17.07
Witajcie koleżanki, znajome i nieznajome.
Wczoraj ciężki dzień .
Polcia nie zaliczyła 3 podejścia na prawko.No cóż walczymy i becalujemy dalej.Zabawa z egzaminatorem w kotka i myszkę trwa dalej.
Łapówki nie dam ......i już.
Dieta w porządku,bez wyskoków.
Orbitowanie wczoraj ponad godzinne i w niezłym tempie , dla pozbycia się złych emocji i wyładowania totalnego wkurwienia.
Na wadze 78, a więc trzymam się dzielnie.
Masuję się balsamem, co u mnie graniczy z cudem, bo chętnie kupuję i......zapominam.
Zimno pieruńsko więc włączyłam ogrzewanie.
Zakupy udane - adidasy dla syna z 60e na 30e:) - super obniżka
koszulki dla samca - MEXX z lumpeksu po 1 e :)
Nie wspomnę o sobie przez wrodzoną skromność :) (akurat)
Menu
- pół ciemnej bułki z szyneczką drobiową
- 2 kufelki kawy z mlekiem 1.5%
- 2 kotlety kartoflane - takie cudeńko wymyślne ale smaczne
- budyń ze słodzikiem
-jaja i sałata lodowa z keczupem curry.
A właśnie , to świetne połączenie - sos curry i sałata lodowa.Szybko i smacznie.Polecam.
Kupiłam świetne jeansy, baaaaaaaardzo długie, przy wysokiej szpilce mam nogi po szyję i ubywa mi ze 3 kg :) hihihihi sztuka kamuflażu przynosi pożytek.
To na tyle laleczki
Jaja mi się gotują więc muszę dopilnować, żeby się nie przypaliły.
Chłopa mi się chce, a konkretnie mojego samczyka.Zeżrę go kiedyś przez monitorek :)))))))))
Pieprzony temperament :(
15.07
Czołem laseczki
Ależ cholerna nuda - buuuu
Dziś na orbitreku prawie zasnęłam a wykręciłam 45min.
Jak zamykałam oczy, to bałam się,że zasnę i spadnę.
Makabra, cały dzień pada z drobnymi, kilkuminutowymi przerwami.
Menu
- musli+mleko 1.5%
- kufelek kawy z mlekiem 1.5%
-kawałek karkówki+czerwona kapusta z jabłkiem
-budyń ze słodzikiem
-cappuccino
-jogurt nat. +otręby+siemię+błonnik
- garść suszonych owoców
-garść czereśni
Ale sie zebrało
Powiecie mi ile to może być kcal, bo nie mam głowy do tych obliczeń.
Dziś najwyżej jeszcze kawa rozpuszczalna, bo zaraz zasnę na stojąco.
Nie cierpię takiej bezczynności.
Co robicie w takie dni?
Jakieś propozycje ?
Macie jakąś stronkę z ciekawymi pasjansami , bo mi chyba odwali :(
MAM PYTANIE !!!
Ma ktoś jakieś doświadczenie z minijob w Niemczech?
Chodzi mi o ubezpieczenie zdrowotne i emerytalne.
Będę wdzięczna za każdą wskazówkę.
Dzięki i pozdrawiam.
CUD !
Wśród znajomych mam Anioła !
Żaden Michał, czy Gabriel - tylko Danusia.
Na stalowym germańskim niebie zajaśniała tęcza i zakwitły kwiaty.
Jeden komentarz w pamiętniku i kilka na priv i ... wróciłam.
Tak po prostu.Czasem trzeba spojrzeć z innej perspektywy, posłuchać co mówi ktoś inny, otrząsnąć się jak kura po deszczu, albo kaczka po kąpieli w stawie :)))
Danusiu dziękuję, że jesteś i że od razu zareagowałaś.
To dla ciebie zaliczyłam orbitkę
- 12 km /60 min / 420kcal.
Czuje się wspaniale.
Jeśli kiedyś usłyszycie wołanie - bądźcie Aniołami....
Dziękuje Wam wszystkim
13.07
Witajcie dziewczynki :))
A no, mam kryzysik.Tak go delikatnie nazywam ,bo tragedii nie ma, ale problem jest!
Dieta - hmm, pomińmy to milczeniem
Ćwiczenia - głucha cisza
Motywacja - inny zestaw pytań poproszę :(
@ stoi na progu i nie może się zdecydować- paskudna franca!!!
Bałaganu narobiła, humor zepsuła i teraz pojawia się i znika, wku... mnie to.
Dieta niby jest ale wieczory zajadam FIT owocowymi batonikami po 100kcal każdy i popijam cappuccino - zgroza.
Za oknem - kur.... deszcz i 13 *, popieprzyły się komuś pory roku????
To wszystko nie brzmi optymistycznie ale dziś chociaż jest dobra wymówka - 13 piątek.
Zagram w Lotto i rozwalę niemiecką pulę - przynajmniej taki mam plan.
Może jak poczytam co u was to poprawię humor.
Menu
musli+mleko 0.5%
kufelek kawy - pewno zdublowany
gotowane piersi z sałatą
truskawki i czereśnie
jogurt naturalny
jaja i sałata
To by było na tyle, batoniki schowam, oddam albo w najgorszym wypadku zjem :(
Czekam na kopy w dupsko, bo inaczej nie ruszę z miejsca.
Walcie bez zmiłowania, zasłużyłam sobie.
Opier.... biorę na klatę.
11.07
Witajcie.
Jestem dziś jak gradowo, listopadowa chmura.
@ przysłała posłańców na rekonesans, do tego wczoraj miałam ciulowy wieczór.
Często mam tak, że przed @ wymiotuję - taka moja uroda -no i wczoraj mnie popędziło.Odświeżyłam się nieco i zasiadłam na skypie czekając na samca.
Zjawił się z głośną muzyką grającą w tle....
Poprosiłam aby ściszył, bo źle się czuję i głośna muzyka mi przeszkadza.Wyglądał przy tym nieciekawie- jednego oka nie było widać, tak pogryzły go meszki w ogródku.Ale to jeszcze nie puenta.
W pewnym momencie zaczęło u mnie grzmieć i błyskać....
...mój samiec stwierdził " ścisz te grzmoty bo mi przeszkadzają rozmawiać"
No tak....pominęłam to milczeniem i szybciutko, aczkolwiek grzecznie zakończyłam wieczorną rozmowę, bo po co brnąć w głupią dyskusję.
Miłego dnia życzę wszystkim :)
10.07
Melduję się w słoneczny i piękny dzień.
Jakoś leniwie i nijak.
Co prawda zaliczyłam dziś drugą połowę działki, podkarmiłam się proteinkami i pochrupałam chitynę ale mam parcie na więcej.....
Kupiłam wczoraj balsamy, ale szału nie ma z wyborem.
Wzięłam lokalny niemiecki specyfik BALEA CELL ENERGY- poczekamy, zobaczymy.Przed snem i dziś rano najpierw szorstka rękawica potem wymiziałam się tym cudem - troszku chłodzi.
Kupiłam też mój ukochany Bettina Barty - Black Berry - kocham ten zapach, nie potrzeba perfum.
Także ponad ok 400kcal spaliłam, może jeszcze później coś poćwiczę.
Zjadłam musli, wypiłam kawkę....obiadek hmmm mało dietetyczny - makaron wybełtany z jajem i kawałkami smażonej kiełbaski.
Co później? jeszcze nie wiem.
Ugotuję kilka jaj i niech są pod ręką - hahaha mieć jajka pod ręką- niby nic a jak cieszy :)
Teraz popijam czerwoną herbatkę i poczytam wasze pamiętniki.
Aha, od podkaszarki bolą mnie cholernie ramiona, poruszyłam mięśnie, o których istnieniu nie miałam pojęcia.Zakwasy to całkiem miłe uczucie.
Masochistka się ze mnie zrobiła :)
Do później laleczki :)
Proteiny i chipsy....
Dietetyczne żarełko dzisiaj zapewniło mi koszenie działki.
Wystarczyła odrobina potu i otwarta paszcze.
Muszki, meszki, komarki i inne ustrojstwo dostarczyło mi świeżych proteinek a chitynowe pancerzyki chrupały jak chipsy.
Co się naplułam i naprychałam to jeden Bóg wie :)
No i niby co? - obiad zaliczony ? - Nie!
Doprawiłam schaboszczakiem marnej wielkości ale z cienką panierką i sałatą lodową.
Teraz sącząc zieloną herbatkę odreagowuję zmęczenie .
Zaraz jadę przewietrzyć mojego dziadka, a później skok w miasto.
W końcu zarobiłam to powinnam wydać - bilans musi wyjść na zero
Dziś chcę zainwestować w jakieś kosmetyki, chodzi mi przede wszystkim o ujędrnianie skóry.
Po koszeniu wzięłam kąpiel, coby spłukać ewentualne pasożyty - kleszcze- widok nagusieńkiej, taki sobie
W ciuchach sprawy mają się lepiej :).....a czasem trzeba błysnąć nagością- no nie?
Przeleciałam rankingi balsamów i nie znalazłam złotego środka.
Macie jakieś sprawdzone typy?
09.07
Witam wszystkich
Ja tak szybciutko spieszę z meldunkiem wagi, wiadomo poniedziałek.
Jest 78.7.
Celu już nie zmieniam, skupiam się na ćwiczeniach i poszukam wiadomości o stabilizacyjnej diecie- to dla mnie strefa nieznana.
Wiecie jak to ugryźć? - liczę na wasze sugestie.
Dziś bez ćwiczeń , za to koszenie brrrrrrrrrr
To pole cierpień.Przydałyby się buty z kolcami bo wielokrotnie maszyna zwlokła mnie ze zbocza- widok bezcenny :))))
Dziadek ma zawsze ubaw i tylko czeka na wejście zielonego luda- jestem wtedy jak furia ,wściekła, że nie udało się wyhamować.
Dokończę kawkę, zaczekam aż trawa obeschnie i ......
AVANTI !!!
Zajrzę tu później poczytać o waszych sukcesach :)))
Do miłego laleczki :)
08.07
Witam wszystkich
Wczorajszy dzień byłby wzorcowy gdyby..... no właśnie.
Do 20 .00 spoko, dieta ok, gimnastyka również.Później kilka wkurzających wiadomości z Polski i w łapkach ponadprogramowy owocowy batonik- 90kcal, potem następny - 90kcal i na zakończenie cappuccino + słodzik.....
i po jaką cholerę pytam ja siebie i was.
Zdegustowana sobą rano sprawdziłam moje zapotrzebowanie energetyczne- wyszło 2200kcal.Wczoraj jednak nie przekroczyłam ale szłam spać z ciężarem w żołądku.
Ponadto mam " syndrom wściekłej baby", jak mawia mój samiec alfa i każdy pretekst jest iskrą zapalną.
Dziś , jak na razie luzik, co ja mówię, super luzik :)
Zjadłam
- musli+ mleko 1.5
- 2 kawki w kufelkach, do małych nawet nie startuję(wyjątek esspreso)
- gotowana pierś z warzywami i sos jogurtowy - smaczne
-potem wolna twórczość.
....ale, ale, na orbicie spaliłam przez 45 min ponad 300kcal
do tego 100 taboretów :) i 40 wolniutkich przysiadów.
Zakwasy mam jak cholercia, ale wiem, że dotarłam do sedna.
Nie macie czasem wrażenia, że inni robią coś z łaski , a wy z poczucia obowiązku,że inni oczekują podziękowań a wasze starania to przecież norma.
Bo matka, bo żona tak powinna a cała reszta może łaskawie coś trącić palcem.A ty się raduj głupku, że ktoś łaskawie coś pomoże.
Chaotyczny ten dopisek ale czasem czuje się jak niewolnica.
Wykorzystywana.
Niedoceniona, choć nie o to mi chodzi.Tylko wszystkim wokół jest ciężko , choć robią coś tylko dla siebie.
Aj tam, zebrało mi się.....
Poczytam was lepiej i poszukam w was siły i optymizmu.
Do później..........