Najabrdziej skrywana część mojego ciała :/
Ok odważę się i pokaże tę najgorszą część mojego ciała z którą walczę od lat. Od kiedy urodziłam pochowałam kostiumy kąpielowe. Nad morzem siedziałam w szortach ale i tak czułam się skrępowana. Nawet przed mężęm staram się schować pupę :/
Od kiedy pamiętam miałam duży tyłek ale nigdy nie był on tak pomarszczony jak u starej baby :(
Dziewczyny co z tym zrobić??? Trochę ćwiczę, używam pasa wibrującego aby rozbić ten tłuszcz, stosuje kremy na rozstępy i cellulit ale tak średnio wierzę w ich działanie :(
Szczęśliwa :)
Nawet nie wiecie jaka wczoraj byłam szczęśliwa kiedy zobaczyłam na wyświetlaczu wagi równo 77kg :D W końcu zobaczyłam jakieś efekty tych moich małych postanowień. Już wiem że nie robię tego na marne :D
Doszłam do wniosku, że nie będę kradła rodzicom wagi bo jak będę ją mieć w domu, to będę się ważyć codziennie i będę się tylko denerwować. A tak to zwarze się raz na jakiś czas i mam nadzieje, że za każdym razem będzie o te 2 kg mniej :)
Nie zależy mi na szybkim spadku wagi (i tak mam już masę rozstępów). Chce chudnąć powoli i może wtedy efekt pozostanie na stałe. Przy każdej diecie pierwsze 10kg szybko spadało, potem długo nic :/ więc zazwyczaj odpuszczałam i po jakimś czasie kg wracały a czasem nawet było ich więcej niż zrzuciłam.
Mam nadzieje, że teraz będzie inaczej :)
wagaspada :)
No i wkoncu waga drgnela :) Jest 77 kg :D
Z 42 na 40 :D
Byłam dziś na małych zakupach, w końcu zarabiam i za Waszymi radami uznałam, że trzeba sobie robić małe przyjemności :)
Wzięłam do przymierzalni 2 pary spodni rozmiar 42 i co....? Okazały się za duże. Wzięłam więc te same modele rozmiar 40 i były akurat :D Może niedługo wrócę do mojego rozmiaru 38 bo o 36 na razie nawet nie marze :P
Postępy ehhhh.....
No nie wiem czy to są postępy :( Nie mam wagi aby to sprawdzić (może to i dobrze). Pozostaje tylko się zmierzyć. Wszędzie albo bez zmian albo ciut mniej a na brzuchu plus 3cm :( Nie wiem czy ja się zmierzyłam ostatnio w innym miejscu czy co.....
Kurcze półtora tygodnia i plus 3 cm!!! Ehhhh chyba trzeba będzie zmienić taktykę. W sobotę się zwarze u rodziców i chyba im ukradnę wagę, albo może nie bo zwariuje jak będę tam codziennie wskakiwać.
P.S.
Słodyczy nadal nie jem, kawa nadal ograniczona, co rano spacer z synkiem do żłobka (20 minut pieszo nie jeździmy już autobusem), potem po dziecko drugie 20 minut (ale niecodziennie), do pracy pieszo 20minut, z pracy już nie mam siły na nogach. Jestem leniem ćwiczyć mi się nie chce :( jedynie leże z pasem wibrujący ma brzuchu od 10 do 30 minut dziennie (chce się pozbyć w końcu zwisa po ciąży :P )
Kasa i kasa
Czemu w tym okropnym świecie wszystko kręci się wokół pieniędzy :/ Człowiek by coś chciał a tu nie ma kasy :/ Na siłownie i inne zajęcia chciałby chodzić a tu nie ma kasy, na super dietę też człowieka nie stać :( Ehhh co za życie.
Coś by trzeba było dorobić bo synek pochłania większość naszych oszczędności bo a to jest chory, a to z czegoś wyrósł :( Sam żłobek prywatny zabięra ponad połowe mojej pensji ( na szczęście tylko do września bo dostał się do państwowego).
A u Was dziewczyny jak to jest? Stać Was na drobne przyjemości? Macie jakieś skuteczne pomysły na dorobienie do wypłaty, mi zawsze brakuje ok 200zł aby zamknąć miesięczny domowy budżet :(
I jak tu schudnąć jak ciągle jakieś stresy :(
P.S.
Nadal opieram się słodyczą :) Nawet mi już ich nie brakuje tylko brak mi kawy. Chyba się zaraz na jedną skusze a co :P Trzeba mieć chodź taką przyjemność skoro na inną ie stać :P
Nowy tydzień-nowa motywacja :)
Jak dużo daje człowiekowi wiadomość, że już koniec pracy na nocne zmiany (przynajmniej w tym tygodniu) :)
Teraz pracuje na moją ulubioną zmianę czyli na popołudnia. Rano odstawiam Małego do żłobka i mam czas aby w spokoju zająć się sobą i domem. No a lista obowiązków domowych wydłużyła się ostatnio do maksimum. Ehhhh ale tak to jest, jak człowiek tyra w nocy to potem w dzień nic mu się nie chce.
Dziś prawie nic nie zrobiłam w domu bo dziś biorę się za siebie. Robię sobie dziś dzień głodówki aby oczyścić się ze wszelkich świństw, którymi faszerowałam się przez ostatnie lata, potem jadę na siłownię zakupić sobie karnet. Na początku chce chodzić raz w tygodniu, gdyż jestem ograniczona czasowo i finansowo a potem zobaczymy. Trzymjacie kciuki :D
P.S.
Słodyczy nadal nie jem, kawy prawie nie pijam, uważam na to co jem. Oby tak dalej :)
Praca, praca, praca
Po ciężkim tygodniu nocek było co.......kolejny tydzień nocek :/ Ehhhhh....jak ja nie lubię pracować w nocy :( Już 3 tygodnie się męczę :/
Jestem zmęczona, załamana, nie mam czasu na nic. Niestety taki nastrój wpływa na moją dietę i niestety kilkakrotnie złamałam swoje postanowienia :/ Na szczęście nadal nie jadłam słodyczy i zmniejszyłam ilość wypijanej kawy, ale ostatnio zjadłam z mężem pizze :/ Co ten brak czasu robi z człowiekiem.
Straszny dzień :/
Ehhh.... ostatnio mam same takie i w takie dni mam ochotę sięgnąć po wielką tabliczkę czekolady :( Jakoś na razie udaje mi się powstrzymywać :)
Mam tyle na głowie, że powoli zaczyna mnie to przytłaczać :( Nie daję rady z tym wszystkim i niestety nikt nie może mi w tym pomóc. Szkoda gadać. Czasem mam wrażenie, że niedługo zeświruje :P
Muszę zacisnąć zęby i wytrzymać, jeszcze tylko kilka dni.
Moje sadełko :P
To jest jedna z części mojego ciała, której nie pokazuje nawet mężowi :/
Mam nadzieje, że za parę tygodni będę mogła pochwalić się mniejszym brzuszkiem :)