Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

W związku małżeńskim od 4 lat. Z kilogramami walczę od dłuższego czasu. 23.10.2013 urodził się mój synek Filip, który będzie moją największą motywacją w dążeniu do wyznaczonego celu. Przecież musi mieć super, fit mamusię :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 105993
Komentarzy: 1575
Założony: 3 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 2 kwietnia 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
kikizafryki

kobieta, 38 lat, Poznań

165 cm, 85.60 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

28 stycznia 2013 , Komentarze (4)

W piątek dostałam okres, wszelkie rozważania na temat teoretycznej ciąży rozmyły się w ciągu kilku sekund. Nie przejmuję się ze tego powodu, co ma być to będzie.

Weekend spędziłam w Ostrowie i jak zawsze było fantastycznie. W sobotę - parapetówka u naszych przyjaciół. Impreza super, tylko dwie ściany do odmalowania i jedna do gipsowania. Luz.


Wracając do spraw przyziemnych - ważenie przełożyłam na po @. W weekend starałam się zachować dietę, chociaż piwo wypite w piątek i podgryzane chipsy na parapetówie do dietetycznych nie należały to i tak myślę, że całkiem nieźle sobie poradziłam.
Dzisiaj też w miarę dobrze:


7.00 owsianka z powidłami domowej roboty
11.00 buła pełnoziarnista i serek homo
13.00 ciasteczka belvita (4 sztuki)
16.30 szklanka soku pomidorowego
18.00 trochę ryżu w sosie pomidorowym zapiekanym w piekarniku
Do tego czerwona, zielona herbata, kawa i woda.

Teraz zmykam się uczyć, bo sesja.

Trzymajcie się
KzA

24 stycznia 2013 , Komentarze (8)

Czuję się fatalnie i psychicznie i fizycznie. W poniedziałek powinnam dostać @, a do dzisiaj nie dostałam. Niby boli mnie brzuch, piersi i ogólnie nie czuję się najlepiej, ale mimo wszystko postanowiłam zrobić test. Jedna kreska - wynik ujemny. No cóż, tego w sumie się spodziewałam, ale dlaczego do cholery spóźnia mi się okres? Kiedy ja na weekend mam super plany to akurat wtedy pewnie zaworek puści. Dlaczego wszystko musi być takie nie po mojej myśli ?

Co do diety - to jest! Mam nadzieję, że waga będzie dobroduszna i pokaże w poniedziałek chociaż maleńki spadeczek, no chyba, że dostanę ten cholerny okres, to wtedy ważenie odłożę na za tydzień.

Dzisiejsze meni:

7.00 chleb orkiszowy (dwie skibki) z serem żółtym, topionym, keczup, kawa z mlekiem
11.00 chleb orkiszowy jedna skibka z twarogiem
15.00 serek wiejski
17.00 ryż z warzywami
Podjedzone w międzyczasie: ciasteczka Belvita
Wypite: dwa kubki czerwonej herbaty

Zauważyłam, że ostatnio bardzo mało piję. Zdecydowanie za mało. Rano kawa, w pracy, kawa i dwie herbaty. I nic więcej. Po prostu mi się nie chce, a zmuszać się nie lubię. Noszę przy sobie wodę, ale nawet jej nie otwarłam. Kiedyś nie miałam takiego problemu i w ciągu dnia oprócz kawy i herbaty wypijałam 1,5 l butelkę wody. Muszę coś z tym fantem zrobić.

A tymczasem uciekam do swoich obowiązków bo muszę:
- napisać  3 prezentacje maturalne
- napisać konspekt na edukację polonistyczną
- zrobić portfolio na edukację matematycznę
- zrobić maskę na edukację plastyczną
- spakować się, bo jutro jedziemy do mamusi i tatusia
- nauczyć się na  3 egzaminy które mam w przyszłym tygodniu
Chyba sobie odpuszczę chodzenie spać, żeby z tym wszystkim się wyrobić.



21 stycznia 2013 , Komentarze (2)

Dzisiaj do pracy idę na 11.00 a nie śpię od 6.00!! Moja mała, kochana, słodka króliczka dostała chyba jakiegoś ataku energii, bo tak szarpała od samego rana klatkę, że myślałam, że ją rozpierdzieli. Wstałam i wypuściłam ją na zewnątrz, żeby jeszcze godzinę pospać, ale niestety, jak zaczęła biegać po pokoju, wskakiwać na łóżko i kicać po nas poddałam się. Włączyłam telewizor, zrobiłam sobie kawy i koniec snu. A ona teraz odpoczywa. Mimo, to nie zamierzam psuć sobie poranku, co więcej nie zamierzam marnować dnia na dąsy.

Jestem przed okresem i boli mnie nawet kręgosłup. Jak zażywałam pigułki okres przechodziłam w miarę dobrze, czasem bolał mnie brzuch i piersi, ale to zwykle dzień przed i w pierwszym dniu. Coś czuję, że po odstawieniu pigułek wrócą moje dolegliwości z  przed paru lat czyli dostanę wysypu pryszczy (już mam jednego!), będzie mnie bolało dosłownie wszystko, spuchnę  i nie będę mogła się ruszać. Luz, przeszłam to kiedyś, przejdę i teraz.
Wiem, że to dziwne, ale myślałam, że zamiast po tampony wybiorę się do apteki po test ciążowy. No cóż, może innym razem.


Waga bez zmian. Muszę wymienić w niej baterie, bo coś mi się wydaje, że mnie oszukuje. Pią miał sprawdzić wczoraj jakie to i kupić, ale standardowo zapomniał. Ważyć będę się dopiero za tydzień w poniedziałek (zwykle robię to w niedziele, ale będziemy u rodziców), więc mam nadzieję, że do tego czasu będą wymienione.

Wczoraj z dietą trzymałam się dobrze,ale tylko do wieczora. Pią odebrał mnie z uczelni po egzaminach i w domku czekała na mnie kolacja. Zrobił pizze (sam!) na białym cieście, dodatki były dietetyczne, ale za to sera na moim kawałku było tyle, co na jego. Do tego białe winko (wydudniliśmy całą butlę) i tak oto moja dieta poszła się walić (za przeproszeniem). Ale było bardzo przyjemnie i cieszę się, że się postarał i chciał mi zapewnić trochę relaksu i przyjemności po stresującym dniu.


W ten tydzień będę grzeczna i będę robiła sobie plan. Może uda mi się też poćwiczyć.


Pamiętacie moją akcję 2 zł za dzień bez słodyczy. Sprawdzałam cenę farby i jeszcze wytrzymam 5 dni i będę mogła kupić jedno pięciolitrowe wiadro. Pią się śmieje z mojego celu, ale to mi daje takiego małego kopa - ja sobie odmówię przyjemności słodyczowej, która mogłaby pójść mi w boczki, ale za to będę mogła kupić coś do naszego mieszkanka.
Swoją drogą nie mogę się doczekać kiedy je odbierzemy.


Dzisiaj zaplanowałam jedzenie:

Śniadanie (ok 10.00):  płatki ryżowe na mleku z bananem, orzechami włoskimi, kawa z mlekiem
II śniadanie (ok 13.00) jabłko
Obiad (w pracy ok 16): pół woreczka ryżu do tego pieczarki, kukurydza, papryka - wezmę w pudełeczku mam nadzieję, że na zimno będzie też smakowało
Kolacja ( ok.20.00): serek wiejski z pomidorem i szczypiorkiem



19 stycznia 2013 , Komentarze (1)

Ostatnio nie mam czasu właściwie na nic. Jutro mam dwa egzaminy więc proszę trzymać mocno kciuki, kto chętny może też dać na mszę i modlić się o cud. O mój cud - żebym zdała oczywiście.

Ze spraw odchudzających - nie będę ściemniać, wczoraj i dzisiaj było słodko i to bardzo, a ćwiczeń brak. Jutro rano wskoczę na wagę i pewnie mnie szlag trafi. Ale cóż, moja silna wola została pokonana przez wafeleczki i ciasteczka.


Szukam pracy. Znalazłam kilka ogłoszeń pracy w oświacie i jutro wieczoram zamierzam  powysyłać CV. Obawiam się jednak, że będę dużo mniej zarabiała niż teraz, a nie wiem czy w obecnej sytuacji damy radę, ale cóż jak nie spróbuję, to się nie dowiem. Jestem optymistycznie nastawiona. Potrzebuję zrobić też jakiś certyfikat z angielskiego, żebym mogła uczyć też tego przedmiotu. Wiecie może jaki papierek bym musiała zrobić? Angielski umiem bardzo dobrze, w końcu liceum językowe kończyłam, ale potrzebuję jakiegoś papieru. Jak wiecie jaki będzie najlepszy to piszcie.

W poniedziałek powinnam dostać okres, narazie nic mnie nie boli, więc może go nie dostanę. Oby.


Dzisiejsze meni (tak wiem dramat):

Śniadanie: owsianka z bananem, kawa z mlekiem
II śniadanie: bułka pełnoziarnista z twarożkiem
ok.14.00 wafle familijne (ok 6 szt) zapijane jogurtem truskawkowym
16.00 spagetti
I do teraz nic bo czuję się najedzona.

Pamiętajcie o kciukach jutro.
Buziaki
KzA

16 stycznia 2013 , Komentarze (5)

Wszystko jest do dupy. Dosłownie.
Szukam nowej pracy - nikt się nie odzywa. O obecnej pracy lepiej nie gadać. Uczelnia - właśnie zaczęła mi się sesja i jak tylko wrócę z biura siadam do notatek i się uczę. Bynajmniej staram się, bo do głowy nic mi nie wchodzi.
Poza tym ustaliliśmy z Pią, że postaramy się o dzidzię, no i staraliśmy się w sumie z 3 dni, bo wczoraj mój mąż mi oświadczył, że on jednak chce jeszcze poczekać, że jak będziemy mieli mieszkanie to wtedy o tym pomyślimy i lepiej żebyśmy się teraz zabezpieczali. Luz. Gorzej być nie może. Jedyne co mi wychodzi to dieta. 4-5 posiłków dziennie w mniejszych dawkach. Ćwiczeń nie ma, bo czasu też nie ma.

W weekend mam dwa egzaminy więc proszę trzymać kciuki.

Aaa i jakby ktoś chciałby dać mi pracę lepszą od obecnej , proszę o kontakt.

To w telegraficznym skrócie.

Buziaki i trzymajcie się ciepło w te mroźne dni.

12 stycznia 2013 , Komentarze (6)

Jak w temacie. Wczoraj jadłam czekoladę i dzisiaj też. Niewiele, bo po dwa paseczki mlecznej wedlowskiej czekoladki, rozpływającej się w ustach. Pycha.
Poza tym dzisiaj będę piła wódkę. Czystą. Skoro nic na gardło mi nie pomaga, mój Pią z moim tatą telefonicznie uradzili, że trzeba mi polać,  Więc wieczorem będę miała polane. Luz.

Co mnie zabije, to mnie nie wzmocni. Czy jakoś tak , ale przynajmniej spróbuję wszystkich możliwości.

Dodatkowo, co by zaszkodzić swojej diecie wciągnęłam na sucho dwie białe buły. W sklepie były takie ciepłe i pachnące, że moja silna wola się złamała raz dwa (czy silna wola może się złamać?!). A na obiad Pią mi zrobił Chilli con carne, ale to w sumie dietetyczne nawet wyszło, bo bez żadnego ryżu i na chudym mięsku drobiowym. W porównaniu do tych bułeczek i czekolady to mega dietetyczne danie, więc bez żadnych wyrzutów.

Nie ćwiczę w ogóle, a powinnam. Niestety czuję się tak fatalnie, tak mnie wszystko boli, że totalnie odpuściłam. Ale od poniedziałku nie ma siły która mnie powstrzyma. I promise.
Będę też codziennie piła soki z cytrusów. W zeszył tygodniu w Lidlu była w promocji wyciskarka do cytrusów i bardzo chciałam ją mieć. Niestety nie udało nam się jej kupić i było mi przykro z tego powodu, dlatego Pią dzisiaj pojechał do hurtowni, do swojego kolegi i kupił mi dwa razy większą i pięć razy lepszą (tak powiedział kolega z hurtowni, co ponoć się zna) elektryczną wyciskarkę do cytrusów za jedyne 40 zł. po rabacie. Także zdrowe soczki codziennie do śniadania zamiast kawy (ta, zobaczymy ) wchodzą do mojego meni.


Dziewczyny (i chłopaki jeśli czytacie) ja to chyba mam wielkie szczęście, że mam tego swojego męża. On tak o mnie dba, tak mi dogadza, ba nawet coraz częściej słyszę od niego komplementy (on raczej nie był nigdy zbyt wylewny) i co ważniejsze wspiera mnie prawie we wszystkim (tylko nie w odchudzaniu).


Ostatnio miewam bardzo dziwne sny. Jak nie pająki, robaki i inne gady. Albo to przez chorobę, ale muszę udać się do poradni zdrowia psychicznego i podjąć leczenie, bo się wykończę.


Moje dzisiejsze meni:

Śniadanie: owsianka z bananem, kawa z mlekiem
II śniadanie: dwie białe buły
Obiad: miseczka chilli con carne
Podwieczorek: dwa paseczki czekolady, kawa z mlekiem
Kolacja: chyba sobie odpuszczę.

Ćwiczeń brak. Chyba, że chodzenie w 12 cm szpilkach po zaśnieżonym i śliskim chodniku się liczy, to wtedy można uznać, że 30 min zaliczone na plus.

A na dziś wieczór polecam Wam ten utworek:
http://www.youtube.com/watch?v=1k7E2QQ0mww
Te buty, co ona ma w tym teledysku są boskie. Chcę takie.


Miłego wieczorku
Wasza KzA



Niereformowalna, zmienna, niestabilna,
W nerwach łatwopalna, chwilę potem zimna
Momentalna przemiana totalna, w chwilę inna
Chwilę normalna, za chwilę niekompatybilna

10 stycznia 2013 , Komentarze (4)

Dzisiaj dziesiąty więc dzień wypłaty i znowu ten cham wziął mi 200 zł premii i mam się cieszyć, że tylko tyle. Luz.  W dupie go mam, szukam innej pracy. Nie zamierzam pracować po 11 godzin i zabierać jeszcze papierów do domu charytatywnie. Nawet dziękuję nie usłyszałam. Kij mu w oko.

Dzisiaj w końcu dostałam się do lekarza. Diagnoza: zapalenie górnych dróg oddechowych, powiększone węzły chłonne i migdałki. Jutro zostaję w domu i w weekend też powinnam, ale pójdę na uczelnię, bo mam zaliczenie. Dzisiaj już leżę w łóżeczku, jutro też się z niego nie ruszę. Pią też trochę przeziębiony, ale czuje się znacznie lepiej i ode mnie i się mną opiekuje. Robi herbatkę, tuli i podaje tabletki. Dzisiaj obiecał, że zrobi i obiad iiiii pizza przyjechała. Nie powiem, że odmówiłam, bo zjadłam dwa kawałki. Poza tym rano jadłam owsiankę i nic więcej, bo mam problem z przełykaniem, tylko piję wodę. Na pizze miałam ochotę, nawet chciałam wciągnąć 3 kawałek, ale każdy kęs sprawia mi ból więc sobie odpuściłam. I dobrze.

To tyle u mnie. Trzymajcie się ciepło i zdrowo.
KzA

8 stycznia 2013 , Komentarze (7)

Broniłam się dzielnie, łykałam witaminki, piłam wodę z cytryną, nosiłam szalik, rękawiczki i nauszniki, ale niestety wszyscy wokół kichają i smarkają no i mnie w końcu też dopadło. Stan podgorączkowy, ból wszystkiego, katar i gardło. Ledwo żyję. Planowałam iść dzisiaj na zumbę, ale nie dałam rady. Poza tym jestem przemęczona. Ostatnio pracuję po 10-11 godzin i papierzyska biorę jeszcze do domu. Pią się wkurza i mówi, że jak chce charytatywnie pracować, to mam fundację założyć i dzieciom pomagać, albo zwierzętom, a nie pracować na chama, który i tak premię utnie, bo kryzys. I ma racje, ale co mam zrobić? Jak się zbuntuje to mnie zwolnią. Tak źle i tak niedobrze. No cóż życie.

Ale dzisiaj im zużyłam dwie i pół rolki papieru toaletowego. Oni mi premię a ja im papier zabieram, znaczy smarkam w niego :P Jak to mówią oko za oko ...

Od dwóch nocy mam problem ze snem. Budzę się co chwilę, bo śnią mi się pająki i robaki. Chodzą po mnie, wchodzą mi do buzi, a ja nie mogę nic zrobić. Panicznie boję się pająków i zrywam się w nocy przestraszona i zapłakana. Może to z przemęczenia, a może znaczy to coś szczególnego?! Boję się sprawdzić w senniku.


A teraz mi proszę doradzić. Byłam grzeczna i dobra dlatego mogę sobie wybrać prezent i nie mogę się zdecydować
1. Naszyjnik http://www.vivabox.pl/szczegoly/vivabox-multibox-2835/33-yes-naszyjnik-z-bialymi-cyrkoniami-2868  lub
2. Bransoletka http:/ /www.vivabox.pl/szczegoly/vivabox-multibox-2835/35-apart-bransoletka-srebrna-sznurkowa-z-perlami-2870



A teraz z rzeczy najważniejszych.

Dieta na 5 z plusem, kolejne 2 zł w skarbonce, ćwiczenia na minus, ale w moim stanie jest to usprawiedliwione.

A teraz do spania.

7 stycznia 2013 , Komentarze (3)

Dzisiaj spędziłam 11 godzin w pracy, ot tak charytatywnie postanowiłam posiedzieć 3 godzinki. Padam na twarz, nie mam siły kiwnąć palcem, nawet ciężko było mi się zmobilizować i wybrać pod prysznic, ale udało się. Z ćwiczeń dzisiaj nici, pewnie gdybym nawet wróciła normalnie z pracy nie ćwiczyłabym, bo po wczorajszej skakance, hantelkach i pośladkach dzisiaj ledwo chodzę. Nawet swoich ukochanych szpilek nie byłam w stanie włożyć. Jutro - obiecuję ćwiczenia będą.
Z dietą - hmm wzięłam dużo jedzenia do pracy, rozplanowałam posiłki, ale planu nie miałam czasu zrealizować.

Dzisiejsze meni:
7.00 owsianka z bananem kawa z mlekiem
12.00 kanapka z serkiem topionym, szynką drobiową
15.00 activia truskawkowa
17.00 dwa naleśniki na zimno i sucho
20.00 3 małe klopsiki, 2 łyżki ryżu, sos pomidorowy własnej roboty

Do tego 2 kawy z mlekiem, dwie herbaty, energetyk.


W sumie nie wyszło najgorzej.

A teraz idę spać.

Ahoj
KzA

6 stycznia 2013 , Komentarze (4)

Jak widzicie mój pasek wagi się zmienił - niestety na niekorzyść. Zrobiłam też dzisiaj pomiary w dwóch miejscach mam więcej niż 100 cm. Mianowicie piersi:  104 cm, biodra 102 cm. Moim celem na styczeń jest zmniejszenie tych cm do liczby dwucyfrowej. Mam też bardzo dużo skóry na ramionach, także codziennie zamierzam je ćwiczyć.

Co do siłowni. Wczoraj Pią wziął się za szukanie czegoś odpowiedniego dla nas obojga (on chce ćwiczyć na masę, mnie interesują zajęcia grupowe, fitness) i jest gorzej niż źle. Ceny z kosmosu. Razem płacilibyśmy ok 300 zł miesięcznie. Przecież za to mogę kupić ekspres do kawy do nowego mieszkania, coś z wyposażenia itp. Wiem, że nie powinnam tak przeliczać, ale dla mnie to bardzo dużo pieniędzy, (a perspektywa wykończenia naszego gniazdka mnie przeraża). Na dodatek w co drugiej siłowni tam gdzie taniej trzeba podpisywać jakieś dziwne umowy. Dotychczas ratowała mnie moja zumba, ale niestety zmienili nam godziny pracy, więc połowę zajęć bym opuściła.
Nie wiem co teraz, nie wiem na ile starczy mi siły i motywacji by ćwiczyć samej w domu.
Czyli jest bardziej do dupy niż myślałam.


Na dzisiaj zaplanowałam skakankę, hantelki i brazylijskie pośladki Ewy Chodakowskiej.

Co do diety - wczoraj dzień bez słodyczy na plus, całokształt również na plus.
Dzisiaj dość późno wstałam więc na razie wciągnęłam dwa posiłki


Śniadanie: 3 chlebki wasa z serkiem topionym, szynką drobiową, jajkiem, chrzanem
Obiad: zupa meksykańska z ryżem
Na kolację pewnie zrobię sobie lekką sałatkę


Tyle na dzisiaj.
Wasza KzA

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.