Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Kiedyś byłam szczupła. To było przed ciągiem chorób, leków, kroplówek. Teraz patrzę w lustro i nie mogę uwierzyć w to co w nim widzę. To nie ja. To ktoś inny, gruby potwór który wszedł w moje ciało. Potrzebuję wsparcia osób, które we mnie uwierzą.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 282150
Komentarzy: 10110
Założony: 29 stycznia 2012
Ostatni wpis: 11 stycznia 2022

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
no.more1993

kobieta, 31 lat, Łódź

158 cm, 67.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

4 maja 2015 , Komentarze (26)

Tydzień wytężonej pracy właśnie minął. Zaczynam drugi! Łatwo nie było, ale dałam radę. Przez 7 dni ćwiczyłam 5 razy, w tym:

  • raz biegałam (2,9km w tym 2km bez przerwy co jest dla mnie rekordem życiowym xd)
  • raz ćwiczyłam fitball
  • raz ćwiczyłam fitball + secret Ewy Chodakowskiej
  • dwa razy ćwiczyłam skalpel Ewy Chodakowskiej

Dzisiaj znowu czeka mnie Ewka, ale to po napisaniu referatu (zrobiłam sobie przerwę króciutką i zaraz wracam :D) Muszę stwierdzić, że wyszczuplała mi twarz. Drugi podbródek jest już prawie niewidoczny. Aż Wam snapa skopiowałam i wklejam tutaj, o!

W sobotę imprezka, więc mam wtedy dyspensę i od ćwiczeń, i od diety. Do soboty więc muszę idealnie ćwiczyć i trzymać dietę, żeby w sobotę wyglądać jak najlepiej. 

Udanego dnia kochani!

PEES. Jezu! Prawie się przewróciłam. Znalazłam zdjęcie tak z okolic stycznia chyba i prawie się przewróciłam po porównaniu go ze zdjęciem z dzisiaj!

29 kwietnia 2015 , Komentarze (64)

Przeglądam kwejka, przeglądam demotywatory, przeglądam tutejsze forum i wiecie co? KREW MNIE ZALEWA. Dosłownie za-le-wa. Z dużych liter, z odstępami, kapitalikami i ogon szczura wie co jeszcze. Nie jestem za promowaniem otyłości, nie jestem też proana. Podobają mi się ciała wysportowane, z krągłościami (które i tak większość osób tutaj nazwie grubasami). Ale jak widzę grubą babkę, która się DOBRZE czuje w swoim ciele to nie mówię jej "HEJ PASZTECIE! ALEŚ GRUBA, IDŹ SIĘ SCHOWAJ, NIE WYCHODŹ, BO MI NIEDOBRZE JAK SIĘ NA CIEBIE PATRZĘ!" No szlag człowieka trafia. Pioruny latają. 

To nie od was, obrońcy cholernej estetyki waszych idiotycznych oczu, zależy jak kto będzie wyglądać! NIC WAM DO TEGO! Jak ktoś jest gruby i mu z tym dobrze - niech będzie! Jak jest chudy i mu z tym dobrze - niech będzie. Ich życie, ich zdrowie! Po cholerę te komentarze, że tak nie można? A MOŻNA! Właśnie, że można! Bo mamy własną, niezależną, wolną wolę i tylko OD NAS zależy jak się czujemy we własnym ciele. 

Jestem gruba, owszem. Mam nadwagę i źle mi z tym. Od dziecka się ograniczam. Jestem na chronicznej diecie od 12stego roku życia. Bo ktoś mi powiedział, że jestem za gruba. Bo skrzywiłam czyjeś poczucie estetyki. P********e się z tym swoim poczuciem estetyki! 

Odmawiam sobie słodyczy, odmawiam fast foodów, ograniczam smażone. Napoje gazowane i słone przekąski zdarzy mi się jeść sporadycznie. Używam mąki razowej z pp, ciemnych ekologicznych makaronów, naturalnych ryżów, jem kasze, ryby, chude mięso. Uważam nawet żeby nie przesadzać z owocami. Ruszam się. Na wydział chodzę od autobusu na pieszo (1,5km) w jedną i drugą stronę. Chodzę z kijkami po 5km, na spacery. Ćwiczę minimum dwa razy w tygodniu. Fitness, fitball, crossfit... Dzisiaj zrobiłam HIIT pierwszy raz w życiu i zwymiotowałam. Odpoczęłam chwilę i zrobiłam skalpel Ewki żeby było lżej. 

JESTEM GRUBA, JEM ZDROWO I SIĘ RUSZAM. 

Ale Wy, znawcy życia, świata i wszystkich ludzi, powiecie, że i tak jestem leniwa, żrę na potęgę i pewnie tylko w Macu. 

Żal mi was ludzie. Po prostu mi was żal.

P.S. ten kto czyta moje wpisy zna całą historię z moim odchudzaniem, zmagania z astmą, z tym, że niedawno dowiedziałam się o PCOS, z zaburzeniami postrzegania siebie. Wie, że mam wzloty i upadki, że schudłam, ale na krótko, potem znowu przytyłam, że brałam sterydy. Wiedzą, że teraz znowu walczę. Ale jest ciężko. Ciężko walczyć i nie widzieć efektów. Ciężko łapać się coraz to nowszych sposobów i ciągle być grubą. Ciężko walczyć, a potem przeczytać szereg komentarzy, że grubych to się źle ogląda, nie powinni wychodzić na ulicę, że grubi to tylko leniwe świnie i nie mają racji bytu. Z grubymi najlepiej do gazu. Dzisiaj usiadłam i się rozpłakałam, bo pierwszy raz od dłuższego czasu zaczęłam zadawać sobie pytanie czy warto. Nie zdajecie sobie nawet sprawy jak bardzo dołujecie takim gadaniem tych, którzy chcą, robią, a  nie mogą, albo ich efekty widać znacznie, znacznie później niż u "normalnych" ludzi. Po prostu jesteście podli.

25 kwietnia 2015 , Komentarze (26)

Siema, siema, jak tam zdrowie? :D Pogoda pikna, nic tylko grzać pupencję na słoneczku. Dzisiaj od 8 do 9 kijkowałyśmy z siostrą i sąsiadką i takim o to sposobem przebyłyśmy 5km, ale cóż to była za droga! Wiecznie pod górę. Taki plus mieszkania na Wzniesieniach Łódzkich. :D

Misiaki pysiaki! Kto jest z Łodzi i chciałby przejść się po mieście z mą skromną osóbką? :D W końcu korki wszędzie, to można na pieszo się przejść, kalorii spalić, poznać się, pogadać, wsparcie znaleźć. Co Wy na to? :D Taka piesza wycieczka, data do ustalenia. Będą chętni? :D

20 kwietnia 2015 , Komentarze (10)

Macie też tak czasami, że czujecie jakby jutro Wasz świat miał stanąć na głowie? Czujecie takie wewnętrzne podniecenie, ledwo siedzicie na tyłku, nie możecie się doczekać aż wstaniecie następnego dnia i... I właśnie, co? Siedzę sobie na zadzie, próbuję napisać coś twórczego i mam pustkę w głowie. Moje myśli są na innej orbicie. Mój mózg wysyła sygnały "jutro twoje życie stanie na głowie!". Podniecenie totalne, ale przecież to totalna głupota. Jakby jutro miały się rozwiązać wszystkie problemy, jakby wszystko nagle miało się obrócić i iść w dobrym kierunku. Kompletnie nie wiem o co chodzi mojemu mózgowi. Śnią mi się jakieś górskie krajobrazy, schody które prowadzą do nieba i nic się nie dzieje. A mój mózg z uporem maniaka wysyła mi sygnały "jutro twoje życie stanie na głowie!".

Ogromnych zakwasów dzień drugi, wczoraj i dzisiaj bujałam się na piłce, bo ledwo chodzę i na siłowni mogłabym jedynie wyglądać jak pokraka. Jutro już siłownia. Dieta trzymany. Efekty niby widać, ale szału nie ma, staniki nie latają. 

Wierzycie w takie wysyłanie sygnałów przez mózg? Mam się bać? :D

29 marca 2015 , Komentarze (14)

Żyję, chudnę, chodzę na siłownię, mam się cudownie. :D Jak schudnę na tyle, że uznam "wow, mam się czym chwalić" to Was poodwiedzam i napiszę długą notkę, aktualnie nie wchodzę na vit. Po prostu chcę żebyście wiedziały, że żyję i o Was pamiętam. Trzymam kciuki za każdą z osobna!

taki snapchat xd (miss.ya gdyby któraś chciała wiedzieć co u mnie :D)

Uśmiechu dużo Wam życzę! :D

26 lutego 2015 , Komentarze (29)

Zamiast tutaj siedzieć i pisać, to po prostu... działam. O. Taki mam plan teraz, działać, a nie gadać. Więc... Tak to wygląda na dzień dzisiejszy:

i jeszcze taka tam focia z niewyjściową miną pokazująca jak urosły mi włosy :D

a tu moja siostra bawiła się mejkapem (a ja photoshopem, hyhy) :D

16 lutego 2015 , Komentarze (25)

Od stycznia do lutego:

widać coś? nie widać?

10 lutego 2015 , Komentarze (14)

Chudnę sobie i jakoś żyję powoli do przodu ;)

1 lutego 2015 , Komentarze (22)

Ostatnio zdjęciowe wpisy mi się zrobiły ^^

Dowiedziałam się dlaczego nie mogę schudnąć. Mam PCOS (zespół policystycznych jajników). Wsio jasne. Z dziadkiem jest źle, coraz gorzej się czuje, nie wstaje z łóżka. Ale wszyscy mamy nadzieję. Na cud. Staram się na tym nie skupiać, staram się myśleć pozytywnie i uśmiechać jeszcze szerzej, żeby się nie załamać. I daję radę.

Dziadek wyzdrowieje, a ja schudnę! UDA MI SIĘ!

zdjęcia z wczoraj, przed imprezą z siostrą :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.