...
Powracam do odchudzania :)
Nowy rok i kolejny raz to samo postanowienie...
Tym razem się uda! :)
?
Marnie mi idzie :( dziś znowu dopadły mnie słodycze... jak się domyślacie na paczuszce sezamków się nie skończyło. Zauważyłam, że jak jem lekkie śniadanie i bardzo niewiele na obiad, a później już nic to prościej mi zapanować na atakiem na jedzenie. Wiem, że to jest głupie, bo powinno działać w drugą stronę i wiem, że taka dieta, w której się prawie nic nie je nie jest zbyt zdrowa, ale skoro nie potrafię sobie poradzić z 4 posiłkami, bo bardziej chce mi się jeść, to może powinnam ograniczyć się tylko do śniadania i małego obiadu? Co o tym myślicie? :(
spartę czas zacząć!
I muszę zaczynać odchudzanie od początku :( poimprezowałam ze znajomymi kilka dni... niezdrowe jedzenie i piwo lane strumieniami, w dodatku wszystko o wieczornych porach. Załamka :(. Boję się stanąć na wagę... na pewno to, co zrzuciłam wróciło i to wcale bym się nie zdziwiła, jakby nadbagaż był większy. Dzisiaj ostatki, więc znowu się impreza szykuje.
Ale znalazłam płytę z ćwiczeniami, zakupiłam dzisiaj kilogramowe ciężarki, tak więc, od jutra codziennie ćwiczenia i spartańska dieta. Od jutra koniec sielanki, pora się za siebie wziąć, bo jak tak dalej pójdzie nie zdążę zrzucić tych 8-9 kg do wakacji :(. Kochane Vitalijki, macie może jakieś ćwiczenia na wyszczuplenie bioder? A najlepiej całych nóg? Chciałabym w końcu mieć szczupłe uda... a niestety u "gruszek" to ciężka sprawa. I zanacie jakieś sposoby na pokonanie głodu przekąskowo-słodyczowego? Wiecie, co mam na myśli... zjadamy na początku jedną kostkę czekolady, a po chwili okazuje się , że już nie ma połowy, później nadchodzi ochota na coś innego i do akcji wkraczają inne rzeczy, które akurat wpadną nam w ręce... Najgorsze jest to, że mogę nie jeść takich przekąsek przez kilka dni, ale gdy spróbuję to rusza lawina i nie mogę się powstrzymać, żeby nie sięgać po kolejne... Pomocy! :(
:(
NIE! NIE! NIE! Przyszli do mnie znajomi.... i przynieśli pizzę <groza>... zjadłam kawałek... głupio mi było odmówić, w końcu specjalnie przyjechali z poza miasta...
Jak ja odpokutuję tą pizzę?! Załamka... :(
dzień 3
Dziś również wytrzymałam bez słodyczy ( przynajmniej do tej pory) :P... Na śniadanko zjadłam płatki z mlekiem, na drugie śniadanie miska zupki z prażoną kaszą, zostało troszeczkę od wczoraj :). Na obiadek pierogi ze szpinakiem. Wiem, wiem... raczej nie jest to dietetyczne danie, szczególnie, że zjadłam 8 sztuk... ale postanowiłam obciąć to z kolacji, więc o 18 czeka na mnie surówka z marchewki i pomarańczy posypana cynamonem <3.
W maju matura... myślę, że schudnę z samego stresu, chociaż w sumie, stres działa też w drugą stronę. Mam nadzieję, że u mnie zahamuje apetyt. Dziś znowu pół dnia spędziłam nad chemią i biologią... Ferie nad książkami... to jakiś koszmar. Oby jak najszybciej przyszedł czerwiec. W dodatku mam kolejną motywację do odchudzania :D. Poznałam fajnego chłopaka :). Wiem, ze wygląd to nie wszystko, ale smukła sylwetka dodaje pewności siebie, no i fajnie byłoby pochwalić się idealnie płaskim brzuszkiem na basenie lub na plaży ;P.
dzień 2
Dziś nie skusiłam się na nic słodkiego :). Mam nadzieję, że wytrwam bez słodkich grzeszków do niedzieli, zaplanowałam na ten dzień pierwsze ważenie :). Mam nadzieję, że stracę do tego czasu chociaż 0,5 kg. Dziś na śniadanko zjadłam płatki z mlekiem. Na drugie śniadanie jabłuszko. Na obiadek była zupka z prażonej kaszy gryczanej i marchewki (mniam, moja ulubiona :)) a na kolację gotowany filet z kurczaka i brokuły. 1200 kalorii chyba nie zostało przekroczone... a wieczorną ochotę na słodkości zapijam waniliową herbatką :).
dzień 1
Dzień pierwszy mojego odchudzania. Na śniadanie zjadłam kaszkę smakiję, na obiad miseczkę zupy ogórkowej, jajko sadzone i pieczoną cukinię, na podwieczorek deser owocowy bobo frut ;P, a na kolację wędzoną makrelę. Nie miałam tego w planach ale skusiłam się też na jednego czekoladowego pierniczka i teraz jak myślę, że nie przyczyni się od do spadku mojej wagi jestem zła na siebie i mam ochotę wyrzucić resztę opakowania za okno. Niestety czasu już nie cofnę :(.
Nie mam zielonego pojęcia ile to wszystko zawierało kalorii, mam nadzieję, że ok 1200-1300... A teraz, żeby odpokutować za pierniczka... 30 przysiadów i 100 brzuszków.
9 kg do stracenia
"Magiczna" liczba przekroczona... we wszystkim wyglądam fatalnie... Pora wziąć się za siebie. Do wakacji już blisko, chciałabym dobrze prezentować się w bikini. Tym razem mam zamiar mądrze tracić kilogramy, tak, by do mnie nie powróciły. 9 kg do stracenia... ale grunt to pozytywne myślenie