Pamiętnik odchudzania użytkownika:
mnkmonia

kobieta, 39 lat, Wrocław

161 cm, 63.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

23 października 2012 , Komentarze (3)

Dziś na smutno. Często są dni, gdy nienawidzę swojego odbicia, ciała, twarzy, każdego centymetra siebie. Jak dziś. Uważam się  za nieudacznika, bo nie widzę efektów odchudzania. Miałam nadzieję, że wśród rzeczy, które mi w życiu nie wyszły to wyzwanie będzie jednak sukcesem, a tu wyszło jak zawsze. Nie poddam się jednak, bo mam dość nienawidzenia siebie!

17 października 2012 , Skomentuj

      Jestem pełna obaw co do nadchodzącego ważenia i mierzenia. Weekend to była katastrofa!
      W piątek zorganizowałyśmy sobie z koleżankami babski wieczór. Najpierw spotkanie w domku u jednej z nas. Wszystko pięknie ładnie, a tu na stół wchodzi zapiekanka z makaronu, z mięsem, sosem pomidorowym i serem. Masakra. Milion kalorii. Ale oczywiście zjadłam i do tego piłam, wino, białe, tak z butelkę. Po takim miłym spotkaniu ruszyłyśmy w radosnych nastrojach do klubu. Tam wódka, piwo i zabawa. Wracając chwiejnym krokiem do domu (cud, że na nogach a nie taryfą) zahaczyłam o Macdonald i tam pochłonęłam jeszcze dwa hamburgery, dodam, że są w promocji za 2 zł:)
      Sobota troszkę lepiej, ale tylko troszkę. Znajomi zaprosili nas na leczo. Było pyszne. Do lecza podano znów, o zgrozo wino i nalewki własnej roboty. Dobrze, że jako przekąskę podali świeże warzywa i do tego lekki dressing na bazie jogurtu.
       Niedziela to wizyta w pierogarni, nie było sił na gotowanie. Później dwa pyszne piwka w Zakładzie Usług Piwnych Wszystkim Wrocławiankom serdecznie polecam to miejsce. Piwo maja rewelacyjne.
      Nie wiem jaki cud musiałby się stać, żebym po czymś takim nie zaprzepaściła straconej już wagi

9 października 2012 , Komentarze (3)

    Najgorszą rzeczą w odchudzaniu jest brak widocznych efektów. Człowiek więcej się rusza, mniej je, ma ujemny bilans kalorii, a waga stoi. Może i ubyło w talii czy biodrach od ostatniego pomiaru, ale możliwe, że mocniej ścisnęłam centymetr niż poprzednim razem. Nie zauważam efektów, patrzę w lustro i nie podoba mi się to co tam widzę. Nie jestem w stanie nic sobie kupić, bo każda wizyta w przymierzalni kończy się niezadowoleniem. Zapewne to jesienna chandra, ale jeśli nic się nie zmieni jestem gotowa jeść jeszcze mniej, w tak beznadziejnym nastroju i tak nie mam apetytu...

3 października 2012 , Skomentuj

     Ponieważ wyjeżdżam na weekend, musiałam biec dziś drugi dzień z rzędu, by udało mi się pobiegać 3 razy w tym tygodniu i powiem, że było ciężko. Wczoraj mój plan treningowy wydawał się dla mnie za lekki, dziś było mi zdecydowanie za ciężko, ale dałam radę. Uświadomiło mi to jak ważne są wymienione w moim planie dni na regenerację:)
   A teraz idę robić kolację, dziś cukinia smażona na łyżce oliwy z ziołami, jakieś 172 kalorie:)
   Miłego wieczoru wszystkim :)

2 października 2012 , Komentarze (4)

     Weekend obył się bez większych grzeszków nie licząc pustych kalorii pod postacią alkoholu.
      Za mną pierwsze ważenie i mierzenie. Ubył kilogram i po 1 cm w pasie i biodrach. Moim zdaniem całkiem nieźle i oby tak dalej.
      Najlepiej jest z bieganiem. Mój plan treningowy dla początkujących  biegaczy w tym tygodniu okazał się dla mnie za prosty. Dodatkowo z ćwiczeń przerzuciłam wraz z rodzicami 3 tony węgla

28 września 2012 , Komentarze (1)

     To już piąty dzień, nie mogę się doczekać poniedziałkowego ważenia i mierzenia:). Zaczyna się weekend i będzie trudniej. Tu piwko, tu coś mocniejszego i człowiek myśli, a co tam i po powrocie do domu chwiejnym krokiem podchodzi do lodówki i przygotowuje sobie przekąskę z miliona kalorii o czwartej nad ranem, po to by zaraz pójść spać na jakieś 10 godzin:). Budzi się chamskim świtem o czternastej, nie ma siły na żadne ćwiczenia i wieczorem sytuacja się powtarza. No i jest niedziela. Zmęczenie weekendem daje o sobie znać, nie ma się siły gotować, więc zamawia się pizze przez internet, bo gadać też się z nikim nie chce. oczywiście zero ćwiczeń. Potem jest poniedziałek, ważenie, mierzenie i pada pytanie jakim cudem nie schudłam?
     Może tym razem będzie inaczej :)
     Trzymać kciuki i udanego weekendu wszystkim! :)

27 września 2012 , Komentarze (1)

       Od ponad 10-ciu lat mam niedoczynność tarczycy, co sprawia, że moja przemiana materii jest troszkę upośledzona. Obawiam się, że mimo wszelkich starań trudniej będzie mi zrzucić kilogramy i osiągnąć zamierzoną sylwetkę. To trudniej najprawdopodobniej może poskutkować tym, że nie widząc efektów szybciej zrezygnuję. Ale nie ma co gdybać :)
       Dziś czwarty dzień. Odżywianie idzie dobrze, dużo warzyw, pełnowartościowe produkty, zero słodyczy i mocno przetwarzanych produktów. Tylko ta cholerna woda! Zamiast butelki dziennie to butelka na cztery dni...
       Ćwiczenia też ok, wczoraj rower dziś bieganie i świetnie ćwiczenia na brzuch proponowane przez fitappy2.

25 września 2012 , Skomentuj

      Już widzę, że z postanowień najtrudniej będzie mi dotrzymać jednego, mianowicie picia wody. Nie chodzi o to, że nie lubię wody, tylko o to, że w ogóle nie chce mi się pić. Jedynie po dzisiejszym bieganiu sięgnęłam po wodę.
     Z moich wyliczeń wynika, że nie zjadłam nawet 1000 kalorii, to za mało, nie chce przecież efektu jo-jo. Jutro muszę się bardziej postarać:).
     Najbardziej się cieszę, że ćwiczę. Dziś znów był marszobieg, a także ćwiczenia na brzuch i nogi w domu. Mam strasznie dużo zapału, oby nie był słomiany!!:)

24 września 2012 , Komentarze (3)

Dziś pierwszy bieg. W planie 2 minuty biegu następnie 4 minuty marszu i tak 5 razy trzy razy w tym tygodniu. Do tego kilka ćwiczeń w domu i mała zmiana odżywiania, czyli więcej owoców i warzyw i oczywiście woda! Minimum butelka na dzień. Oby się udało!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.