Ajjajjaj... jeszcze wczoraj byłam załamana bo waga stoi jak zaklęta , aż tu dzisiaj dowiedziałam się z vitali, że jeszcze chwilę (rok temu) temu ważyłam 117 kg ! Czyli 7 kg za mną bez joja , pięknie :) To znaczy, że leczenie niedoczynności przyniosło jakiś efekt a to motywuje do tego, by starać się jeszcze bardziej..
Dziś dzień głodówki po wczorajszym, komunijnym obżarstwie. Od jutra startujemy z dietą 1200 kcal . Nabyłam dziś płatki i otręby owsiane , będę zaczynać dzień jak należy od owsianki . Planuję 5 posiłków , mniej więcej co 3 godziny (w tym dwa w pracy - obiad i owoc) a ostatni o 19 jako że o 22 -23 często już śpię. Do picia woda i herbaty słodzone słodzikiem (może z czasem i z niego rezygnuje ale po prostu lubię słodzikować napoje gorące).
Ruchowo nadal będę spacerować z moją psą <3 3 kilometry co drugi dzień, po wypłacie zrobię sobie prezent w postaci mini rowerka rehabilitacyjnego i hantli (marzę o regulowanych..)
Zaczęło mi się chcieć i bardzo się z tego ciesze, bo od dawna nie miałam zapału do pilnowania tego co jem i jak się ruszam.
Wierzę, że do jesieni (mojej ulubionej pory roku) zejdę poniżej 100 kg .
Fajnie, gdyby ktoś mnie odwiedził i powspierał :) Pozdrawiam !