Na dobrej drodze!
Minął pierwszy tydzień pracowitej części moich wakacji - nie było tak źle, jak się spodziewałam. Owszem, po całym dniu jestem padnięta, ale atmosfera jest naprawdę w porządku. Staram się pilnować regularnych posiłków, no i żeby jedzonko było zdrowe. Poza tym dużo się ruszam - za trójką rozrabiaków trzeba się trochę nabiegać, więc na pewno mi to na dobre wychodzi. Dzisiaj zmierzyłam się po raz kolejny i jestem zdumiona - kolejne 2 cm mniej w brzuchu! I rzeczywiście czuję się "mniejsza", bo przed tygodniem kupiłam sobie spodenki w rozmiarze 38 i nawet nie są obcisłe! Szok!
Jednym słowem - jestem na dobrej drodze!
Całkiem przyzwoicie
Jakoś nie mam weny na głębsze wywody, bo i nie ma o czym. Na chwilę obecną moje myśli zaprząta głównie obrona pracy dyplomowej, która jest już w poniedziałek i zaraz po niej wyjazd na wieś na prawie cały miesiąc. Szczerze mówiąc, mimo że to dla mnie wyjazd raczej pracowniczy, wiążę z nim pewne nadzieje na kolejne schudnięcie - bo w końcu przy trójce dzieci trochę trzeba się nabiegać całymi dniami. No i na czyimś garnuszku też nie będę się objadać, także jest szansa, że ze 2-3 kilo znów ze mnie poleci. Byłoby dobrze.
A zatem dzisiejsze menu:
7:30 dwie kromki Wasa z serkiem białym ziołowym, jedna kromka z powidłami, kawa zbożowa z mlekiem
10:30 herbata zielona, maca (trzy kromki)
12:00 pół pomidora, kilka plastrów ogórka, kawałeczek smażonej piersi z kurczaka
16:00 dwa jajka sadzone, jeden ziemniak, buraczki ćwikłowe, herbata czerwona, trzy ciastka zbożowe
20:00 dwie kromki Wasa z serkiem i pomidorem + jedna z powidłami, kawa zbożowa z mlekiem, gruszka
Sądzę, że całkiem przyzwoicie. Ostatnio zauważyłam, że z ud poleciało mi po 1,5 cm! Nie ćwiczę ostatnio jakoś specjalnie, więc myślę, że to od kremu z Eveline, którego używam od 3 miesięcy. Nie zauważyłam specjalnej redukcji cellulitu czy rozstępów, ale na pewno skóra jest bardziej napięta, jędrna, a nie taka obwisła jak przedtem. Na większe efekty chyba potrzeba trochę więcej czasu. Ale i tak ta drobna zmiana mnie bardzo cieszy! :)
Co Ada dzisiaj jadła
7:30 jogurt naturalny, płatki musli
10:30 dwie kromki zwykłego chleba z masłem, herbata
13:30 pół jogurtu owocowego
15:30 trzy nuggetsy, ryż, warzywa na patelni, herbata zielona, dwie kostki czekolady gorzkiej
18:00 banan
20:30 cztery kromki Wasa z wędliną i ogórkiem konserwowym, herbata czerwona
Upalne menu
7:30 trzy kromki Wasa z wędliną, ogórkiem i pomidorem, kawa zbożowa z mlekiem, jedno ciastko zbożowe
11:00 jogobella light, 4 wafle ryżowe ze słonecznikiem
16:00 dwa jajka sadzone, dwa małe ziemniaki, sałatka (ogórek, pomidor, rzodkiewka, kukurydza, groszek, sos ziołowy), kawa zbożowa z mlekiem, ciastko zbożowe
19:30 dwie kromki razowego z wędliną i sałatką z obiadu, herbata zielona
i wieczorkiem będą jeszcze lody - malutka miseczka śmietankowej krówki z Algidy :)
Przy dzisiejszym upale nawet pół godziny spaceru było mordęgą... Niech już minie ta duchota, bo naprawdę nawet ruszyć tyłka się nie chce... Tak z pięć stopni mniej to byłoby optymalnie. No ale, żeby potem nie było na mnie, jak się pogoda zepsuje...! :)
Upalne dni sprzyjają diecie
Taki wniosek wysnułam patrząc na swoje ostatnie dni pod kątem jedzenia. Po prostu nie bardzo chce się jeść. I tak:
7:30 płatki musli z jogurtem naturalnym
12:00 dwie kromki z pomidorem, pół drożdżówki z jabłkiem, herbata biała
16:00 dwa jajka sadzone, dwa małe ziemniaki, kefir
18:30 jabłko
20:30 trzy kromki Wasa z wędliną, sałatka (ogórek, pomidor, rzodkiewka, kukurydza, groszek, sos ziołowy), herbata czerwona
No i dużo wody dzisiaj, coby nie uschnąć. I sporo chodzenia. Zatem zadowolonam.
Dzisiaj ładnie
Przede wszystkim było dzisiaj duuużo chodzenia - i załatwiania i relaksującego, acz szybkiego spaceru, zatem to na pewno plus. Poza tym miałam okazję zważyć się na u koleżanki, która ma wagę. I chociaż jest to waga zwykła, a nie elektroniczna, to zmieniam pasek, bo pokazała 64 kg :)
A dzisiejsze jedzonko całkiem w porządku:
8:00 pół serka wiejskiego, trzy kromki Wasa, kawa zbożowa z mlekiem
13:30 pierś z kurczaka pieczona (bez panierki), kasza jęczmienna, brokuł, herbata zielona, 2 ciastka zbożowe
16:00 gruszka
19:00 szklanka soku pomarańczowego
21:00 tuńczyk w sosie własnym (puszka), trzy kromki Wasa, 1 ciastko zbożowe
Poza tym ciastkiem wieczorem :-/ to wydaje mi się ładnie. No i kolejny kilogram mniej na pasku bardzo cieszy! :) Mam nadzieję, że moja szklana waga domowa potwierdzi ten spadek.
Oby! ;)
Uff...
Już po wszystkim... Ostatnie dni upłynęły pod znakiem egzaminów i zaliczeń, dlatego nawet nie było za bardzo kiedy coś tutaj naskrobać. Niestety, wiązało się to też z drobnymi grzeszkami - bo oprócz sesji były przecież mecze. =] Znalazło się jakieś parę chipsów, jakieś ciastko, lody... :-/ Oczywiście wszystko z umiarem, ale jednak...
No cóż, wracam na właściwe tory! Mam teraz więcej czasu, co oznacza przede wszystkim więcej ruchu! No i więcej uwagi poświęcanej jedzeniu.
Wczorajsze menu:
9:00 dwie kromki z serkiem białym i ogórkiem konserwowym, jedna kromka z powidłami śliwkowymi, herbata zielona
12:00 jogobella light, trzy wafle ryżowe ze słonecznikiem
16:30 gotowana pierś z kurczaka, kasza jęczmienna, warzywa na patelnię, kawa zbożowa
20:00 serek homogenizowany, kilka chipsów, trzy ciastka zbożowe
Jedzonko dzisiejsze
9:00 trzy kromki razowego z wędliną i pomidorem, kawa zbożowa z mlekiem
13:30 zupa jarzynowa z kaszą pęczak, herbata zielona, trzy kuleczki "rum kokos" (mniam! =])
17:00 pomarańcza
19:30 trzy kromki razowego z serem żółtym, ogórkiem i pomidorem, kawa zbożowa z mlekiem
:-)
Niezupełnie...
...mi się dzisiaj wszystko udawało. Ale wymusiła to sytuacja - spotkanie z koleżanką po wielu miesiącach przy 25 st. nie mogło obejść się wodą... =] Zatem:
9:00 bułka grahamka z pomidorem i cebulą, kawa zbożowa z mlekiem, kostka gorzkiej czekolady
12:00 małe lody owocowe (ok. 80 g)
14:30 jajko sadzone, ziemniak, sałatka (pomidor, ogórek, papryka, rzodkiewka, brokuł, kukurydza, jogurt naturalny, dwie łyżki majonezu)
17:00 kawa mrożona z bitą śmietaną :-/
19:00 banan, jogurt pitny 0%
No i trochę się dzisiaj nachodziłam po mieście, bo było do załatwienia trochę spraw - także długi "spacer" dzisiaj zaliczony. =]
A poza tym emocje piłkarskie też robią swoje =]
Ciekawe, ile będę ważyć, kiedy skończą się mistrzostwa... :-)
W domu
O rany, to trzeba gdzieś uwiecznić - będąc w domu, udało mi się zachować (prawie) w pełni dietę! Dla mnie to sukces, bo w domu raczej ciężko powstrzymać się od różnych frykasów i przede wszystkim przekonać rodziców do zdrowego jedzenia. Ale chyba dałam radę. =]
Oto jadłospis:
9:00 trzy kromki razowego z serem żółtym i pomidorem, kawa zbożowa z mlekiem, kostka gorzkiej czekolady
13:30 dwa małe podudzia z kurczaka (duszone), jeden średni ziemniak, brokuły + dwa wafle ryżowe w czekoladzie deserowej, kawa zbożowa z mlekiem
18:00 trzy kromki razowego z wędliną, pomidorem i cebulą, herbata zielona, kostka gorzkiej czekolady
20:30 pomarańcza
No i mama mówi, że widać nawet taką drobną różnicę w kilogramach. Przede wszystkim po ubraniach. Rzeczywiście spodnie jeszcze jakiś czas temu były opięte, a teraz mi lecą z tyłka. To cieszy!
Dziękuję za wszystkie pozytywne komentarze! Wasza obecność w moim pamiętniku też dodaje mi pozytywnej energii! =)