Pamiętnik odchudzania użytkownika:
am1980

kobieta, 44 lat, Wolbrom

167 cm, 87.40 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

26 listopada 2015 , Komentarze (36)

Dziewczyny, czy któraś z Was stosowała, a może stosuję tą dietę LOW CARB... dieta nisko węglowodanowa, w dużej ilości biało i tłuszcze, warzywa, raczej mało owoców... jakie efekty i czy da się wytrzymać. Ja raczej sceptycznie jestem nastawiona do wszelkiego rodzaju diet, ale podobno nie chodzi się głodnym i daje dobre efekty, bo mnie niestety gubią węglowodany, uwielbiam w każdej postaci,a zauważyłam, że jem mało białka. Jeśli ktoś coś ma do powiedzenia na temat tej diety będę wdzięczna za wszelkiego rodzaju sugestie i spostrzeżenia!

Znalezione obrazy dla zapytania dieta low carb opis

24 listopada 2015 , Komentarze (17)

Wczoraj pobiłam swój rekord życiowy w bieganiu, w ciągu 1,32 godz. przebiegłam 15,8 km, czyli mój czas na km wyniósł wczoraj 5,49 min/km... może nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, ale było już ciemno i chwilę po tym jak wyszłam z domu zaczął padać śnieg, na początku prószył delikatnie, ale w miarę upływu czasu sypało coraz bardziej, a pod koniec to już zupełnie nic nie widziałam...bo oczywiście wiatr w oczy, przydałyby się gogle... i wiecie było cudnie...i tak o to zaliczyłam swój pierwszy zimowy bieg....

Pierwszy raz biegłam też w moich całkiem nowych profesjonalnych butach do biegania firmy Salomon....

...prezent od męża...i co prawda są raczej odpowiednie do suchej pory, czyli dopiero bliżej wiosny...no ale musiałam wypróbować, z resztą sam mnie namawiał do tego, bo ja oczywiście, że może ich szkoda, i takie tam... a on że muszę wypróbować i koniec... biegło mi się cudnie, czuć różnicę... może dlatego miałam takie dobre wyniki... Ale i tak będą musiały czekać już teraz do wiosny, choć mam szczerą nadzieję, że ten śnieg szybko zniknie i będę mogła jeszcze rozkoszować się bieganiem w tym roku... realizuję dwa wyzwanie... w jednym muszę do końca listopada wybiegać 130 km (brakuje mi ok 42 km) a w drugim 200 km do końca listopada i tu brakuje mi 65 km... teoretycznie realne do zrealizowania, no ale zobaczymy czy aura podziela moje odczucia... 3majcie się ciepło!!!

18 listopada 2015 , Komentarze (22)

No  niestety, jesień (choć uwielbiam) nie sprzyja regularnemu uprawianiu mojej pasji jaką jest bieganie... zaczęłam 3 miesiące temu i trwam nadal, do tego stopnia, że najzwyczajniej w świecie ćwiczenia w domu już mnie nie kręcą, nawet mój ukochany orbitrek poszedł w odstawkę, oczywiście jak na razie, bo zapewne nadejdzie niedługo czas, że trzeba będzie się z nim przeprosić... I wiecie co, nie przeszkadza mi deszcz, bo bieganie w deszczu to dla mnie już norma, nie przeszkadza mi zimno i nie przeszkadza mi już ciemno, choć staram się zaczynać treningi w miarę wcześnie, bo już po 15-ej... ale biegam ok 1,30 h - 1,40 h, wiec i tak wracam już po ciemku, jedyne co m i przeszkadza to wiatr, wtedy naprawdę jest mało przyjemnie i choć czasami odpuszczam z tego powodu, to zawsze mam w pamięci słowa: Nie ma złej pogody na bieganie, są tylko słabe charaktery! a ja przecież nie mam słabego charakteru, jestem twarda baba. Wczoraj jak wybierałam się na biegi mój mąż do mnie...nie chodź, w taką pogodę, poleż sobie ze mną i nie powiem, że nie miałabym ochoty, zwłaszcza, że wyjątkowo bolesny miałam okres i normalnie nigdy do tej pory nie było to dla mnie przeszkodą do ćwiczeń, ale w poniedziałek prawie mdlałam z bólu i przyznaję się szczerze odpuściłam trening i bieganie i w ogóle wszystko, ale naprawdę nie dawałam rady. Wczoraj było już lepiej, ale i tak bardzo nadal bolał mnie brzuch, ale stwierdziłam, że już dość tego lenistwa i tak oto przebiegłam 15,8 km i mimo, że w pewnym momencie dostałam takich boleści, że miałam ochotę dzwonić po męża... jednak byłam już stosunkowo blisko domu i jakoś dotarłam do niego, ale nie żałuję mimo wszystko, że biegałam, czuję się dużo lepiej jak jestem w ruchu... i fizycznie i psychicznie... dzisiaj jak tylko pogoda nie przeszkodzi ubieram buty i biegnę... zastanawiam się też nad wykupieniem karnetu na siłownię, jak pogoda już całkowicie uniemożliw mi bieganie, ale głównie w celu korzystania z bieżni, bo inny sprzęt mnie nie kręci...to już nie to samo, ale jednak zawsze coś...

28 października 2015 , Komentarze (17)

Jestem i żyję!!! Nigdzie nie uciekłam, zaglądam tu każdego dnia, czytam i komentuję, ale czasu na napisanie czegoś sensownego brak, więc korzystam z chwili wolnego w pracy. Bieganie kontynuuję, bo pogoda jak najbardziej sprzyja, więc korzystam póki się da i tak jak w tytule marzy mi się maraton, już zapisałam się na półmaraton 20-go marca 2016 w Krakowie i uważam, że jest dla mnie jak najbardziej realny,bo normalnie biegam jednorazowo ponad 15 km, tak dla samej siebie mam ochotę pobiec, udowodnić sobie, że dam radę, natomiast maraton 42,195 km...na masakra jakaś, ale tak się nakręciłam... 15-go maja 2016, też w Krakowie... do końca roku muszę się zdecydować, bo opłata jest niższa,gorzej że zima nie sprzyja bieganiu, tak przynajmniej misie wydaje,bo zimno,bo mokro, bo ciemno.Z resztą nigdy zimą nie biegałam więc nie wiem,ale moja trasa biegnie przez pola,więc chyba trochę słabo,no chyba, że będzie mróz i nie będzie błota, bo w deszczu już biegałam i miałam tyle błota na butach, że nóg nie mogłam oderwać od ziemi...

18 września 2015 , Komentarze (22)

Bieganie oczywiście kontynuuje, na szczęście pogoda sprzyja mojej nowe pasji, co bardzo mnie cieszy... widzę też, że coraz więcej osób biega, to chyba dobrze. Zauważam też, że moje ciało dzięki bieganiu się zmienia, brzuszek zrobił się płaski, biodra węższe, a uda smuklejsze, dla mnie jest to widoczne i odczuwalne bardzo. Żałuję jedynie, że tak późno odkryłam jak fajne może być bieganie. No i co ciekawe za kilka dni powinnam mieć @ i normalnie piersi w tym czasie bolą mnie tak strasznie, że nie dało się ich tknąć, nie wspomnę już o tym, że zwiększały swoją objętość w tym czasie chyba dwukrotnie, a ja niestety jak już wspominałam nie jestem miłośniczką dużych piersi. No i cud, nie bolą w ogóle, ale to w ogóle. Kolejna sprawa to to, że waga normalnie poszłaby w górę w tym czasie i uwaga tutaj też nic takiego się nie stało, powiem więcej odnotowałam niewielki spadek, waga znormalizuje się po @, wiadomo... Acha no i coś takiego jak zespół PMS nie dał o sobie tym razem znać... nic a nic. Więc póki co same plusy z biegania, no może poza jednym... ucierpiały troszkę moje stopy, a konkretnie palce, zeszły mi 3 paznokcie, a czwarty ma taki zamiar... no trudno jakieś ofiary muszą być... Martwi mnie to jedynie dlatego, że jutro lecę na Kretę, a tam lato w pełni i normalnie pomalowałabym sobie paznokcie na jakiś piękny żarówiasty kolor,a tak to trochę słabo. Wiem powiecie, że dobre obuwie do biegania to podstawa i oczywiście będziecie mieli rację, ale szczerze przyznaję, że o tyle o ile zainwestowałam a raczej mój mąż w strój do biegania, to jakichś super butów nie kupowałam, bo tak naprawdę nie wiedziałam jak ta moja przygoda z bieganiem długo potrwa, a teraz stwierdziłam, że wykończę te butki, które mam a na wiosnę zainwestuje, a raczej mój mąż (mam taką nadzieję) w profesjonalne buty biegowe. Będę biegać tak długa jak będzie się dało, w sensie dopóki pogoda będzie sprzyjająca,a jak pogoda przestanie sprzyjać mojej pasji, to zostanie mi ćwiczyć w domu. Jutro lecę na Kretę i też się zastanawiam czy brać sprzęt do biegania, czy dać sobie odpocząć i stwierdziłam, że uzależnię to od wagi walizki, jak mi miejsca zostanie to owszem spakuję strój do biegania, a jak nie to płakać nie będę, bo troszkę moje stópki odpoczną i się zregenerują. W tej chwili marzy mi się plażowanie i dużo słońca, opalanie się i nie robienie nic... urlop to urlop.

3majcie się ciepło, będę i tak do Was zaglądać, nawet plażując na Krecie!!!

14 września 2015 , Komentarze (28)

Wiem, jestem dziwna, ale kocham jesień... te kolory, barwy, nieśmiałe promienie słońca...dla mnie to najcudniejsza pora roku... żadna wiosna. lato, zima... tylko jesień... ze zdwojoną siłą chce mi się żyć i cieszy mnie wszystko... marzy mi się jesień w Bieszczadach... w tym roku już nie pojadę, bo byłam w sierpniu, ale w przyszłym roku... bardzo bym chciała;)

10 września 2015 , Komentarze (10)

Znalezione obrazy dla zapytania knedle ze śliwkami

No nie mogłam się oprzeć, zwłaszcza, że dzisiaj zamarzyłam o knedlach ze śliwkami a ona dzwoni i mówi, żebym po pracy przyszła na knedle... no mamusi się nie odmawia i choć w planach obiadowych było dietetyczne danie, to nie byłam sobie w stanie ich odmówić i zjadłam kopiaty talerz. Mam też świadomość, że tym samym przekroczyłam limit dzienny kalorii, ale wybiegam dzisiaj wszystko i na dzisiaj już koniec z jedzeniem... jakimkolwiek... I wiecie co... wcale a wcale nie żałuję, że zjadłam ich aż tyle, pewnie to mój jedyny raz w tym roku... z knedlami oczywiście!!!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.