak, kawałeczek tortu urodzinowego koleżanki. Na obiad było spaghetti, a makaron nawet nie był rozgotowany. Poprzedzone łyżką zupy ziemniaczanej. Kolacja: 4 malutkie kanapki z piętki chleba razowego z twarożkiem i kiełbasą wiejską. Wniosek z tego wszystkiego wyciągam jeden – za mało warzyw nam fundują :(

Wczoraj się mierzyłam. Od początku listopada talia się nie zmieniła, szyja: -2cm, biust: -2,5cm, brzuch: +3cm :(, udo w najgrubszym miejscu: - 0,5cm i łydka: -1cm. Ten brzuch to porażka, ale dążąc do zmeinienia tego zaczęłam więcej ćwiczyć.

Brakuje mi wagi... Dobrze byłoby się zważyć już. W internacie niestety wagi nie ma, a w domu rzadko bywam. Dodatkowo moja waga domowa strasznie świruje.


Porcja ciekawostek: Najpopularniejsze postanowienia noworoczne


  1. Utrara wagi i dieta :)

  2. Zmiana pracy/awans

  3. Częstszy kontakt z rodziną

  4. Oszczędzanie

  5. Organizacja czasu i ustalenie priorytetów

  6. Nadrobienie zaległości książkowych

  7. Ograniczenie picia i palenia

  8. Bycie bardziej spontanicznym

  9. Znalezienie partnera

  10. Nauczenie się czegoś nowego

6 stycznia 2013 , Skomentuj

Witam po weekendzie!

Właśnie wróciłam do internatu i jakoś nie mogę się na niczym skoncentrować. Przygnębiająco działa myśl, że dziś zasnę sama i obudzę się również sama. 
Wczoraj odstąpiłam trochę od diety - zjadłam ciastka i napiłam szampana. Świętowaliśmy rocznicę z moim chłopakiem i to dlatego. Co prawda pośpieszyliśmy się z tym świętowaniem, bo to dopiero jutro, no ale do piątku nie będziemy się widzieć...
Na śniadanie zjadłam dwie kanapki z serkiem Kanapkowym, na obiad rosół i na kolację zupkę Knorr.

Wpadłam w lekki dołek przez ten powrót do szkoły. Pięć dni ze wsparciem mojego tylko z daleka... Stołówkowe jedzenie, szczególnie w poniedziałek = jedno wielkie fuj! Liczę, że nie będę musiała jeść chleba pszennego, tylko, że wystawią też razowy. 

Zapowiadają się ciężkie dwa tygodnie, a ja się denerwuję tym wszystkim tak, że ciągle tylko chce mi się płakać...

Życzę dobrej nocy i trzymajcie za mnie kciuki...

4 stycznia 2013 , Skomentuj

Witajcie!

Powrót do diety po świetach zaczęłam od limitu 4 kanapek/dzień – 2 na śniadanie i 2 na kolację.

Staram się ograniczać węglowodany. Mniej słodzę herbatę. Chcę zejść do ½ łyżeczki/kubek. Wcześniej słodziłam 2 łyżeczki. Dobrym sposobem na to, żeby przestać w ogóle słodzić jest ograniczanie tego stopniowo – mniej o ½ łyżeczki dziennie.

Aktualnie pomieszkuję u swojego chłopaka, więc nie mogę wybrzydzać co do obiadów ;) Jego mama zazwyczaj gotuje jakąś zupę. Z jednej strony to dobrze, bo warzywa, z drugiej źle, bo ja jestem przyzwyczajona do obiadu konkretniejszego. Zupy przeważnie jadłam bardzo niewiele, a treściwe drugie danie – dużo surówki, mięso i troszkę ziemniaków lub coś w tym stylu. Zawsze mogłam jeść niedużo przez cały dzień, ale po obiedzie lubię być syta, bo inaczej nosi mnie przez całe popołudnie.

Obecnie jem 3 posiłki dziennie. Jak myślicie – kiedy wrócę do szkoły starać się nie jeść drugiego śniadania i dalej trzymać takiej ilości posiłków? Wydaje mi się, że powinnam jednak jeść coś lekkiego, bo 8-10 godzin przerwy między posiłkami to chyba za długo.

Jak tylko dorwę się do swojego metra krawieckiego to się pomierzę i uwzględnie to na moim koncie tu. Pewnie razem z pomiarami z listopada. Sama jestem ciekawa, choć trochę też się boję.

Wszystkim Wam, które dokładnie liczą kalorie – zjedzone i spalone – (i ogólnie wszelkie wartości odżywcze) chciałam polecić program komputerowy, który niektóre z Was na pewno znają. „Mój Komputerowy Dietetyk”. W sumie wszystkie te funkcje znajdziecie na Vitalia.pl, ale ten program dodatkowo zapewni Wam możliwość porównywania ile zjadłyście, spaliłyście w poprzednie dni, bo wszystko to jest zapisywane w kalendarzu i w dowolnym momencie możecie sobie to zobaczyć. Ja bardzo lubię z niego korzystać.


Znalazłam wczoraj dwie ciekawostki i pomyślałam, że się nimi tu podzielę :) Nie są to żadne wielkie nowości, Ameryki w tym momencie nie odkrywam, ale warto o tym przypomnieć.


  1. Wiśnie oczyszczają organizm z toksyn, powodujących choroby. Są również przeciwutleniaczami, które pomagają walczyć z rakiem i chorobami serca.

  2. Seler ma tak mało kalorii, że jego trawienie zużywa więcej energii niż dostarcza to warzywo.




3 stycznia 2013 , Komentarze (1)

Myślę, że na początek powinnam Wam przybliżyć historię mojej sylwetki.

Zaczęłam tyć w wieku dojrzewania (12lat, skok do mniej więcej 55kg) Lekarz twierdził, że jest to związane właśnie z tym okresem i że z czasem się unormuje... Niestety - nie unormowało. Tyłam coraz bardziej. Miałam 13 lat (63kg) kiedy musiałam iść do szpitala na zabieg wycięcia migdałków. Wtedy się zaczęło. Okazało się, że mam nieprawidłowy poziom cukru we krwi. Cukrzyca lub insulinoodporność. W 2008 roku ważyłam ok 70kg, więc sytuacja wcale się nie polepszała. Wręcz z czasem była coraz to gorsza. I owszem, z mojej winy. Rok 2011, moja waga pokazuje 95kg - KOSZMAR! Szczególnie przy moim wzroście.

Przyznam, że był to rok ogromnych zmian w moim życiu. Zawzięłam się tak na poważnie i wzięłam się za swoje zdrowie i wygląd. Zaczęłam zdrowiej się odżywiać. Ograniczyłam tłuszcze - używałam jedynie oliwy z oliwek, większość dań opierało się na chudym, pieczonym mięsie, do chleba używałam margaryny Flora Light, albo po prostu smarowałam chleb (pełnoziarnisty lub żytni) szpinakiem. W rok schudłam do 70kg. I poszło mi to łatwiej niż się spodziewałam i pewnie łątwiej niż sobie to wyobrażacie. Ale te 70kg stało się moją magiczną barierą. Udało mi się ją pokonać, schudłam do 67kg, niestety tej wagi nie udało mi się utrzymać. Gdzieś w połowie grudnia ? jeszcze przed świętami ? zbliżał mi się termin miesiączki i zaczęłam niepohamowanie pochłaniać wszystko co było zjadliwe w zasięgu moich oczu ? przyznaję moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina... Skutek oczywisty. Zaraz później były święta i - bach! 75kg.

Muszę dodać, że w moim wypadku wielkim utrudnieniem jest to, iż ja nie mam wpływu na to, co jem na trzy główne posiłki każdego dnia. A to wszystko dlatego, że uczę się w szkole jakieś 100km od domu więc dojeżdżanie nie jest możliwe i mieszkam w internacie. Jak się pewnie domyślacie stołówkowe jedzenie nie sprzyja odchudzaniu... Rozgotowane makarony, mało warzyw, mało mięsa, jedno co dobre to to, że mięso zazwyczaj albo gotują albo pieką a nie smażą. Drugą sprawą jest to, że nie mam za bardzo czasu na ćwiczenia. Ze względu na choroby nie ćwiczę w szkole na w-fie a po zajęciach zazwyczaj jest bardzo mało czasu... Ćwiczę co prawda te przynajmniej 30 minut dziennie, jak się da to więcej, ale mam wrażenie, że to nieco za mało...

Hm, myślę, że to dobra pora na złote postanowienie noworoczne - zawiąć się.

Chciałabym jak najszybciej na początek wrócić do tych 70 kg, a potem małymi kroczkami ale sumiennie do 60, a może nawet poniżej. Tak czy siak ważąc choćby te 67 będę czuła się dużo lepiej niż obecnie.

Chętnie przyjmę wszelkie Wasze rady i komentarze :)

A póki co życzę miłego popołudnia! 

3 stycznia 2013 , Komentarze (4)

Witajcie!
Już od jakiegoś czasu już myślałam, żeby założyć tu konto. Tak jakoś to wyszło, że zrobiłam to dopiero teraz. Dlaczego? Chyba dlatego, że mam wsparcie ze strony bliskich, a czuję ogromną presję ze strony obcych. Stwierdziłam, że może tu znajdę wsparcie od osób nieznajomych. Wydaje mi się, że mi się to przyda. W dodatku Wy siedzicie w temacie, macie podobne problemy i myślę, że może nawet lepiej mnie zrozumiecie niż ktokolwiek...

Pozdrawiam,
Buka :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.