hejo :D
jak tam u Was po świętach ? :)
minęły szybciutko, tyle zamieszania przed nimi, sprzątania, gotowania i pieczenia a tutaj pstryk i już po :(
W sobotę było pieczenie, upiekłam babę drożdżową wyrosła baaardzo duża, mazurek z dżemem z czarnej porzeczki i żelką ajerkoniakową, oraz ciasto niespodzianka w środku z kroliczkiem :D a wieczorem do kościoła,
w niedziele jechaliśmy na świąteczne śniadanie, ja oczywiście ze swoim :)
natomiast patrząc na moje założenie zobaczenia 75,9 na wadze ujrzałam to:
cel osiągnięty z nawiązką :)
teraz kolejny kroczek to w maju zobaczyć 6 z przodu :)
W niedziele wieczorem pojechałam do mojego K :) miło spędziliśmy czas, tylko jak zawsze za krótko :( och z każdym spotkaniem kocham go coraz bardziej ! :) wróciłam w poniedziałek wieczorem a wracałam 3 godziny to o godzinę dłuzej niz normalnie, straszne korki :( zostawiłam rzeczy i odwiedziłam przyjaciółkę, tam zostałam zaatakowana przez jej rodzinę, jak ładnie wyglądam, jak schudłam i wogole same ochy i achy, och jakie to miłe a zarazem meczace jak sie tak wszyscy rzucaja z pytaniami, jak, jaka dieta, gdzie, skad i po co ufff. wróciłam do domu wykompałam sie i padłam o 24 :)
Dzisiaj rano do pracy już niestety, a po miałam konsultacje i na wadzę dzisiaj pokazało się :
74,4 kg
oraz
2 cm z talii
1 cm z bioder
BMI 30,6 ( niewiele już brakuje do wyjścia z otyłości :) )
jestem zadowolona z efektów :) bo to już - 17 kg :)
W święta zero odstępstw od menu, nad przydziałowo zjadłam tylko ćwiartkę jajka a tak w zasadzie białka ze święconki :) Nawet tak bardzo nie kusiło mnie, pomimo że piekłam ciasta, siedziałam przy zastawionym stole, jest dobrze, nic nie wpadło :)