A tu niespodzianka - nadal wisi mój stary pamiętnik :) Minęły 3 lata, a waga bez zmian. Co się działo w międzyczasie? Dużo, ale przede wszyskim na świecie pojawił się mój syn. Zmądrzałam i złapałam dużo większy dystans do różnych życiowych pierdół.
Może sobie coś jeszcze popiszę. Przydałoby się trochę motywacji :) Sytuacja jest taka, że właśnie zaczynam ostatni kawałek urlopu rodzicielskiego - i warto byłoby się za siebie zabrać:
1. Moją naprawdę niezłą kondycję szlak trafił w pierwszych miesiącach z dzieckiem i ten stan trwa do dziś, chociąż z wagą nie ma dramatu.
2. Boże, jak ja się źle odżywiam :( ! Bo nie mam czasu... I co spacer z wózkiem, to lody, to czekoladowe kulki... A na śniadanie 4 kawy. Obiadu zazwyczaj brak (mojego, bo dziecku to już ugotuję...). Nie ma się czym chwalić.
3. Jest o co walczyć - od pażdziernika pełen powrót do pracy, poza tym pod koniec roku fajnie byłoby się postarać o następnego malucha, a co jak co, ale na ciążę trzeba mieć zdrowie i kondycję prawie jak Lewandowska ;) Wiem, co mówię - już raz się trzymałam tej zasady i dobrze na tym wyszłam (a raczej wyszliśmy - ja i moje 3,650kg szczęścia :)