waga stoi jak zaklęta od dwóch tygodni, nieraz zrobi psikusa i skoczy troche w góre, żeby potem spaść do tej magicznej na pasku, znowu zaczęłam sobie obiecywac od jutra, od jutra... jak mantrę do znudzenia ale dupa z tego wychodzi blada, nie ćwiczę już w ogóle taki byłm debeściach, ale jestem zwykły mierniak po prostu prze dwa miesiące byłam dzielna, fajnie mi szlo, teraz jak jadę do pracy to jestem strasznie głodna, najpierw zjadam tą swoją wasę potem chwytam jeszcze jakąs kanapkę piję dwie herbaty potem znowu jakieś ciasteczko, ale takie które późno uwalnia węglowodany, w pracy jak zabraknie mleka to juz nie robię rozpuszczalnej sobie kawy bo bez mleka nie moge przełknąć, więc co robię na wszelki wypadek trzymam przy sobie kawkę 3 w jednym i pokusa bierze górę nade mną
Usprawiedliwiam się że mąż chrapie a kawa pozwala mi trzeźwo myśleć, mam na siebie pełno usprawiedliwień w tym jestem piekielnie dobra. Niepotrzebnie powtarzam sobie, że żeby osiągnąć wymarzoną sylwetkę mam całe życie, już chyba wiem ze tej wymarzonej wagi 58 kilo zupełnie nie mam szans osiągnąć, może uda mi się jedynie schudnąć do 64 kilo, ale mnie to w sumie nie satysfakcjonuje.
Co do mojego Maleństwa to zauważyłam pewna teorię jak się obudzi rano z uśmiechem na ustach to jest potem kochany przez cały dzień, a jak obudzi się i marudzi, że nie ma tatusia w domu bo jest w pracy chce pic zamiast śniadania wszystko mu przeszkadza, nie chce sie ubrac to potem jest taki brzęczący przez cały dzień, dzisiejszy jego nastrój upłynął pod hasłem :,,Dzisiaj będę dobry dla mojej mamusi", obudził sie z uśmiechem, pożartowaliśmy bo chciał mnie nabrać że jest czwartek a ja mówię że nie, a on w śmiech jakby opowiedział najlepszy dowcip na świecie. W przedszkolu był mega aktywny, pięknie rozwiązywał matematykę nie było chwili buntu , w nagrodę kupiliśmy mu orzechy włoskie.... nie nie nie do jedzenia niestety , ale dodaje je sobie, robi zbiory , obdarowuje nas i mówi kto ma więcej kto ma mniej, taki autyzm kocham w nim, niesamowity pociąg do nauki, aż obsesja się zrodziła w nim terz z ta matematyka, ale jak sobie przypomnę ten wczorajszy wypad do sklepu, to stwierdzam, że takiego autyzmu nie lubię, bo go w ogóle nie rusza że wstyd robi w sklepie i wszyscy na nas patrzą , jak się przy nim rozpłacze to mówi tylko że deszcz mi pada z oczu bo jest jesień, osłabia mnie wtedy, ale takimi tekstami odgania wszystkie moje smutki. A jak się wczoraj popłakałam w pokoju jak mąż mnie wkurzył to przyszedl wziąl chusteczkę wytarł mi łzy i przyłożył chusteczkę do policzka, patrzył tak na mnie i nie wiedział jak zagadać. I to jest dla mnie największa zagadka, że zna cały układ anatomiczny człowieka a nie wie jak się zachować jak ktoś cierpi.
Co do mojego męża to wielka miłość wróciła jak za pomocą czarodziejskiej różdżki, skruchę miał znowu jak diabli, przyszedł o 5 rano jak się już umył do pracy i tak spontanicznie wskoczył do łózka żeby się do mnie jeszcze przytulić, jeszcze przez siedem lat nie pamiętam takiego wydarzenia. Poczytałam że takie zdenerwowanie może wynikać z niewyspania. Mój mąż chrapie całą noc, nie mam jak spać, Mały ląduje u nas w łóżku bo sie przebudza , Marcin się dusi i krztusi tym chrapaniem, dodatkowo ma jeszcze zgagę, kupiłam mu leki na chrapanie, zapłaciłam 46 zł. bo mam nadzieję , ze pomoże dodatkowo dostał jeszcze vitaminę A i E. Zobaczymy. Powiedziałam że jeżeli nie podejmie się się leczeni , które mu zastosuję to wprowadzam mu taką dietę że będzie głodował, dostał dzisiaj przed snem pierwszą dawkę, niestety nie chrapał tylko przez 15 minut przed zaśnięciem, teraz pochrapuje, ale może to trzeba dłużej stosować.
Tak wygląda moja każda noc:)