Zabiegana :/
Ostatnie dni były okropne :( Nie miałam czasu na nic :/ Ani na ćwiczenia ani na ulubiony spacer z moim synkiem :(
Dziś spałam ponad 12 h ale musiałam odespać cały tydzień nocek :( Wstałam i nie wiedziałam co się dzieje (chyba przesadziłam ze snem). W domu panuje nie ład, zakupy nie zrobione a niestety dziś jest święto i nie wiem co będziemy jeść :/ Ehhh porażka na całej linii.
Jakby tego było mało wczoraj złamałam wszystkie swojej postanowienia, mianowicie mąż kupił mi wodę gazowaną i niestety z braku innej musiałam wypić taką, syn jadł batonik i gdy już nie mógł oddał mi go a ja z przyzwyczajenia, tak odruchowo dokończyłam tą czekoladową bombę kaloryczną :(
Na szczęście jutro też jest dzień i mam nadzieje, że będę w lepszym nastroju i że nie ulegnę już więcej pokusą i będę się bardziej pilnować.
Długa droga przede mną
Przeżyłam kolejny dzień bez słodyczy, ale co z tego że unikam słodkości jeśli wypijam niemalże wiaderko słodkiej kawy :/ Dobrze że dziś ostatnia nocka i następny tydzień pracuje na popołudnie, bo wtedy nie pijam wogóle kawy :)
Powolutku, stopniowo zmienie swoje nawyki żywieniowe i mam nadzieje, że uda mi się już przy nich pozostać. To niestety żmudna droga i kilogramy będą bardzo wolno spadać ale w moim wypadku przy typowej diecie waga szybko spada ale potem wraca i to czasem podwójnie :( Oby tylko przy powolnym spadku wagi nie straciła motywacji :/
Przed wczoraj udało mi się poćwiczyć (nawet czułam tego efekty w postaci delikatnych zakwasów). Wczoraj proza życia uniemożliwiła mi gimnastykę, pranie, sprzątanie itp zajeły mi niemal cały wolny czas. Udało mi się jedynie wyjść z synkiem do parku na godzinę i wieczorem w szybkim tempie, niemalże pobiegłam do pracy :) Myślałam o powrocie do domu również na pieszo jednak po 8 godzinach łażenia w te i we wte nie mam siły.
Podsumowując: nie jest źle. Jakieś zmiany nastąpiły (rezygnacja z czekolady i dwa razy więcej spacerów) potem może uda mi się dołączyć kolejne elementy :D
Pierwszy sukces :)
Uffff udało się :D Cały wczorajszy dzień nie jadłam słodyczy, dodatkowo trochę poćwiczyłam. Na początek dobre i to :) Z czasem miejmy nadzieje, że będę wstanie na większy wysiłek fizyczny. AAAAAA zapomniałabym do pracy poszłam na pieszo a to ponad 10minut jazdy tramwajem :)
Niestety nie mogę ograniczyć picia kawy (i to dość słodkiej- 2łyżeczki) ale w tym tygodniu pracuje w nocy więc bez wspomagacza nie da rady :(
Ruch to zdrowie :)
Nie jestem miłośnikiem sportu :( jestem wręcz leniem kanapowcem :P
Jednak czas to zmienić :)
Na pewno nie będę się katować godzinymi ćwiczeniami. To swojego planu dnia dodam na pewno brzuszki aby pozbyć się wiszącego sadła po ciąży, wydłuże spacer z synkiem i spacer z psem, mam wielką gimnastyczną piłkę i zamiast leżeć z lapotem w łóżku będę siedzieć na piłce, poszukam też jakiś fajnych ćwiczeń z nią. Aby pozbyć się wiszącej skóry wyciągnęłam już z szafy elektryczny pas wibrujący (mam nadzieje, że działa bo kupiłam go 3 lata temu i prawie nie używałam).
Trzymajcie kciuki za to abym była konsekwentna :D
No to zaczynam :)
Po dość długich przemyśleniach wywnisokowałam, że czas najwyższy zabrać się do roboty i zacząć o siebie dbać. Najważniejsze jest oczywiście gubienie kilogramów, bo sam strój i nowa fryzura nie załatwią sprawy. Doszłam do wniosku, że moja nadwaga a co za tym idzie złe samopoczucie odbija się na całej rodzinie. Trzeba z tym skończyć.
Siedziałam i myślałam i myślałam i doszłam do wniosku, że typowa dieta to nie dla mnie. Ulegam pokusą i szybko się zniechęcam, nie chce mi się przygotowywać tych wszystkich ,,cudów", nie mam czasu ani kasy :/ Po za tym po kilku miesiącach męczarni i tak prędzej czy później kg do mnie wracają :(
Pomyślałam, że potrzebuje czegoś więcej, jakiejś diametralnej zmiany w swoim, w naszym życiu. Muszę całkiem zmienić swoje nawyki żywieniowe i przyzwyczajenia. Konie c z podjadaniem, z zajadaniem smutków czekoladą, zero słodyczy i fast food-ów,mniej kawy i herbaty a co za tym idzie cukru, zero napoi kolorowych. Dodatkowo muszę się zacząć ruszać, synka i psa ucieszą dłuższe spacery :)
Mam nadzieje, że to nie będą tylko puste słowa. Całe szczęście, że znalazłam ten portal i kiedy najdzie mnie ochota na kulinarne grzeszki wejdę tutaj i mam nadzieje, że ochota minie :)
Pamiętnik będzie dla mnie rachunkiem sumienia, będę tu opisywać postępy, swoje sukcesy porażki :)
Witam :)
Mam na imię Agnieszka. Jestem zapracowaną, zabieganą mamą rocznego szkraba. Po za pracą i prozą życia (sprzątanie,gotowanie itp) niestety nie robię nic. Jestem leniem :( moja jedyna aktywność fizyczna to zabawa z synkiem. Oprócz tego, że nie uprawiam sportu jestem potwornym łakomczuchem. Niestety te wszystkie czynniki nie wpływają zbyt dobrze na mój wygląd a co za tym idzie na samopoczucie :(
Nie dość że jestem leniem i słodyczo żercą to posiadam dodatkowo wszystkie cechy utrudniające schudnięcie, szybko się poddaje, ulegam pokusą, przy najmniejszej porażce odpuszczam.
Mój wygląd wpływa niestety na moje małżeństwo :( Nie czuje się atrakcyjna, wstydzę się swojego ciała a na nieszczęście mój mąż to potęguje. Lubi sobie głupio pożartować na mój temat :( to mnie jeszcze bardziej dołuje a niestety smutki zajadam czekoladą.
Codziennie rano wstaje i mówię ,,OK DZIŚ SIĘ ZA SIEBIE BIORĘ" ale zaraz potem odpuszczam :(