Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Rozpalona i pociągająca.
26 sierpnia 2011
Jak tylko coś sobie zaplanuję, to los robi mi psikusa i stawia na drodze do celu przeszkody, których pokonanie zajmuje trochę czasu. Dopadł mnie jakiś wstrętny wirus, mam okropny katar, kaszel i gorączkę. Oczywiście, musiałam sobie podarować wczoraj ćwiczenia, bo nie miałam nawet sił. Dzisiaj też raczej się nie podniosę z łóżka. Rano wymiotowałam, chyba z głodu, bo nie mam w ogóle apetytu przez uczucie posiadania kaktusa w gardle.
Aha, i wcale nie trzeba pić czy ćpać, by mieć fazę. Wystarczy przeziębienie, temperatura 39, Eferalgan 500 x 2, Ibuprom Zatoki x 4 i omamy sluchowe oraz wzrokowe gotowe.
Na domiar złego w całym mieście nie ma dziś wody, bo wymieniają jakieś zawory... a słupek rtęci osiągnął chyba ze 40 stopni. Plus moje 39 i mamy prawie saunę.
Także - do po wykurowaniu się!
yagnaya
27 sierpnia 2011, 13:00dzięki, dziś już nieco lepiej. ;)
nalkab
26 sierpnia 2011, 14:40O matko!! No to rzeczywiście masz szczęście.. Na sam koniec wakacji. Kuruj się Kochana i wracaj tu szybko!!!