Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Młoda mama próbująca wrócić do formy sprzed lat :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 8290
Komentarzy: 84
Założony: 7 lipca 2011
Ostatni wpis: 16 października 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Eduarditha

kobieta, 38 lat, Siedlce

165 cm, 66.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

15 października 2013 , Komentarze (4)

Powracam pomalutku do normalnego życia...
Dzisiaj była pierwsza noc, którą spokojnie przespałam, w całości...
Normuje się poziom stresu, napięcia wewnętrznego, powraca chęć na jedzenie.
Czuję jak mnie ubyło, znacznie ubyło. Wszystkie ubrania zaczynają wisieć. Może będę miała szansę sprawdzić wynik wagowy, aczkolwiek odczuwam wielki lęk...

Nie wiem czy jest sens opisywać tutaj co się wydarzyło w moim życiu, w końcu jest to portal o odchudzaniu ...
Ale może dobrze się czasem wygadać (wypisać) ?

Naskrobałam coś i wykasowałam...
Chyba nie chcę na razie do tego wracać, opisywać wszystkiego, wywalać te wszystkie brudy tak publicznie...

Postaram się w tym tygodniu skontrolować swoją wagę bo usłyszałam już od 3 osób że strasznie szybko teraz schudłam...
Cóż się dziwić jak nerwy nie pozwalały mi nic jeść. Obym tylko powrót do normalnego dietetycznego jedzenia nie przypłaciła nadwyżką. W końcu takie wielodniowe niejedzenie strasznie zwalnia metabolizm.

Potrzebuję jeszcze kilka/kilkanaście dni na powrót do zupełnej normalności ale jestem na dobrej drodze.

Stoję naga we mgle
Obdarta z wszelkich uczuć
Szukam nerwowo twego ciała
Ciepła dłoni, dotyku

Nie ma cię...

Otulona namiętnością nocy
Zatracam się w samotności
Nicości istnienia
Umieram...







9 października 2013 , Komentarze (3)

Stało się coś okropnego w moim życiu....
Nie mam nawet siły o tym pisać...
Jestem wrakiem człowieka jeśli chodzi o stan psychiczny...
Nie mogę nic jeść, nie mogę spać, boję się wychodzić z domu...
Porzucam na razie swoje dotychczasowe życie, muszę stanąć na nogi, wrócić do równowagi psychicznej...
Potrzebuję pomocy...
Przepraszam...
Wrócę tu jak coś się zmieni...zmieni na lepsze...
Póki co żegnam się....

4 października 2013 , Skomentuj

Wczoraj nareszcie przyjechał mój wyczekany rowerek...spakowany w paczuszce A ja jestem słomiana wdowa, mój mąż wciąż w rozjazdach za granicami Polski więc cóź mi pozostało jak samej skręcić to cudo. Na szczęście lewych rąk do takich czynności nie mam więc poszło bez większych problemów aczkolwiek zajęcie dosyć czasochłonne
Udało się!
Zrobiło się dość późno więc popedałowałam zaledwie pół godziny i trzeba się było uwijać spać bo codziennie o 5 rano pobudka a sen jest bardzo ważny przy odchudzaniu więc 6-7 godzin to totalne minimum!!! (w weekend jest nawet po 10 godzin )

Zauważyłam kilka plusów i minusów mojego zakupu:

PLUSY:

- bardzo lekki - z łatwością można go przestawiać
- zajmuje mało miejsca - przy małym mieszkaniu to wielki plus
- cicho pracuje
- ma czytelny wyświetlacz pokazujący czas, prędkość, kalorie, dystans, puls

MINUSY:
- siodełko - niby szerokie ale jednak pupa bolała - nie wiem czy jest to kwestia przyzwyczajenia i po pewnym czasie się tego nie odczuwa? Czy we wszystkich rowerkach te siedzenia są takie niewygodne?
- brak możliwości ustawienia kierownicy góra-dół, przód-tył, jakoś mi było niewygodnie jechać i trzymać za rączki - może to też kwestia przyzwyczajenia?
- największą wadą jest zacinanie się podczas jazdy koła, tak jakby przeskakiwało na łańcuchu przy tradycyjnym rowerze. Poproszę swojego tatę o wgląd do tego rowerka, może trzeba nasmarować albo cuś bo nie wiem dlaczego tak się dzieje.

Mam możliwość zwrotu do 10 dni więc jeśli nic się nie wskóra to chyba będę zmuszona dołożyć więcej kasy ale kupić coś lepszego bo jakoś nie widzę opcji komfortowej jazdy z zacinającym się kołem...

1 października 2013 , Komentarze (1)

Mocno się odbiłam od dna MOCNO :)
Mimo tego niepowodzenia jeszcze bardziej się zawziełam i czuję power

1. Trening zaliczony
         5 minut rozgrzewka
       20 minut ćwiczenia dywanowe na brzuch, uda i pośladki + rozciąganie
         5 minut bieg w miejscu (na przemian wolno i szybko z wysokim unoszeniem kolan)

2. Zaliczony peeling ciała + prysznic naprzemienny ciepły-zimny

3. Masaż ciała rollerem zaliczony + balsamy wyszczuplające
    w proporcji pół na pół o takie:


4. Płyny zaliczone: 2 l wody, 2 herbaty zielone, 2 kawy

5. Suplementacja: przed śniadaniem 1 kapsułka HCA, po śniadaniu magnez, po obiedzie kapsułka zielonej kawy, na noc tran.

POSTANOWIENIA:
- trzymać dietę IG
- treningi minimum 3 razy w tygodniu
- codzienne prysznice naprzemienne + balsamy wyszczuplające
- nawodnienie: minimum 1,5 l wody, 2 szklanki zielonej herbaty, kawa
- suplementacja jak w pkt 5


Wczoraj na kolację zrobiłam sobie pyszną dietetyczną pizze z patelni według przepisu Koraliny:
http://quchniawege.blogspot.com/2012/08/dietetyczna-pizza-250-kalorii.html

BYŁA PYSZNA!!! I na pewno ja powtórzę

EDIT. Właśnie zamówiłam sobie rowerek treningowy! Jestem mega szczęśliwa, że będę mogła w końcu porządnie ćwiczyć, nie tylko dywanówki :)

30 września 2013 , Komentarze (2)

Ostatni odczyt z wagi mocno mnie załamał.
Próbowałam z całych sił ogarnąć zmysłami co jest nie tak, co robię źle, jakie popełniam błędy. W ataku bezsilności rzuciłam się jednorazowo na olbrzymią ilość jedzenia, tak żeby dowalić sobie jeszcze większego kopa w zad. Odchorowałam...

Miniony weekend zmusił mnie do głębokich rozważań co dalej ze mną, z moją wagą, motywacją, samozaparciem, walką o lepszą siebie. Jedyny wniosek jaki wysnułam to 100% pewność, że nie chcę wrócić do tego co było wcześniej, przed zrzuceniem dotychczasowych kilogramów. NIE CHCĘ! Dodatkowo przejrzałam stare zdjęcia, żeby uświęcić się w tym przekonaniu. Dotknęłam po raz kolejny dna i muszę się od niego mocno odbić żeby nie utonąć.

Z tego miejsca dziękuję za wsparcie i kilka motywujących komentarzy. Nie odpisywałam na nie bo sama jeszcze nie wiedziałam jakie podsumowanie wyjdzie z tej mózgowej analizy.
Teraz już wiem.

Postanowiłam omijać wagę szerokim łukiem, jest na razie zbędna. Niech wykładnią sukcesu będzie centymetr i ubrania. Najbliższe ważenie zaplanuję na koniec października (ewentualanie jeśli będę czuła pewność kilka dni wcześniej).

Zdaje sobie sprawę, że coś już osiągnęłam, schudłam te nadprogramowe kilogramy, słyszę pozytywne komentarze ludzi, którzy dawno mnie nie widzieli. To motywuje. Uważam tę drogę jako drogę z zakazem cofania, tylko jazda do przodu.
Poza tym to nie jest tylko walka o estetyczny wygląd ale walka o poczucie samoakceptacji, smaku zwycięstwa, odnalezienie własnej wartości, której tak mi od zawsze brakuje. Myślę, że przekłada się to na to jak się zachowuje w stosunku do ludzi: boję się wyrażać własne zdanie, podejmować decyzje, mówić o swoich pomysłach. Lęk przed byciem sobą wyraźnie skorelowany jest z naszą samoakceptacją.

NIE PODDAM SIĘ!

Również dzięki temu, że tu jestem, piszę ten pamiętnik, czytam inne pamiętniki wiem, że wiele osób walczy z podobnymi sytuacjami, wiele odnosi sukces i jeszcze wiele potrzebuje wsparcia tak jak ja...........................

27 września 2013 , Komentarze (4)

Stanęłam wczoraj na wagę, coś mnie podkusiło i co???

Waga pokazała 66 kg!


Co jest kur*a???!!!!


Nie wiem co się dzieje, nie wiem. Trzymam dietę, ćwiczenia raczej rzadko i mało a tu przez miesiąc + 2 kg. Nie wierzę po prostu. Opadły mi ręce. Po co te wszystkie starania, wyrzeczenia? Pytam się po co?
Wku*wiłam się na maksa i poszłam się zwyczajnie nażreć, tak ponad korek. Zjadłam dwie miski zupy pomidorowej z makaronem, 3 naleśniki z serem, całą tabliczkę czekolady i wypiłam piwo z sokiem. Do dupy z tym wszystkim!

Brak mi słów i sił na to wszystko...
Zaczynam wątpić, że coś może mi się udać....
To bez sensu....
Jestem totalnym nieudacznikiem, nic mi nie wychodzi...
Tylko palnąć sobie w łeb....




26 września 2013 , Komentarze (2)

Ahh...wczoraj popełniłam błąd. Pojechałam do mamy zupełnie głodna. A u mamy jak u mamy zawsze jest coś pysznego do jedzenia. Robiła akurat krokiety z grzybkami leśnymi dla taty no i co? Poległam... Moje powonienie i okropny głód przegrały walkę ze zdrowym rozsądkiem. Zjadłam aż trzy opanierowane, usmażone krokiety W ramach zadośćuczynienia pokutowałam ćwiczeniami - 2 godziny. Nie mam pojęcia ile kalorii spaliłam ale łudzę się, że chociaż trochę...

Dzisiejsze menu:
Ś: 1 kromka razowego chleba, 3 liście sałaty, 1 plaster chudej wędliny, pomidor, zioła prowansalskie.
II  Ś: serek danio light, jabłko
O: 3 pulpeciki w sosie pomidorowym, mizeria z 1 ogórka, mały kubeczek jogurtu naturalnego
P; serek danio light, jabłko
K: mam nadzieję, że dziś nie polegnę.

25 września 2013 , Komentarze (6)

Wczoraj byłam bez auta. Dojeżdzam do pracy 20 km więc perspektywa jazdy autobusami mnie przytłacza. Tymbardziej, że najbliższy przystanek mam 3 km od pracy I co, oczywiście za późno wyszłam z pracy i musiałam zapitalać, żeby nie zwiał mi przed nosem bo następny miałam za godzinę. Podsumowanie tego biegu - w ogóle nie mam kondycji!!! Zakasłałam się, zadyszałam, w stopie coś mnie kuło i w klatce piersiowej (to drugie akurat nie dziwne - od fajek). Ło matko boska! Zakwasów co prawda nie mam ale nie wiem jak niektórzy są  w stanie biegać tyle kilometrów. Podziwiam, wielki szacun!
Dzisiaj na szczęście jestem już mobilna. I następnych takich sprintów nie planuje dopóki nie rzucę papierosów.
Zdecydowanie wolę aktywność dywanową i wymachiwanie odnóżami

Menu na dzisiaj:
Ś: 1 tortilla pełnoziarnista z wędliną, 2 plastrami sera żółtego, pomidorem i kukurydzą.
II Ś: garść winogronu (swój - ekologiczny)
O: pulpeciki w sosie pomidorowym (pomidory z puszki), sałatka z brokułów, pomidora, jajka i cebuli,
P: serek danio light 150 g, jabłko
K: wędzony brzuszek łososia (tak to się nazywało w sklepie), może dodatkowo sałatka z obiadu.

24 września 2013 , Skomentuj

Dzisiejsze słoneczko wprawiło mnie w dobry nastrój. Czerpię energię z promieni słonecznych niczym baterie solarne :)

Moje rozważania na temat spodni.
Otóż budowa mojej sylwetki to typowa gruszka: wąskie ramiona, małe piersi, wąska talia, płaski brzuch za to obfite pośladki, biodra, bardzo masywne uda i jeszcze masywniejsze łydki. Stąd też zakup spodni to dla mnie prawdziwy horror! Bluzek mam całą masę i z chęcią je kupuję ale spodnie...raz na pół roku. Nienawidzę kupować spodni. Zawsze muszę poświęcić cały dzien za zwiedzenie wszystkich sklepów aby znaleźć coś odpowiedniego dla siebie. A bywa i tak, że po całym dniu szukania nic nie znajdę... Jestem osobą dość wymagającą o wysokim poziomie samokrytyki więc nie jest to łatwe zadanie. A to za obcisłe, odstają w pasie, źle układają się na tyłku, powiększają zad i mój koszmar - rurki!!! Ludzie ja wiem, że są modne i dziewczyny o szczupłych nóżkach wyglądają w nich bosko ale czy na świecie są same chudzielce? NIE!!! Kobietki o masywnych udach wyglądają w nich po prostu niekorzystnie. Uważam, że dla takiej sylwetki najlepszy krój spodni to o prostej nogawce lub delikatnie zwężane. Ja nie wiem czy tylko w mojej miejscowości jest taki problem ze znalezieniem spodni z prostą nogawką???
W zeszły weekend udałam się na poszukiwania takich spodni i niestety jedyną parę jaką znalazłam to mocno zwężane ale na szczęście nie rury.
Najważniejszym punktem tej dywagacji jest fakt, że rozmiar tych spodni to  29 !!!!! Jezu to było cudowne! W styczniu br. kupowałam spodnie w rozmiarze 33 a teraz 29. Aż nie chciało mi się wierzyć, że weszłam w tak malusieńkie spodnie

Napawa mnie to optymizmem, bardzo bardzo bardzo...

23 września 2013 , Komentarze (1)

Cały tydzień był naprawdę ubogi w jedzenie. Moje maleństwo mocno chorowało, nic nie jadło więc i ja cierpiałam razem z nim... Na szczęście jest już znaczna poprawa więc i mnie wraca apetyt
Jedzeniowo nie bardzo mam co rozpisywać bo przez cały ten czas zjadałam dziennie tylko jeden mały jogurt. Żywiłam się kawą, papierosami i nerwami.
Dzisiejsze menu będzie z pewnością lepsze. Oto co zaplanowałam na dziś :
Ś: 1 tortilla pełnoziarnista z plasterkiem wędliny, kukurydzy, pomidorkiem, 1 plastrem żółtego sera - wszystko na ciepło,
II Ś: jogurt activia jagoda/borówka amerykańska (moja ulubiona!!!)
O: makaron pełnoziarnisty (tak na oko 1 szklanka) skropiony oliwą, kukurydza, pomidor, ogórek.
P: jogurt activia 120 g, jabłko
K: zobaczymy.
Piękną mamy dzisiaj pogodę na wschodzie. Słoneczko pięknie świeci aż chce się żyć

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.