Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Interesuję się sztuką, modą i szyciem. Nie tyle postanowiłam schudnąć, ale zmienić tryb życia na zdrowy i poprawić swoją kondycję fizyczną, aby mieć więcej siły i czerpać więcej przyjemności z życia. Skłonił mnie do tego fakt, że jestem o wiele mniej wytrzymała fizycznie od swoich rówieśniczek i nie mogę w pełni dotrzymywać im towarzystwa.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 16425
Komentarzy: 95
Założony: 1 sierpnia 2012
Ostatni wpis: 12 lipca 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
klopsik.warszawa

kobieta, 28 lat, Warszawa

161 cm, 55.40 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: 5 kilo mniej przez wakacje :)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

3 maja 2013 , Komentarze (3)

Dziś miało być pół godziny biegu, wyszło 40 min :) Ale po powrocie do domu za nic nie
mogłam wykonać zaplanowanych przysiadów... Na trudno, dziś będzie pierwszy dzień
odpoczynku po-przysiadowego. A ile tych kilometrów co? Ponad cztery i pół! Jutro niby też
ma być tylo pół godzinki :) Zobaczymy.
<3 <3 <3

Jutro idę kupić buty do biegania.
Can't wait!

2 maja 2013 , Komentarze (5)

Właśnie wróciłam do domu. Przebiegłam (przetruchtałam...) 5,8 kliometra! I pod koniec już wiedziałam, że to nie jest szczyt możliwości. A ja się zastanawiałam, czy dobiegnę trzy!
<3 <3 <3
Cel na 5.05: 57,4 kilo
Stan na dzień dzisiejszy: 57,5 kilo

28 kwietnia 2013 , Komentarze (4)



Kocham te weekendowe poranki, kiedy mogę pospać dłużej, a potem leniwie
pobuszować sobie w kuchni.
W tym moim małym królestwie czeka na mnie tyle niesamowitych możliwości.
Dziś zobaczyłam połówkę banana i niewiele się zastanawiając, wrzuciłam ją do miksera.
Dodałam parę innych składników, podgrzałam patelnię.
Kiedy placuszki się smażyły, powoli wypiłam zbożową kawę.
Gotowe pancakesy zjadłam przełożone jogurtem naturalnym.

A powiem wam w sekrecie, że objadłam się tak, że do kolejnego planowego posiłku
nic nie zjem!
A ostatnio miewam z tym problemy...

Pogoda za oknem bura, pada. Ale i tak po chorobie nie mogę iść pobiegać.
Cieszę się, że chociaż mnie nie kusi.
Porządki w szafie same się nie zrobią, lato czeka!

Ściskam. <3

25 kwietnia 2013 , Komentarze (1)

Hej koteczki kochane :)
Leżę w domu chora już cały tydzień i tak sobie pichcę. Czasem coś wyjdzie, czasem nie... Ale jutro mam zamiar naprawdę się postarać i oto jak przewiduję jutrzejsze menu:

ŚNIADANIE: DIETETYCZNE RACUSZKI

ok. 200 - 300 kcal (jeszcze się nie zdecydowałam na przepis)

DRUGIE ŚNIADANIE: WYTRAWNE MUFFINY Z GROSZKIEM

ok. 200 kcal

KOLACJA: CHLEB W JAJKU

ok. 280 kcal

Na obiad się nie będę wysilać i zrobię warzywa z patelni :p

Buziaki!

22 kwietnia 2013 , Komentarze (3)

Kochane, to niesamowite! Zmarnowałam dwa miesiące mojego życia, prawie trzy :)
Mój cel to było -5 kg do wakacji. Startowałam z wagą prawie 61 kg, ale liczę od 60.
Więc do wakacji miało być 55 kg.
Miałam na to 6 miesięcy. Mogłam to zrobić z palcem w dupie, za przeproszeniem.
Nie zrobiłam.
Najpierw szybko schudłam, do 57,4. Potem zastoje, załamania, zawalanie diety, to trochę utyłam, to znowu cośtam spadło.
Więc, ostatecznie, jest mnie teraz 58,9 kg.
Do 55 muszę schudnąć prawie 4 kilogramy. Mam na to 70 dni.
Nie mam zamiaru opuścić ani jednego. Może mi się to udać pod warunkiem, że naprawdę zepnę tyłek. A uda się.
Zobaczycie!


15 kwietnia 2013 , Komentarze (2)



Wciąż sobie coś obiecuję, wciąż!
Ze od jutra, że od dzisiaj, że się zmienię!
Ale nie potrafię!!!
Naprawdę się staram.
Nie potrafię dotrzymać danego sobie samej słowa.
Jak to zrobić, żeby się zmotywować...?



Dzisiaj znowu powiem, że od dzisiaj, ale co będzie jutro?


...
niech mi ktoś pomoże.

2 kwietnia 2013 , Komentarze (4)

Ja prdl! Miało być tak pięknie, ale oczywiście - waga się nie rusza. Ja gruba, ja głupia! O matko. Zawaliłam ten miesiąc, jak cholera no! Nie powinnam była do tego dopuścić nigdy!
Czy da się cofnąć czas i przeżyć ten miesiąc raz jeszcze???

23 marca 2013 , Komentarze (2)

Moją zdecydowaną pasją i upodobaniem są filmy - uwielbiam je oglądać, oceniać, rozmyślać nad nimi. A w domu mam ich na kilogramy
Wczoraj obejrzałam Efekt Motyla.
Hehe, Ashton Kutcher vel. Amerykańskie Ciacho w takim filmie . Ale o tym kiedy indziej.



Podobno trzepot skrzydeł motyla w Brazylii może spowodować tornado w Teksasie.
Zmieniając jedno, pozornie nic nieznanczące wydarzenie w swojej przeszłości, możemy wpłynąć na całą swoją przyszłość. Gdybyś teraz mogła cofnąć się o 10, 20 lat - co byś zmieniła?
Zaczęłabyś wtedy jeść zdrowo.
Zapisałabyś się wtedy na siłownię, fitness.
Zaczęłabyś wtedy biegać.
Ćwiczyłabyś balet od przedszkola.
Teraz miałabyś nienaganną figurę.



Teraz pomyśl o teraźniejszości. O sobie. O tym, jaka jesteś. O wszystkim, co Cię ukształtowało. O wszystkich wspomnieniach, o wszystkim co osiągnęłaś w swoim życiu. Oddałabyś siebie za bycie szczupłą, chudą, wysportowaną?
Pomyśl o tym, ile przeszłaś, jak wiele się o sobie nauczyłaś. O swoich motywacjach, o wszystkim tym, co sprawia, że walczysz. O wszystkich tych przyjaciołach, których "poznałaś w biedzie".Czy miałabyś to wszystko, gdybyś nigdy nie musiała się odchudzać? Co więcej, czy byłabyś zadowolona ze swojego ciała, nawet gdyby było idealne? Czy dobrze byś się w nim czuła? Czy znałabyś swoje słabości, umiała z nimi walczyć? Nie!
To już nie byłabyś Ty!

Teraz wstań i teraz walcz! Nie wczoraj, nie jutro! Każda decyzja wpływa na to, co wydarzy się później.



Dziś nażresz się na noc - jutro będziesz o 1kg cięższa.
Dziś zjesz pół tabliczki czekolady - jutro będziesz miała problemy z wypróżnieniem.
Rano zjesz za małe śniadanie - cały dzień będziesz głodna.
Dziś nie poćwiczysz - jutro też nie poćwiczysz!

Wstań i walcz, bo
czego nie zrobisz dzisiaj,
nie zrobisz w ogóle!


Marzy Ci się piękne ciało, ale na nie nie zasłużysz, jeśli nie będziesz o nie walczyć!
Nie ma sensu rozpatrywanie, co by było gdyby...
Za miesiąc będziesz narzekać, że w tym miesiącu nic nie zrobiłaś!
Za rok znów staniesz przed lustrem i zapłaczesz, bo
nic się nie zmieniło!





Dlatego nigdy się nie poddawaj!
Bo jutro będziesz znów żałować.


6 marca 2013 , Komentarze (1)

Wy też tak macie?

Wracam do domu - śpię na siedzącą... najchętniej położyłabym się spać.
Poćwiczyłabym, ale zasnę, jak będę to robić...
Nie jestem w stanie ćwiczyć, będąc niewyspaną.
Chcę ćwiczyć!
Więc od dziś... 8 godzin snu dziennie, obowiązkowo!

Pozdrawiam :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.