O ile z brzucha, ramion, ud i łydek dosyć łatwo jest pozbyć się tłuszczu i można je wyrzeźbić, o tyle z boczkami i kolanami sprawa nie jest już tak prosta. I zawsze z tymi częściami miałam największy problem. Na pozbycie się boków ćwiczyłam skręty tułowia, kręcenie bioder lub kładzenie się na boku i podnoszenie nogi do góry. A na moje niesforne kolana, niestety, nic nie działa. Nie cierpię ich - są brzydkie i obwisłe. ;/ Muszę poszukać jakichś ćwiczeń, bo tak dalej być nie może. Nawet, gdy byłam szczupła, kolana i tak nie wyglądały zbyt estetycznie.
A Wy macie jakieś sposoby na wyćwiczenie tych partii (boków i kolan)?
Jeśli chodzi o trening i dietę... Wczoraj biegałam na orbitreku - 10 km w czasie 32:51. To mój rekord, jak do tej pory. ;) A dietę chyba muszę zmienić, urozmaicić, bo nie mam siły na ćwiczenia. Wydaje mi się, że jest za mało wartościowa. To mój przykładowy jadłospis z wczoraj:
- łyżka malin, pół brzoskwini z jogurtem naturalnym + ziarna dyni i słonecznika,
- plaster pieczonej karkówki, fasola szparagowa, pomidor z natką pietruszki,
- kawałek placka z malinami,
- jajko na twardo, kromka chleba z makrelą i natką pietruszki,
- plus oczywiście woda, zielona herbata i jedna kawa.
Zastanawiam się też nad dietą Dukana, ale muszę jeszcze dokładnie poczytać, o co w tym chodzi. Nie chciałabym zemdleć podczas ćwiczeń, jak kiedyś, gdy stosowałam dietę kopenhaską...
A propos wspomnień... Otworzyłam folder se swoimi zdjęciami i znalazłam tam te sprzed 2 lat. Może inaczej, sprzed jakichś 12-13 kilogramów... Nie mogę sobie wybaczyć, że tak się zapuściłam. A najbardziej brakuje mi mojego brzucha. Lubiłam go. Mam więc teraz większą motywację - wrócić do tamtego brzucha. ;)