Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 32842
Komentarzy: 579
Założony: 4 maja 2012
Ostatni wpis: 5 maja 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
vitalijka90

kobieta, 33 lat, Jamajka

170 cm, 95.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

23 lipca 2012 , Komentarze (3)

Dziewczęta odkryłam na nowo swoją naturę kucharki! Zainspirowana przepisami z neta zrobiłam dziś CIASTKA OWSIANE :D są przepyszne i chrupiące! Lepsze niż te sklepowe! Upiekłam naturalne, czekoladowe, kokosowe i cynamonowe. Wszystkim w domu smakują i proszą o jeszcze :) Patrzcie, pochwalę się aż:

i powiem Wam, ze jestem dumna z siebie bo zjadłam tylko 4. kiedyś zapewne wsunęłabym wszystkie naraz...

Dzisiejsze menu:
 1) serek wiejski + nektarynka + 8 wiśni + łyżka kakao + paseczek gorzkiej czekolady = shake ;) ? bardzo zapychający, najadłam się że hoho ;p
2) 2 kanapki razowego + ser żółty + sałata + rzodkiewka
3) 2 kanapki razowego + sałata + serek almette
4) jogurt wiśniowy 0% + 8 biszkoptów
5) ryba gotowana (TAK! GOTOWANA! w końcu się do niej przekonałam, ba! Nawet ją polubiłam :) Tilapia oczywiście) + 1 ziemniak większy + 1/2 ogórka z jog. nat. (mizeria) + grejpfrut
6) tost z serem żółtym, szynką, cebulką i keczupem
7) 4 ciastka owsiane: z każdego rodzaju po jednym ? no musiałam spróbować czy wyszły ;p

Jedzenia dużo, ale też długi dzień. Jestem od 4 na nogach. W dodatku praca fizyczna więc kalorii mogłam sobie dodać więcej. Ogólnie, jak jestem w pracy, to jem więcej. Ciężko pracuję to i siły potrzebuję! :)

Woda: 1,5 l + 1,5 (na siłce, ale tego się nie liczy w sumie i tak do dziennego bilansu), herbata zielona

Sport:  1h TBC, 1h Step

Motywacja: na wysokim poziomie. Dziś wygrałam z moją pokusą. Mówię sobie: taki dziś wysiłek, idź sobie kup jakiegoś batona po treningu. A tu nagle drugi (mądry) głos: czy Ty naprawdę tego potrzebujesz?? Będziesz żałować. Już tak dobrze Ci idzie. Pamiętasz?? Lokomotywa ruszyła. Bądź silna!

Serio, no albo coś mnie opętało, albo mam wewnętrzne głosy :P

Waga poranna nadal poniżej osiem-dwa ;D ale zobaczymy jutro, jak po tych ciastkach ;p 

Pozdrawiam! Buizole! :*

22 lipca 2012 , Komentarze (5)

motywacja mega! 

na początku powiem Wam mój sekrecik, ale ćśśś.. nikt się nie może dowiedzieć ;p dziś ran przy ważeniu, oczywiście po toalecie, tak jak radziłyście, oczom własnym nie mogłam uwierzyć. i co? 81,6!!!! ale ćśśś żeby nie zapeszyć ;p sprawdzę ten wynik jeszcze w dwa poranki i zmienię pasek. miejmy nadzieję, że już teraz poleci, w końcu ruszyła ta lokomotywa!!! 
napalona podekscytowana i zmotywowana poszłam na siłownię 
1h Fat Burning - i tu MUSZĘ skomentować bo nie wytrzymiem ;p w marcu dołączył do nas na fitness chłopak jakieś 23-25 lat (taki w moim guście ^^ ) no wiecie jak chłopak pojawia się na sali fitness, to od razu SENSACJA, wszystkie się śmieją pod nosem, plotkują ;p i powiem Wam, że chłopak schudł z 20 kilo! od razu inny człowiek. a dziś? wchodzę na salę i PACZĘ, a tu on prowadzi zajęcia fitness! jako zastępstwo, bo ktoś pojechał na urlop. SZOK!  a jaki on sympatyczny... haha aż się chce ćwiczyć :D
10 min orbitrek
10 min bieżnia (biegłam ;)
10 min rowerek stacj.
+ zakładanie rajstop na ciało po prysznicu... a się namęczyłam xD

dzisiejsze menu: 
1) jajecznica z 2 jaj + 1/2 pomidora + kromka razowca
2) paseczek gorzkiej czekolady (po siłowni)
3) serek wiejski + 1/2 ogórka + 2 chlebki chrupkie
4) 1/2 tortilli z wołowiną + 1 szklanka coli (trochę popłynęłam z obiadem, ale zawsze pod koniec tygodnia jem tłustszy obiad)
5) jogurt owocowy 0% + błonnik
6) sałatka rybna 

dziś trochę o siłowni, moje przemyślenia: 
kiedyś moja koleżanka, która jak dowiedziała się, że chodzę na siłkę też się zapisała, zapytała mnie: 
Koleżanka S.: "jak ty to robisz, że tak ci idzie na tej siłowni, bo efekty widać. widać, że ćwiczysz" no to ja jej mówię: 
- "ja, kiedy idę na siłownię, to idę tam po to, by się spocić, zmęczyć i spalić tłuszcz. zmywam makijaż. zdejmuję biżuterię. ubieram się na sportowo. związuję włosy do góry, grzywkę przypinam, mimo że mam odstające uszy i wyglądam okropnie. biorę 1,5 litra wody. i daję z siebie wszystko, nie zwracając uwagi czy ktoś się na mnie patrzy czy nie." 
i ona chyba zrozumiała o co mi chodziło, choć nie wdrożyła z tego nic, co powiedziałam.
OTÓŻ mi chodzi o to, że na siłownię przychodzą niektóre laski (takie właśnie jak ta moja koleżanka) chyba tylko po to, by się pokazać, jak pięknie są umalowane, jak mają długie włosy - ładnie ułożone, jaką mają fajną biżuterię, nie wspomnę już o mini buteleczkach z wodą, oby się nie zadźwigać i koronkowych legginsach. 
jak taka ma się spocić i spalić tłuszcz, skoro wszystko poprawia i kontroluje ;p chyba, że całą swoją energię poświęca na to i spala nie tłuszcz, a mózg xD hahaha pozdro pozdro wszystkie fitnessowe pięknisie! :)

a teraz to, co tygryski lubią najbardziej 
byłam wczoraj na zakupach i w moim posiadaniu znalazła się spódniczka w rozmiarze M hahahaha to dopiero UBAW! były jeszcze eSki ale nie śmiałam nawet próbować wcisnąć w nią moje wielkie cztery litery. bardzo mi się spodobała, a była tylko w rozm. S i M. mówię a to pech! co za sklep, już go nie lubię i tu nie przyjdę. ale rozciągnęłam jej gumkę, i myślę a może i w nią wlezę??? i wlazłam! co prawda trochę wpina się w boczki, ale luźniejsza bluzka i już nic nie widać :D oto zdjęcie: 
ALE swoją drogą dziewczynki nie mam rozmiaru M, ooo jeszcze bardzo daleko mi do tego. zapewne to jakaś chińska pomyłka była ;p xD

pozdrawiam! :)

20 lipca 2012 , Komentarze (3)

o kurczaki! ciągle chce mi się jeść, co za @!
ogólnie to może i bym pojadła jakiś pierdół czipsów i czekolad, albo tostów albo kebabów ALE z racji, że JA TAKICH RZECZY NIE JEM(!!!) zapycham moją paszczę owocami. wiem, że w nadmiarze raczej się nie powinno ich jeść, no ale niestety jakoś muszę sobie poradzić przez ten tydzień :)  

tak więc dziś to wyglądało następująco:
1) 2 kanapki razowego + sałata + wędlina + pomidor
2) ser biały z jogurtem + mały (serio!) kawałek drożdżówki - aż się sama sobie dziwię, że się opanowałam i nie kupiłam 10 sztuk
3) płatki wielozbożowe 80 g fit grain z mlekiem
4) jogurt naturalny + 2 łyżeczki cukru + jagody + błonnik + grejpfrut (KOCHAM JE)
5) sałatka z pomidorów z cebulą i jogurtem naturalnym
6) talerz pomidorówki z jogurtem nat. + trochę ryżu
obiadu dziś nie zrobiłam bo jakoś mi się nie chciało. dupowata pogoda i jakoś tak sennie ;p
woda: 1,5 l
sport: zrobię w domku jakieś brzuszki i hmmm może fitness? 
teraz lecę na drzemkę :) 

pozdrawiam i życzę sukcesów! :D

19 lipca 2012 , Komentarze (3)

jest @! ha! a już się bałam, że coś złego się ze mną dzieje. co prawda opóźniony i to (heloool?!) o 4 dni, ale JEST. jeden kłopot z głowy :)
tak z prywatnych spraw to szukam nowej pracy. wykładanie towaru w carrefourze nie jest szczytem marzeń i aspiracji zawodowych. jutro zanoszę wypowiedzenie. i jutro też idę na rozmowę kwalifikacyjną do pracy, na której mi meeeeega zależy. trzymajcie za mnie kciuki :)

jeśli chodzi o wagę ZASTÓJ. nawet można powiedzieć, że kilogram więcej, ale jest @ więc nie jest to zbyt wiarygodny wynik. teraz waga idzie w kąt, zważę się po. 

zaraz lecę na fitness, dziś w zestawie: step, abt, pump i zumba. trochę dużo, ale mam straszną ochotę się PORUSZAĆ! przez cholerną chorobę nie mogłam chodzić na siłkę 1,5 tygodnia! :( aż tęsknię za ruchem. idę tam naładowana taką energią że hej!


MOTYWACJA: na poziomie dobrym z aspiracjami na bardzo dobrą :) 

CO NOWEGO: dużo myślałam, myślałam i myślałam i....myślałam. seriooo całą noc! zastanawiałam się nad tym, że przecież odchudzanie to nie wyścig. wiadomo cyferki cieszą oko kobiety, ale przecież to nie o to w tym wszystkim chodzi. postanawianie spadków diety co do kilograma na dany miesiąc ostatecznie nie jest prawidłowe. każdy organizm jest inny, każdy chudnie w swoim tempie. wiadomo motywujące jest to, gdy zakładam na początku miesiąca cel, do którego chcę dążyć. i ja wiem dlaczego tak robię - tak bardzo chciałabym schudnąć to październikowego wesela. pokazać się wszystkim jak bym pięknie wyglądała. i to w TEJ sukience koronkowej :( patrzę w lustro i widzę, że jest jeszcze dużo pracy, bardzo dużo. tu tłuszcz, tam tłuszcz. grube nogi, dupa i ramiona. i jakoś kompletnie nie mogę uwierzyć w to, że schudnę tak porządnie, raz na zawsze. a wiecie co myślę, dopuszczając osiągnięcie sukcesu? że w momencie, w którym schudnę i osiągnę swoją wymarzoną sylwetkę będzie pierdzielony koniec świata. i na co mi to było????? eh...

to tyle o moich duchowych problemach natury egzystencjalnej.
kurde no, ale nie poddam się! POWOLI POWOLI POWOLI. nikt mnie przecież nie goni.

17 lipca 2012 , Komentarze (4)

kurde nie wiem co ze mną się dzieje...
ostatnio taka byłam zmotywowana, że aż mało mi się dupa nie zapaliła z napędu.
teraz wielkie nic. siedzę już 3 godzinę na vitalii, fejsie i motywatorach i od nowa wzbudzam w sobie motywację - przyznam, że uśpiłam ją przez ostatni tydzień.
odżywiałam się tak źle (choroba mnie zdemotywowała, poległam wielokrotnie), że rzuciło mi się na samopoczucie, trawienie (totalne rewolucje żołądkowe...) nie wiem dlaczego miałam mdłości, kilka razy wymiotowałam. teraz spóźnia mi się okres (no niby 2. dzień ale nie powinien bo przecież biorę tabletki). schizy, że jestem w ciąży dziś uspokoiłam bo wczoraj myślałam, że nie wytrzymam. teraz zaczęłam się zastanawiać, że może organizm mi jakoś zaczął świrować od diety, zmiany trybu życia. albo może po tym przeziębieniu ostatnim. strasznie je przeżyłam. do dziś mam jeszcze katar. 
teraz modlę się o okres. jezu, mam nadzieję, że nic mi nie będzie. 
ogólnie nie jestem kimś, kto użala się nad sobą. wszyscy mają mnie za twardziela ;p ale jakoś tak smęcę ostatnio...
dobra koniec.

a teraz Ja normalna:
byłam za to wczoraj na basic stepie - ZAJEBIŚCIE! w końcu pojęłam te wszystkie ruchy i od razu mordka się uśmiechała :) teraz pójdę chyba sobie potańczyć albo chociaż się poruszać, może jakiś trening z ewą chodakowską albo innym zabójcą ;p 
jutro mam wolne w pracy. cały dzień poświęcam mojemu hobby, czyli - odchudzaniu. :D uwielbiam planować, pisać jadłospis, postanowienia. wkręcam się w to strasznie. wstanę rano, żeby dużo zrobić. dużo też kuipię - polecę na targ po warzywka

w lipcu nie osiągnę swojego celu (niestety). nie osiągnę żadnego z postawionych sobie celów. to trochę demotywujące, ale nie poddam się. czasami się zastanawiam, że gdyby nie ta umowa na rok z siłownią, zapewne już dawno bym zrezygnowała. to dobre, że mnie tak trzymają ;p 
jutro jest 18 lipca - do końca lipca zostaje, niech policzę, tak - 14 dni, czyli równe 2 tyg. Dam radę chociaż kilogramka zrzucić? takiego małego, tyci tyci. no plisssss. będziemy się starać. 

lecę poćwiczyć. zobaczymy co mi z tego wyjdzie.
buzioooki :*

12 lipca 2012 , Komentarze (1)

totalnie nie jestem na diecie - od tygodnia nic nie wygląda jak dieta, nie ma nawet fitnessu i ruchu.
wszystko przez te debilne przeziębienie + @ się zbliża.
raz nie ma ochoty jeść niczego, aż zbiera mi się na wymioty. innym razem wchłaniam wszystko co popadnie, i nie jest to za bardzo zdrowe... a już wczoraj i dziś to przeszłam samą siebie. 
nie wchodzę na wagę bo aż boję się pomyśleć co tam zobaczę.
czuję się +/-. czyli raz mam w dupie dietę i myślę sobie: to taki tydzień przerwy, coś innego żeby złapać powera na dalszy ciąg odchudzania. a innym razem mam okropne wyrzuty sumienia bo zapewne drugą połowę lipca będę musiała poświęcić na odpracowanie dodatkowych kilogramów, które "wpadły" przez ten tydzień... 
7 z przodu na pewno jeszcze nie zobaczę w tym miesiącu. proszę tylko o jedno żeby na koniec miesiąca był jakiś spadek, słyszysz wago? po prostu "jakiś". nie proszę o nic więcej, tylko żeby ujrzeć mniej nić 82...
teraz jadę z moim chłopakiem nad morze. tam pełno pokus. i nie wiem jaką taktykę przyjąć - kompletne nic nie jedzenie niedozwolonych, tylko woda i herbata + zdrowe przekąski czy może na odwrót - pozwolić sobie i cieszyć się tym weekendem. chyba, że może coś po środku - UMIAR? zobaczymy jak wyjdzie. napiszę jak wrócę.
wiem jedno - od poniedziałku spinam dupsko, bo nie jestem zadowolona z tego tygodnia. 
brakuje mi zdrowego jedzenia, sporej ilości wody, tego lekkiego bycia, codziennej lekkiej kupy i fitnessu z siłownią. 
a dość mam już gili, smarków, chusteczek, kaszlu, chrypki, zmęczenia i słodyczy. TAK mam już ich dość. rzygam czekoladą. mam nadzieję, że to uczucie zapamiętam na długi czas...

pozdrawiam!
życzę miłego weekendu.
powrócę w poniedziałek ze zdwojoną siłą. 

6 lipca 2012 , Skomentuj

no ja cież pierdzielne.
jestem chora. CHORA! 39 stopni nie dość, że w domu, to jeszcze w moim ciele! katar, kichanie, apsiki, wszędzie fruwające smarki i gile w chusteczkach + 5 kg bakterii w pokoju.
zamiast wygrzewać się gdzieś nad wodą, opalać się lub aktywnie spędzać czas (czyt. fitness, basen, jeziorko) to ja co? leżę i zdycham.........

a wszystko przez tą pieprzoną klimatyzację w sklepie. w środku chłodno, normalnie. a na zewnątrz upał, pustynia. ogromna różnica temperatur dla ciała i masz babo placek. plackiem to ja leżę i smarczę. zajebiście. fenks klima! -.-

na szczęście w pracy 5 dni wolnego (wtf? kiedy ja zarobię jakąś kasę? trzeba się rozejrzeć za inną pracą na wakacje....) w czwartek na jedynkę a na weekend jadę z chłopakiem + reszta innych debili nad morze. miejmy nadzieję, że pogoda dopisze!

pozdrawiam serduszka <3 (naczytałam się profilu ewy chodakowskiej xD )
ciao mamita !


1 lipca 2012 , Komentarze (4)

Dziś mija pół roku mojego odchudzania. Tak! to 6 miesięcy.

Bilans: -15 kg. Nie wiem czy dużo czy mało. Inni potrafią w pół roku zrzucić nawet 25-30 kg (przeciętnie kg/tygodniowo). U mnie bywało różnie, były wzloty i upadki. Mega motywacja i konkretne dno z załamką. Jestem z siebie dumna, ale wiem, że to jeszcze nie koniec. Mam kolejne pół roku by spełnić swoje marzenia. W grudniu mam nadzieję, że z podniesioną głową powiem: Osiągnęłam SUKCES. I będę mogła przejść do etapu stabilizacji.

Obecnie: dieta MŻ, jakieś 1300 - 1400 kcal + RUCH

Moje sukcesy:

*Nie jem chispów.
*Ograniczam słodycze - wybieram gorzką czekoladę.
*Jem dużo warzyw.
*Piję co najmniej 2,5 litra wody dziennie.
*Nie jem smażonego.
*Nie jem białego pieczywa - jem ciemne.
*Jem brązowy ryż i makaron razowy.
*Chodzę na siłownię, ćwiczę - prowadzę aktywny tryb życia.
*Polepszyłam swoją kondycję.
*Potrafię obejrzeć film bez niepotrzebnego chrupania.
*Jem co 3 godziny.
*Nie chodzę na zakupy głodna.
*Ograniczyłam alkohol.
*Używam oliwy z oliwek, nie oleju.
*Nie słodzę herbaty.
*Piję zieloną herbatę przynajmniej raz dziennie.
*Wybieram chude mleka, twarogi.
*Nie jem sera żółtego i kremu czekoladowego (moja zmora z dzieciństwa).
*Zabieram ze sobą jedzenie do szkoły/pracy - nie ulegam grasującym wszędzie automatom z batonikami.
*Zaczęłam słuchać siebie, tłumaczyć sobie dlaczego nie powinnam czegoś w danej chwili zjeść (jestem początkująca w tym myśleniu jeszcze ;p)
*Staram się nie myśleć o słodyczach i nie nakręcać w ten sposób się na słodycze.

Moje porażki:

*Przynajmniej 1-2 razy w miesiącu kompulsywne objadanie się słodyczami. Walczę z tym co prawda, ale jest to, jakby nie było, moja porażka. Od lipca kończę z tym!!! Uznaję zasadę: raz na jakiś czas, ale mało!
*Mogłam schudnąć więcej - ale pocieszam się tym, że nie dorwie mnie kiedyś (w ogóle to nie ma prawa ;p) efekt jojo.
*Nie jem ryb 2 razy w tygodniu, tak jak powinnam.
*Zaufałam (na początku mojego odchudzania) suplementom Herbalife, co trochę odbiło się na moim zdrowiu - uważałam, że muszę spróbować wszystkiego, bo sobie nie poradzę. *Nie uwierzyłam we własne siły.

Więcej sukcesów niż porażek, ale jest nad czym pracować. Nie osiądę na laurach.

Plan na LIPIEC: - 3kg  Tym samym, zobaczyć (pierwszy raz od niepamiętnych czasów, hmmm chyba od gimnazjum) 7 z przodu!!!

Plan na WAKACJE (lipiec, sierpień, wrzesień) - 10 kg.

 

Teraz czas na wymiarowe sukcesy:

Styczeń 2012
Piersi:   105 cm
Talia:     96 cm
Biodra: 123 cm
Udo:      71 cm
Brzuch: 104 cm
Łydka:   45 cm
Szyja:    37 cm
Biceps: 35 cm

Czerwiec 2012
Piersi:   100 cm                   - 5 cm
Talia:     83 cm                    - 13 cm
Biodra: 112 cm                   - 11 cm
Udo:      68 cm                    - 3 cm
Brzuch: 93 cm                     - 11 cm
Łydka:   42 cm                    - 3 cm
Szyja:    33 cm                     - 5 cm
Biceps: 32 cm                      - 3 cm

ŁĄCZNIE:                       - 54 cm

 

Teraz zdjecia porównawcze. Dla lepszej widoczności w tym samym stroju kąpielowym.

97 kg / 82kg

I tu jest u mnie problem bo aż tak nie widzę tych 15 kg. Widzę, że jest mnie jakoś mniej z każdej strony, ale odczuwam jakiś niedosyt? Oglądam wiele zdjęć dziewczyn i gdy schudną 15 kg to widać kolosalną różnicę. Tak? wiem, że każdy chudnie inaczej. 

Ale, jak już wcześniej powiedziałam - to jeszcze nie koniec! Motywacja wysoka, więc dam radę!

POZDRAWIAM! :) buziole :*

25 czerwca 2012 , Komentarze (3)

dobra. macie rację. ważyć się 2x na dzień to za dużo.
ważę się tylko rano (bo raczej nie mogę wymagać od siebie żeby ważyć się co tydzień - jestem zbyt ciekawska ;p) 
6 dni do końca planu czerwcowego i tu moje postanowienie:
NIE WAŻĘ SIĘ PRZEZ TE 6 DNI ANI RAZU! no oprócz dzisiaj ;p 
bo zwariowałabym jeszcze xD

nocka w pracy minęła jak z bicza strzelił, hehe polubię chyba inwentaryzacje ;p co prawda byliśmy na mrożonkach i jogurtach to trochę pizgało. przeczytałam chyba wszystkie etykiety kaloryczne przy okazji :P znalazłam tyle produktów fit vit light, iż stwierdzam, że firmy nieźle na tym zarabiają ;p widziałam nawet pizzę fitness wtf? o.O hahaha no już na to się nie nabiorę ;p

pozdrawiam :)

24 czerwca 2012 , Komentarze (3)

waga się chyba zlitowała nade mną i pokazała 82,9 kg. ale paska nie zmieniam bo jej nie wierzę. rano pokazuje co innego i wieczorem też co innego. jak można być takim kłamcą? jest dwulicowa i obłudna. doceniam jej dzisiejszy podarunek, ale zaufać jej do końca nie mogę. 

dzisiaj nocka - inwentaryzacja. dlatego niedługo jakaś drzemka. 

pierwsze rozdziały książki - zajebiste. już wiem dlaczego jem i jakie ma to podłoże psychologiczne. 

loookam co u was  :) 
buziole w stodole :*

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.