Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: |
23052 |
Komentarzy: |
401 |
Założony: |
24 września 2012 |
Ostatni wpis: |
10 lutego 2021 |
Szału nie ma
Dziś dzień pomiarów, wyniki ok., ale szkoda, że z bioder nie ubywa, to jeden z moich większych kompleksów, jednak zawsze najszybciej tyłam, a potem chudłam w talii i na brzuchu
Weekend nie obył się bez grzeszków, szczególnie niedziela, kiedy razem z rodzicami P. poszliśmy do knajpki gruzińskiej. Zawsze jestem łakoma kiedy mam okazję zjeść coś nowego i całkiem smacznego. Do tego P. bardzo chciał spędzić ze mną leniwą sobotę, więc nie poszłam na siłownię. Podsumowując, weekend to obżarstwo i lenistwo, więc dobrze, że w ogóle coś schudłam .
Największy sukces to trzeźwy, zupełnie bezalkoholowy weekend, pierwszy, nie pamiętam już od kiedy. Było inaczej, ale myślę, że mogę dać radę, wystarczy przyjeżdżać samochodem na imprezy .
Rozpoczynam nowy, pracowity tydzień, w planie dziś siłownia, wtorek, czwartek i piątek fitness i sobota siłownia. Czas wypróbować bieżnię i przygotowywać się do biegania wiosną na świeżym powietrzu
I po czwartku
Tłusty czwartek zaliczam do udanych, zgodnie z planem zjadłam tylko jednego pączka i to o 9 rano w pracy, więc mój organizm miał cały dzień, by go strawić. Plan miałam, żeby zjeść tego mojego jednego zaplanowanego pączka u znajomych wieczorem, ale przyszłam rano do pracy i usłyszałam "proszę się częstować obowiązkowym pączkiem", a ja na to "ale ja nie jem pączków", na co odpowiedź " czego nie rozumiesz w słowie obowiązkowy?" i nie było wyjścia. Najgorsze, że po zjedzeniu jednego, zawsze nabiera się ochoty na więcej, więc musiałam walczyć ze sobą, skutecznie
O 19 poszłam na fitness, a po zajęciach pojechaliśmy z P. do znajomych, a tam dwie pokusy. Nie dość, że pączki, apetyczne, lukrowane, to jeszcze winko. Do tego ten znajomy robi pyszne naleweczki, a przypominam, że mam postanowienie, nie pić przez miesiąc. Więc długo nie myśląc mówię do P., żeby się napił, a ja poprowadzę auto w drodze powrotnej, więc jedną pokusę miałam z głowy. Przez 3 godziny jak tam siedzieliśmy, na stole leżały i błyszczały pyszne pączki, a ja dzielna nie tknęłam ani jednego! Jestem z siebie dumna, bo łakomczuch ze mnie taki jak i pijus .
W poniedziałek mierzę się i może zważę, więc trzymać kciuki, oby regularne ćwiczenie i rezygnacja z pączków przyniosły efekt
Alko problem
W piątek nawaliłam się jak traktor, nie jestem z tego powodu zbyt szczęśliwa, jednocześnie jestem dumna, że mimo to w kacową sobotę poszłam na godzinkę na siłownię
Straszny ze mnie pijak. Teraz to i tak jest lepiej, ale jeszcze kilka lat temu wlewałam w siebie jakieś 10-12 piw( w ciągu całego dnia, nie w jeden wieczór) lub 0,7 l wódki. Teraz się ograniczam, bo i głowa już nie ta. Tak czy siak wciąż dość często zdarza mi się delikatnie pisząc, przesadzić. To jest złe nie tylko dla diety ( puste kalorie samego alkoholu i jedzenie które mu towarzyszy), ale przede wszystkim dla zdrowia, nie wspominając o reputacji, przecież kobiecie to raczej nie wypada. Więc natchniona postanawiam, miesiąc przerwy od alkoholu, jakiegokolwiek! Może taka przerwa nauczy mnie bawić się na trzeźwo i później już nie będę tak "przeginać".
Najlepiej idą mi ćwiczenia, sprawiają radość, więc ćwiczę regularnie i sumiennie, mam też ochotę na więcej, więc może dziś zamiast godzinki na siłowni poćwiczę półtorej, gdzieś ten weekendowy alkohol muszę wypalić . Już za tydzień kolejne mierzenie, więc nie ma co się obijać
Sukces
Różnice duże, ale aż tyle mi nie ubyło, część to woda. Podczas wcześniejszego pomiaru byłam po lub pod koniec @. Tak czy siak, nie jest źle. Wagę wpisałam, tak sobie, bo moja analogowa waga pokazuje co chce. Zmierzę się za jakieś 10 dni i wtedy różnica będzie miarodajna, bo żadne ciotki nie będą miały żadnego wpływu na wyniki :)
Jeszcze jedno. Tak stanęłam przed lustrem, odsłoniłam brzuszek, wyprostowałam się nic nie wciągając i ku mojemu zadowoleniu powoli zaczynają zaznaczać się mięśnie. Strasznie mnie to cieszy
Przed mierzeniem
Otóż dziś będzie chwila prawdy. Chromolę wagę, centymetr prawdę mi powie. Jestem pełna nadziei, że choć troszkę ubyło, w moim przypadku każdy cm mniej jest na wagę złota.
Jeżeli chodzi o jedzenie to zwiększyłam śniadanie dokładając do owsianki jeszcze łyżkę płatków i w zależności od ochoty wrzucam orzechy laskowe, włoskie, suszone morele, papaje, rodzynki czy migdały. Nie licząc poniedziałków chodzę na siłownię/fitness wcześniej i jestem w domu po 19, więc mogę zjeść jeszcze jakąś lekką kolację. Grzecznie słucham Waszych rad i wprowadzam w życie .
Wczoraj (środa) nie ćwiczyłam, co jest typowe, bo w środy i niedzielę robię sobie wolne. Niestety dziś nie dam rady ćwiczyć, gdyż jadę do mamy. Chciałam, więc wczoraj pójść na siłownię, ale nie miałam siły i może zabrzmi to jak jęczenie rozchwianej hormonalnie szesnastolatki, ale miałam straszne wyrzuty sumienia...
Nie ma co się załamywać, nadrobię. I proszę trzymać kciuki, a nóż widelec centymetr będzie dziś dla mnie łaskawy
Co robię źle?
Dziś zaczyna się trzeci tydzień mojego fitnessowego trybu życia. Trzy razy w tygodniu chodzę na zajęcia w tym jedne są cardio i dwa razy w tygodniu godzinka na orbitreku. Efektów oczywiście żadnych, nie licząc lepszego samopoczucia. Widocznie robię coś nie tak. Może jem za dużo?
Moje przykładowe menu:
6:00 3 łyżki owsianki 110
1 łyżka otrębów owsianych 25
115 ml mleka 1,5 % 54
9:00 Jabłko 94
11:00 2 kromki chleba razowego 149
Twarożek 79
Pomidor 13
16:00/17:00 kotlet mielony, ziemniak i surówka z marchewki 397+92+34
Razem 1047
Zobacz produkty z mojego kalkulatora kalorii
później już nie mam kiedy zjeść, bo jak wracam z fitnessu jest po 20, więc za późno, jak jestem bardzo głodna to wrzucam na patelnię troszkę mrożonych warzyw i odrobinę oliwy z oliwek. Co ja robię źle??
I jak tu chudnąć?
Zainspirowana komentarzem, że nie da się na orbitreku spalić 800 kalorii w ciągu godziny zaczęłam o tym czytać. Więc przede wszystkim, te wszystkie liczniki to jakaś bzdura, gdyż różnie spala się kalorie w zależności od np. masy ciała czy osiągniętego tętna( a tak właściwie procent tętna maksymalnego). Choć taki licznik nie jest miarodajny, moim zdaniem i tak może stanowić doskonałą motywację
Dodatkowo przeczytałam jeszcze, że nie da się chudnąć na siłowni ( to na jakimś forum) i artykuł, że na aerobiku też się nie chudnie tu link . I tu pytanie, to jak chudnąć?
Psi psi
Wczoraj zawitała do mnie ciocia w swoim czerwonym samochodzie, a mimo to poszłam na ćwiczenia. Podczas @, biorę ketonal 100, czyli cierpię prze okrutnie, tak, że ból przebija się przez te dość silne leki przeciwbólowe. Wczoraj tabletki załagodziły ból w 100%, więc bez problemu udało mi się poćwiczyć.
Zamiast w piątek na siłownię poszłam w sobotę i w ciągu godziny z małym haczkiem spaliłam ponad 800 kalorii głównie na orbitreku. Dla mnie bomba .
Po @ zważę się i pomierzę, a do tego czasu będę dzielnie i regularnie ćwiczyć
Pisałam ostatnio, że przybyło mi 2 kg i to zapewne przez wodę. Ta woda chyba zaczyna ze mnie schodzić, bo latam do wc co godzinę. I dobrze, bo brzuch mi się zrobił wydęty jak w czwartym miesiącu ciąży, albo i większy
Kur**
Plan ćwiczeniowy zrealizowany w 100%, jedyne co nie wyszło to kino w środę. Zrobiliśmy sobie z P. wieczór domowy. Przyjechała maszyna do darta (lotek, rzutek), więc pograliśmy troszkę.
Ćwiczenia super. Na cardio się zasapałam i wypociłam czyli tak jak być powinno po intensywnym wysiłku. Natomiast na cellu stop mięśnie bolały bardziej niż na Chodakowskiej ( zrobiła dwa ćwiczenia, które są na killerze, ale w każdym z nich z 4 razy więcej powtórzeń, więc masakra).
Wszystko byłoby pięknie, gdybym dziś rano nie stanęła na wagę. 2 kg więcej. Nie wiem jak to jest możliwe, Fakt, że jestem tuż przed @, więc zbieram wodę i jestem opuchnięta, ale aż 2 kg?? Przerażona szybko złapałam za centymetr i w biodrach oraz w talii mniej o 1 cm. To dopiero zaskoczenie. W brzuchu nie mierzyłam, bo napuchnięty, więc to bez sensu. Nic z tego wszystkiego nie rozumiem. Zważę się po @, więc pewnie za jakiś tydzień, a dziś jeśli będę na siłach skoczę na siłownie lub w domku na stepperek. Trzymajcie kciuki
Pełna energii
Wczoraj miałam pierwsze zajęcia. Było naprawdę świetnie. Tylko 4 osoby, więc kameralnie, instruktorka super, energiczna, sympatyczna, a jakie ma ciało, pozazdrościć. Też takie będę mieć.
Jutro cardio, w środę idę do kina z P. na "Życie Pi", w czwartek cellu stop, a w piątek siłownia i bieżnia, orbitrek i rowerek :). Zdam relację oczywiście .
Najgorzej sprawa ze zdjęciem. Samowyzwalaczem się nie da, bo nie mam aparatu, mój aparat w telefonie nie działa, więc zostaje tylko aparat w telefonie P. Oby się udało