Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Ciągle dążę do ideału ...

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 21051
Komentarzy: 267
Założony: 16 lutego 2012
Ostatni wpis: 14 sierpnia 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
marzycielka1988

kobieta, 35 lat, Krosno

169 cm, 90.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: 60

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

24 lutego 2013 , Komentarze (3)

Hej laseczki!
Znowu opuściłam się z pisaniem, no i przyznam się z dietą. Po prostu nie chce mi się gotować tak jak zalecała dietetyczka, bo zmienił mi się plan zajęć i mam mniej zajęć. Ale tak serio to znowu zatraciłam wolę walki. A nie powinnam, bo się chyba zakochałam i powinnam zrobić coś ze sobą!!! Wiem, powinno się chudnąć dla siebie. Ale muszę się Wasz coś spytać, jeśli z facetem gadacie na fb bez problemu a w realu nie wychodzi, a on się Wam zwierza, ale Wy nie jesteście pewne czy on się wami interesuje, CZY WARTO WALCZYĆ??? Pojawiła się do tego rywalka. Fuck. Walczyć??? Nie wiem. Ale on jest taki słodki!!!!

5 lutego 2013 , Komentarze (5)

Postanowiłam zrobić teraz wieczorkiem krótki wpis, bo mnie nagle olśniło. Zastanawiałam się jak to jest, że teraz chudnę i są efekty a wcześniej nie. I nie chodzi tu o wizyty u dietetyka.
Po prostu wcześniej chciałam jak najszybciej widzieć efekty przy zerowym wkładzie własnym. Tzn, że chciałam schudnąć 12 kilo najlepiej w miesiąc. A tak się nie da. Trzeba było być cierpliwym i zamiast diety zmienić całe życie. Teraz nie myślę, że jestem na diecie tylko, że zdrowo się odżywiam i nie wpieprzam słodyczy bez opamiętania. I tak od połowy listopada schudłam 6kilo. Powoli ale skutecznie.
Moim celem do wiosny jest pokazanie się magicznej 6 na początku wagi. Czyli trzeba -3 kilo. Mam nadzieję, że mi się uda. Jutro ważenie. Trzymajcie kciuki. Buziaczki

29 stycznia 2013 , Komentarze (3)

Dzisiejszy wpis postanowiłam poświęcić na przepis na śniadanie, które dostałam od mojej pani dietetyk. Śniadanie jest pożywne, niskokaloryczne i dla mnie, na początku zwłaszcza ohydne.
A więc:
kilka łyżek płatków owsianych zalewamy przegotowaną zimną wodą, ale tak, żeby płatki napęczniały i woda weszła całkowicie w płatki. Do tego kroimy 2 gałązki selera naciowego, dwie łyżki posiekanej pietruszki. Na koniec dodajemy kefir, tak, żeby powstała papka. I KONIEC.
Ale powiem Wam szczerze, że ja zmodyfikowałam trochę a nawet bardzo ten przepis. Nadal jest niskokaloryczny, ale da się go zjeść bez obrzydzenia. Mianowicie wyeliminowałam warzywa zastępując je pestkami dyni i czasem kilkoma rodzynkami olbrzymkami. I zamiast kwaśnego kefiru daję 2 łyżki jogurtu greckiego. I powiem Wam, że w takiej postaci mogę to zjeść na siedząco. Bo w poprzedniej wersji jadłam i myłam naczynia, żeby tylko nie myśleć o tym paskudztwie, które miałam w ustach.
Teraz jestem na diecie już 3 miesiąc i do wielu dań się przyzwyczaiłam.
Dla dziewczyn, które potrzebują bardziej energetycznego śniadania polecam dodać pokrojonego banana i/lub mieszankę studencką.
Jest kilka zalet tego śniadania:
- ma niski indeks glikemiczny, chyba że go stuningujecie
-doskonale wpływa na trawienie, nie ma problemów, żeby po nim iść do toalety
-WHO (World Health Organizatin) uznała płatki owsiane za produkt będący na 3 miejscu na świecie pod względem dobroczynnego wpływu na organizm.
Także polecam, ale trzeba się naprawdę zaprzeć, żeby zjeść w wersji podstawowej, chyba, że lubicie seler naciowy. Dla mnie jest za ostry i jakiś taki po prostu paskudny;-D
 

27 stycznia 2013 , Komentarze (2)

Hej Laseczki!
U mnie niedziela mija tak spokojnie, że aż nudno. Zastanawiam się nawet czy by tu nie zacząć pisać II rozdziału magisterki. Ale chyba jednak nie. Wiecie jak to jest. Szuka się niby zajęcia, ale takiego, żeby nie było zbyt męczące i absorbujące. 
Dobra wiadomość jest taka, że po dwóch tygodniach spóźnienia dostałam okres. Przynajmniej brzuch mi spadnie. Ale nie ważę się, bo bym się pewnie przestraszyła w czasie okresu.
 We środę idę na kolejną wizytę u dietetyczki. Ciekawe co mi powie? Zważy, zmierzy, popapla troszkę o motywacji i pewnie tyle. Moim zdaniem nikt nam nie podniesie poziomu motywacji jeśli nie zrobimy tego same. Dla mnie największą motywacją są spadki wagi.  Dobre i to 50 dag
 Miłej niedzieli kobitki

25 stycznia 2013 , Komentarze (3)

To są po prostu jakieś jaja! Facet nas totalnie olewa! Wyniki miałyby być już prawie tydzień temu. Codziennie wysyła maile, że wyniki będą wieczorem najpóźniej następnego dnia rano! Błędne koło! A ja bym chciała po prostu wiedzieć. To tak wiele?!

23 stycznia 2013 , Komentarze (3)

No to tak. Dzisiaj rano bez wizyty w toalecie waga moja dobrodziejka w końcu pokazała 73 kilogramy. Pomiary też troszeczkę się zmniejszyły, zwłaszcza w udach, bicepsie i biodrach. Moją zmorą są nadal duże cycki, brzuch i talia. Ale może małymi kroczkami się uda i tam zmniejszyć objętość
Nawet nie wiedzie jaka to radocha i motywacja jak się nawet ten jeden kilogram schudnie. Od razu przestaje mnie ciągnąć na słodkie i jem te ohydne owsianki, kaszki i tego typu rarytasu. W momencie wstąpiła we mnie nadzieja, że może do wiosny uda mi się zrzucić chociaż te 3 kilogramy, żeby waga pokazała to 70. Jeszcze jakbym dostała okres to może i to by trochę pomogło.
Ale na razie jest ok, a nawet bardziej 
Powodzonka laseczki

21 stycznia 2013 , Komentarze (5)

Tak dawno nie pisałam, że nawet nie pamiętam kiedy. Cóż Wam mogę powiedzieć? Moja waga już od jakiegoś miesiąca stoi w miejscu. Na początku diety był szybki spadek a teraz stoi jak zaczarowana. To pewnie dlatego, że znowu zaczęłam jeść chleb, niedużo i ciemny ale chleb to chleb. A to dlatego, że będąc na studiach i mieszkając w akademiku po prosu mi się nie chce robić tych wszystkich dziwnych dań. Przyznam się też że z czasem krucho. Dziś zaczęły mi się ferie. Mam 3 tygodnie siedzenia w domu. Czekam jeszcze na ostatnie wyniki egzaminu. Gorzej będzie jak nie zdałam i trzeba będzie się znowu uczyć i jeździć do Rzeszowa. A pogoda jakoś nie zachęca do podróży.
Teraz będę w domu to może będzie mi się łatwiej skupić na tej diecie. W domu łatwiej wytrzymać głód, bo zawsze można się czymś zająć. Cieszę się, że schudłam te 4 kilo bo w najgorszym czasie ważyłam 78kg. Masakra!!! To prawie 80!!!
Ale nadal zostało mi jeszcze 9 kg do mojego ideału.
Znowu spóźnia mi się też okres. Ponad tydzień. Nic dziwnego, że brzuch mam jak kobieta w siódmym miesiącu ciąży. Po prostu nabombowany wodą.
Stwierdziłam, że przez te 3 tygodnie wypadałoby tak 1,5 - 2 kg schudnąć. Oczywiście łatwiej byłoby gdyby był okres.
Jestem także zmęczona zimnem, brakiem słońca i tymi grubaśnymi swetrami, które jeszcze bardziej mnie poszerzają. A tak chciałbym w końcu ubrać kolorowe ubranie
Widziałam kiedyś w H&M świetną króciutką kurteczkę w kolorze malinowym. Nowy hit sezonu wiosna - lato 2013. 159zł. Kupiłabym na serio. Uskładałbym kasę i kupiłabym, zwłaszcza, że w tamtym roku kupiłam torebkę w tym samym kolorze. Ale boję się, że będę wyglądać grubo i ta długość a raczej krótkość zaburzy mi proporcje i dopiero będę miała tyłek jak szafa trzydrzwiowa.
A tak ogólnie to nic ciekawego. Znowu mnie boli gardło co mnie niezwykle wkurza. Faceta brak. Bilans styczniowy powiedziałbym zerowy. Można powiedzieć REGRES 

27 listopada 2012 , Komentarze (2)

Tak sobie dziś uzmysłowiłam, że jak waga pokaże mi 6 na początku to będę extremely happy bo potem będzie już tylko z górki. Dlatego moim marzeniem jest ta 6.
Trochę głupi i krótki wpis ale co tam

24 listopada 2012 , Komentarze (2)

Chyba się trochę podłamałam. Po tej wizycie u dietetyczki i ciągłych wyrzeczeniach oczekiwałam, że waga będzie lecieć szybciej. A tu nic Co prawda jest -1kg ale w ciągu dwóch tygodni. Trochę powoli. I tak już mam dość tej diety powoli. Zwłaszcza jak sama smażę placki ziemniaczane dla rodzinki i podaję je ze śmietaną 24% a sama wpieprzam bryję ze soczewicy albo pół piersi z kurczaka pieczoną z niczym. I tyle wyrzeczeń a tu nic. Ale postaram się nie poddawać, zwłaszcza, że.....
I tu się zaczyna pewna romantyczna historia
Poznałam na uczelni chłopaka. Co ciekawe mam z nim tylko raz w tygodniu ćwiczenia po 45 min. A TERAZ najlepsze: w ogóle się do siebie nie odzywamy. Tzn, już minęły 2 miesiące a ja nawet z nim na cześć nie jestem. Ale.... zaakceptował mnie na fb  i uwaga!!! OSTATNIO miał urodziny i wysłałam mu  życzenia na fb. Tego samego dnia mieliśmy razem zajęcia. Tak się na mnie gapił. O Boże!!! Wiem. Zachowuję się jak 13-latka. Ale jakbyście go widziały, miodzio po prostu. I od razu mam motywację większą
A teraz znowu moja stara śpiewka: 30 dni do Bożego Narodzenia

20 listopada 2012 , Skomentuj

No hej laseczki!
Moja waga w końcu dzisiaj okazała mi swą łaskawość i pokazała o jeden kilogram mniejTakże hurra! Czyli jednak jedzenia ani grama tłuszczu, tylko kurczaki, kasze, ryby i warzywa dało jakiś efekt.
Nie liczę na jakieś szaleństwa w postępach ale gdybym chudła nawet jeden kilo na dwa tygodnie byłabym happy  Podobno jak się wolniej chudnie to łatwiej uniknąć efektu jo-jo. Za chwilę się też pomierzę to może zaktualizuje moją vitaliową mnie
 A i bym zapomniała:
33 dni do świąt

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.