Na moje szczęście dobiega już końca.
Dziś w pracy miałam inwentaryzację którą jakby dopiero ogarniam tzn.ten system na którym pracuję, a tu niespodziewanie kontrola z góry wpada. Niby wszystko się zgadza ale stres był niesamowity chociaż kobietki które przyjechały były całkiem sympatyczne. Na szczęście mam już to za sobą obym nic źle nie powprowadzała do systemu, a będzie dobrze. Następna inwentaryzacja za 3 miesiące i mam nadzieję, że już bez niespodzianek
A co u mnie z dietą? ano ok. Na wadze dziś 75,2 kg czyli jestem na minusie 1,4 kg .Wiem, że to sama woda ale zawsze coś. Mam nadzieję, że ten tydzień też będzie udany. Za wiele już do sierpnia nie zrobię ( wtedy jedziemy prawdopodobnie nad morze ) ale jak bym nic nie zepsuła to do 70kg mogłabym zejść
Zobaczymy, narazie nie wybiegam tak do przodu, muszę skupić się na tym tygodniu.
Ale mamy pogodę co ? Upały nie do wytrzymania, moja sunia to cały dzień z ozorem na wierzchu
Dobrze, że u mnie w pracy klima bo chyba bym padła.
W sobotę byłam na tych zakupach w galerii i kupiłam sobie 4 fajne bluzeczki i kieckę taką krwistą czerwoną ale taką na codzień nie jakąś szykowną. Także jestem zadowolona choć mogłabym lepiej w tych lustrach w przymierzalni wyglądać Powiem Wam, że tak wykończyły mnie te zakupy , że padłam o 20....wstyd w sobotę
W niedzielę natomiast ogarnęłam chałupę i poszłam do ogrodu się opalać i powiem Wam , że trochę się zjarałam i teraz cierpię, a byłam dosłownie ze 2 godziny. Fajnie tak poleżeć sobie beztrosko bez krępacji bo nikt mnie nie widzi. Doszliśmy z mężem do wniosku, że chyba przydałby się nam basen i tak zastanawiamy się nad jego kupnem....się zobaczy .
To tyle na dziś...PA