Dzisiaj taki tekst usłyszałam z ust mamuśki. W domu się mijamy, ja szkoła, ona pracuje. Zawsze mówiła mi, że jakie to dupsko tłuste, "żryj więcej" itd... A dziś,że wcześniej byłam taka szeroka, a teraz już nie. niby nic, pochwała od mamy, ale motywuje
W sumie.. spodnie są trochę przyduże, koszulka, która była opięta i jej nie nosiłam, jest akurat, dziś byłam w niej w szkole
Mam motywację, nie wiem,z czego, ale mam.
Dzisiaj wf( grałyśmy w hokeja;o), w domu ćwiczenia, ogólnie uch wyniósł mniej więcej 2h. Ale musiałam, bo jeśli siedziałam bezczynnie, to znów na płacz mi szło.
Dziś też już większy apetyt niż ostatnio. Jabłko, kanapka w szkole, pół kanapki w domu, na śniadanie w biegu, jeden dietetyczny, malutki gołąbek u przyjaciółki:), w domu kasza jęczmienna+ mizeria na jogurcie. Po tej kaszy jestem nadal pełna, a minęło około 6h. powinnam chyba zjadać lepsze śniadanie, ale właśnie nie mam ostatnio apetytu, odrzuca mnie no i brak czasu. Jutro sobota, więc na spokojniej będzie.
55 dzień bez słodyczy i pieczywa!
Przyjaciółki były w szoku, ogólnie respekt. A słodycze już mnie nie kuszą.. Tzn. może czasami,ale delikatnie. Kurcze, jak po tylu dniach jeden żelek ma wszystko zawalić, to ja dziękuję
Mam nadzieję,że wtorkowe ważenie mnie nie zawiedzie...