Wczoraj zawaliłam
Miałam mega kaca:/ i się objadłam:(
pomidorki i jogurt o 5 rano:/
ledwo 9 wybiła 2 babeczki
jogurt
kapusta
sałatka z pora
kurczak
kefir
jogurt:/
pomidorki
edit. +2 kubki rosołu
niby nic z zakazanych rzeczy nie było:/ ale było tego bardzo dużo:/ i nie zrobilam a6w:/
I mam mega syf w domu:/ mój skręcał komode... i wszystko leży w pokoju : kartony, worki, jakies styropiany... i ja tez nie sprzatałam wczoraj, więc wszędzie są jeszcze pozostałości po obiedzie:/
A dzisiaj juz 22 dzień diety...
Głodek mnie obudził
No to wczoraj zaszalałam !
Ale !
1. Miałam branie :P :) 3 razy:P ale koleżanka pogoniła panów ;)
2. baby w tołalecie powiedziały mi, ze mam zajebiste cycki :P więc stanik jednak warto było kupić ;)
3. wybawilam się nieziemsko
Z grzesznych rzeczy był tylko alkohol-- jakieś 0,25 mniej więcej bo tyle wypiłam
menu wczorajsze:
twarożek
jogurt
jajecznica z bialek, szynki i papryki
kurczak
pomidory
papryka
troche bigosu, ale wyczulam, że jest tłusty, i więcej nie jadłam
A teraz wpierniczam jogurt i pomidorki koktajlowe, cukier mi chyba spadł od tego picia...
Jest tragedia:(
Na 17 umowiliśmy się ze znajomymi na te urodziny.
A ja nie wbiłam się w to w czym miałam iść :( :( no ni chuja! weszłam ale nie wyglądam, prawie ryczałam... przed lustrem...
Muszę iść w dzianinowej kiecce:/ a nie czuję się w niej ani troche :(
i do tego w mega szpilach bo moje kozaczki za słupku szlag jasny trafił, przed chwilą i zamek poszedł:/
I kupiłam stanik za 159 zł na który mnie generalnie nie stać :/
Tort +masa cukrowa przepis
Biszkopt:
6 jajek
szklanka mąki zmiemniaczanej
szklanka cukru
czubata łyżeczka proszku do pieczenia
2 łyżki kakao
aromat waniliowy
Białka oddzielić od żółtek, piane ubić dodac cukier, potem żółtka, mąka, proszek, kakao i aromat. Mieszać najwolniejszym trybem miksera.
Wylac na blache wysmarowaną margaryną---> moja forma ma średnice 22 cm i jest w sam raz na mase i na biszkopt.
Masa cukrowa:
800 gramow cukru pudru
3 łyżeczki planty
3 lyżeczki żelatyny
50 gramów glukozy
70 ml wody
aromat wg uznania
Żelatyne zalać wodą i odstawić na 5 minut, następnie podgrzewać delikatnie nad parą wodną tak aby się rozluźniła ( ale broń boże nie zagotowała, bo wtedy trzeba zaczynać od nowa) . Jak się rozluźni dodać glukoze i plante, rozmieszać nad parą żeby za dużych glutów plant nie było.
Potem stopniowo dodawac cukier i ugniatac jak ciasto:)
Barwić wg uznania, barwnikami spożywczymi w proszku, w plynie sie nie nadają, bo rozrzedzają mase.
Mase rozwałkowywać na blacie podsypanym mąką ziemniaczaną, aby się nie przykleiła, powinna mieć mniej więcej 3 mm grubości, żeby się dobrze kładła na torcie.
Ozdoby można lepić jak z plasteliny ;)
Moj tort jest wiśniowo- czekoladowy
Biszkopt naponczowałam rumem ;)
biszkopt podzielony jest na 3 części, pierwsza byla posmarowana dżemem wiśniowym i wysypana pokruszoną gorzką czekoladą, kolejna warstwa z masą maślaną i wiśniami, na około też wysmarowany był masą maślaną.
Masa maślana wiśniowa:
3/4 kostki masła
2 żółtka
szklanka cukru pudru
sok wiśniowy ( ja dałam domowy - ten który mi został z wiśni, ok 70 ml)
sok z połowy cytryny
żółtka utrzeć z cukrem, dodać masło, sok i sok z cytryny ;)
Ot i cała filozofia ;)
ps. Masa cukrowa topi sie od bitej śmietany, więc nie polecam przekładania nią tortu;)
Fotostory mojego tortu ;) nie zjem ani kawałeczka
;)
Mój mały torcik zrobiony dla kolegi.
Zaczęlo się tak :
Wszystko sama ;) biszkopcik, kremik ;) dżem na pierwszej warstwie byl kupiony... no ale cóż nie można mieć wszystkiego:)
Dalej moje zmagania z masą cukrową:
I efekt koncowy :):):)
I mam nadzieję, że będzie smakował ;) bo niespodzianka pewnie będzie :):):)
I odnośnie odchudzania
Mam koszmarne zakwasy:/ od A6W na brzuchu... ale mam też tam dwa fajne doleczki, których wcześniej nie bylo... ogolnie wczoraj tak sobie patrzałam na moje mięśnie... biceps i triceps się wyrobił... albo od noszenia pasożyta, albo od indor cycling... no ale są widoczne, a nie były wcześniej.
A wagowo... jak dla mnie mam zapsutą wagę, nie twierdzę, że schudłam ale na każdej kafelce w łazience waga inna:/ na jednej było nawet to upragnione 84:/ ale tylko na jednej:/ chciałam się wczoraj zwarzyć na siłowni i co?? tam nie ma wagi!
A uważają się za centrum odnowy biologicznej:/ przeciez waga to podstawa:/
Ogólnie pogubiłam się i nie wiem jaka faza na dzisiaj przypada:P musze sprawdzić w poprzednich notkach :P
Koszmarny sen/ drastyczna historia nie na slabe
nerwy
Opisze Wam mój koszmar, nie do konca związany ze zmaganiami wagowymi, ale jednak jakieś powiązanie wg mnie jest.
Śniło mi się, że pracowałam w więzieniu---> ale byłam tam przystojnym młodym lekarzem... (facetem, dziwne wiem, no ale to sen) i pracowałam tam z młodą ładną lekarką. Mieliśmy razem przeprowadzić sekcje zwłok... młodej, przeraźliwie chudej dziewczyny---> żaluzja do odchudzania.
Sekcja zwłok nie była by dla mnie koszmarem, ale... ta dziewczyna nie była martwa tylko jakby w narkozie z ktorej się powoli wybudzała. No i ja patrzyłam jak pani lekarka wylamuje żebra, a ta kobieta patrzała na mnie takim błagalnym wzrokiem... widziałam, że nie jest martwa, a pozwoliłam tej lekarce wylamywac te żebra, potem mostek:/ w pewnym momęcie musieliśmy zmienić sale, ja wyszłam inną drogą niż lekarka z "chudą dziewczyną" gdy się znowu spotkaliśmy dziewczyna zdołała zwinąć się do pozycji embrionalnej i wtedy ta lekarka do mnie mowi : "ona nie jest martwa ". Udawałam zdziwienie, że nie wiedziałam. No i trzeba było kobite dobić... i ta lekarka próbowala skęcić jej kark... a ta kobieta prbowała się ruszać, uciec... no ale wkońcu skręcilła jej ten kark:/
Boże co to za koszmar, a to jeszcze nie koniec:/
Na koncu siedziałam w samochodzie, i czytałam protokoł, że pogrzeb się nie odbył, ponieważ kobieta podczas toalety pośmiertnej oddała stolec:/ czyli dalej żyła:/
Jakim trzeba być zwyrodnialcem żeby mieć takie sny:/ jestem nienormalna chyba jakaś:/
Do teraz nie mogę się otrząsnąć:/ dżizys:/
Dodam notke o odchudzaniu osobno ;) żeby nie straszyć.
dzień 18
Menu dzisiejsze:
muffinka
twarożek
jajko
sałatka z tuńczyka pół jajka, pół puszki tuńczyka.
I meeeegggga godzina na rowerach---> babka oszalała tak nas wymęczyć... ledwo dałam rade:/ a jechałam bez obciązenia:/
Biszkopt upieczony, jutro robie z niego tort ;)
Żurek wyszedł podobno genialny ;) zwłaszcza jak na pierwszy raz;)
i poprasowałam tą sterte rzeczy...:)
Gotowanie czas zacząć:/
Dzisiaj w menu dla mojego: żur na zakwasie... hm.. nie wiem, czy mój nie wymaga ode mnie zbyt wiele. Przywlekl zakwas do domu i zaraz , że mam gotować...
No tak, ja bardzo chętnie, chociaż jeśc tego nie moge... ale problem tkwi w tym, że ja za żurem nigdy nie przepadałam... i nie bardzo wiem jak to powinno smakowac... a w życiu nie gotowalam nawet takiego zwykłego z paczki... a co dopiero taki prawdziwy:/
a jak spartole... tyle mięcha i kiełbachy w to wewalilam:/ już właśnie powinnam dodawac ten zakwas:/ i się boje, że mzarnuje to wszystko:/
A później: dla mnie żołądki... jakoś mam nadzieje, uda mi się je zrobić:p bo też nigdy nie robiłam. I na deser biszkopt do tortu, który ma być na niedziele...
Ale ;) zaliczyłam a6w ;) obie serie ;) dalam rade:P ale mam nieziemskie zakwasy po wczorajszym:/